Podczas spotkania Kidawy-Błońskiej i Morawskiej-Staneckiej z uczestnikami Campus Polska, który od piątku trwa w Olsztynie, obie polityczki powiedziały uczestnikom spotkania, że opowiadają się za jedną, wspólną listą opozycji w najbliższych wyborach parlamentarnych. Obie zgodnie wskazały, że w tym momencie problemem dotyczącym stworzenia takiej wspólnej listy „są ambicje polityczne niektórych liderów”.
„A jedna wspólna lista daje nam przede wszystkim pokonanie pana D’Hondta (twórca metody podziału miejsc w parlamencie m.in. Polski – PAP) i możliwość zdobycia kilkudziesięciu miejsc w parlamencie więcej, niż przy kilku listach. Po drugie wspólna lista daje nam możliwość pokonania PiS” – powiedziała wicemarszałek senatu Gabriela Morawska-Stanecka.
Pytane przez uczestników spotkania, kto powinien być liderem opozycji nie podały nazwisk. Wskazały, że powinien to być ktoś, kto jest doświadczony i „najbardziej atakowany przez TV PiS”.
„Wystarczy włączyć publiczną telewizję i zobaczyć, kto jest najbardziej atakowany” – powiedziała Morawska-Stanecka.
Uczestnicy Campusu pytali obie polityczki o to, jak w praktyce wyobrażają sobie współpracę opozycji, która po wygraniu wyborów będzie musiała utworzyć rząd „złożony z kilku ugrupowań, w których zawsze się znajdzie jakiś ogon, który będzie chciał kręcić psem”.
W ocenie Kidawy-Błońskiej opozycja „mogłaby się umówić na kilkanaście spraw, które będą załatwione po wyborach w pierwszej kolejności i po prostu te sprawy robić”. Wskazywała, że wśród priorytetów winny być działania związane z szeroko pojętą odbudową kraju, edukacją („za chwilkę nie będziemy mieli nauczycieli”- mówiła) oraz klimatem i środowiskiem. „Nie ma co mówić, że można to zrobić później. To trzeba zrobić natychmiast, bo na efekty tych działań na rzecz środowiska i klimatu trzeba będzie poczekać” – wskazywała. Dodawała też, że ważne jest odbudowanie zaufania do instytucji publicznych.
Jako priorytet w działaniu opozycji po wygranych wyborach Gabriela Morawska-Stanecka wskazała „odbudowę praworządności w szerokim kontekście od przestrzegania regulaminu sejmu, po funkcjonowanie instytucji publicznych, czy decydowanie, gdzie ma jechać pociąg, a gdzie nie”. Dodawała, że „szalenie ważna jest służba zdrowia i takie działania, które by zapobiegały chorobom, a nie tylko ich leczenie”.
Obie zapewniały też, że po wyborach politycy, którzy obecnie łamią prawo zostaną z tego rozliczeni. Jeden z uczestników spotkania otwarcie przyznał, że ludzie nie wierzą w to, „by polityk zrobił politykowi krzywdę”.
„Kiedyś mieliśmy przykry wypadek przy pracy i obiecuję, że taki wypadek się nie zdarzy. Jesteśmy to winni osobom, które na nas głosowały. Każdy, kto złamał prawo musi być za to ukarany. Nie można zbudować kraju, jeżeli takie osoby pozbawimy odpowiedzialności. To jest praworządność. Przestępca musi wiedzieć, że poniesie karę” – mówiła Kidawa-Błońska.
„Ci wszyscy ludzie muszą ponieść odpowiedzialność, i oni muszą wypaść z polityki na wiele, wiele lat, a niektórzy na zawsze. Ja zrobię wszystko, bo sobie nie wyobrażam, żebym była w parlamencie, gdy nam się takie rzeczy nie będą udawać” – dodała Morawska-Stanecka.
Obie polityczki były pytane m.in. o codzienną współpracę z politykami PiS. Kidawa – Błońska przyznała, że „wygląda to fatalnie”, że wielokrotnie politycy opozycji słyszą, że „jak wygrają wybory to będą decydować”.
Zachęcały uczestniczki Campusu, by angażowały się politycznie, by najpierw zdobywały doświadczenie w swoich środowiskach, kształciły się i nie bały podejmowania działań, a następnie wchodziły do polityki. „Kobiety w polityce są dużo bardziej merytoryczne od mężczyzn. My się nie wstydzimy dać przekonać, jesteśmy otwarte i merytoryczne” – mówiła Morawska-Stanecka.(PAP)
autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska
One comment
Paweł Kopeć
30 sierpnia, 2022 at 1:47 pm
na kremlu.