Nie ma możliwości naprawy polskiej szkoły bez radykalnego zmniejszenia liczby godzin poświęconych na naukę o przeszłości – pisze nauczyciel i wykładowca Marcin Wróbel na portalu OKOpress.
Ministerstwo edukacji i nauki opracowało podstawę programową nowego przedmiotu – historia i teraźniejszość, co niepodoba się lewicy. OKOpress również stara się nowy przedmiot zlekceważyć, co w kontekście reparacji wojennych jest szczególnie znamienne. W tych okolicznościach atakowanie nauki historii jest co najmniej niebezpieczne z punktu widzenia polskiej racji stanu, ale nie wymagajmy zbyt wiele od tego antypolskiego portalu.
„Fetyszyzacja historii i zapatrzenie w przeszłość zasłania obraz współczesnej rzeczywistości. Nawet najlepsze zrozumienie przeszłości nigdy nie zastąpi rozumienia teraźniejszości i kompetencji radzenia sobie w przyszłości. Historyczny kontekst i geneza współczesnych zjawisk to sprawy drugorzędne wobec mechanizmów rządzących współczesnymi społeczeństwami, instytucjami czy ludzką psychiką” – czytamy na portalu.
OKOpress zwraca uwagę, że „w czteroletnim liceum przewiduje się około 1500 godzin nauki przedmiotów humanistycznych (język polski, języki obce nowożytne, historia, filozofia). Liczba godzin poświęconych na przedmioty z obszaru nauk społecznych wynosi… W zasadzie to zero – żaden (tak, żaden!) ze szkolnych przedmiotów nie odwołuje się bezpośrednio do nauk społecznych”.
Według Wróbla „Nauka historii odbywa się kosztem tego, co mogłoby w szkole istnieć – np. przedmiotów, które mogłyby dać uczniom realne narzędzia krytycznego myślenia o współczesnym świecie”.
– Tak urządzona szkoła kształtuje przede wszystkim do posłuszeństwa – pierwotnie wobec samej instytucji, a w konsekwencji wobec innych obecnych w społeczeństwie instancji władzy – podsumowuje Marcin Wróbel, nauczyciel i wykładowca akademicki z Instytutu Socjologii UJ.
Źródło: OKOpress
One comment
Paweł Kopeć
13 września, 2022 at 11:37 am
To esbecja?!