Plaga szczurów wyrosła na największe zmartwienie paryżan, przed kwestiami bezpieczeństwa i walką z zanieczyszczeniem powietrza – wynika z sondażu omawianego w poniedziałek przez „Le Figaro”. Szacuje się, że w stolicy Francji jest dwa razy więcej szczurów niż ludzi.
Według „Le Figaro” gryzonie bynajmniej nie instalują się w dzielnicach biednych. Pełno ich na przykład na Polu Marsowym, czyli pod wieżą Eiffla; nie odstrasza ich 20 milionów turystów przybywających tam co roku. Wręcz przeciwnie, porzucane przez nich odpadki jedzenia zapewniają nieskończone zapasy pożywienia tym rozmnażającym się szybko ssakom.
„Populacja szczurów w Paryżu przekroczyła próg krytyczny” – ocenił cytowany w „Le Figaro” ekspert Pierre Falgayrac. „Kiedy ich liczba zbliża się do dwóch w przeliczeniu na jednego człowieka, zaczynają się problemy – pogryzione kable elektryczne, zapadające się chodniki i jezdnie” – dodał.
Centroprawicowy radny Paryża, Paul Hatte, przedstawił projekt zwalczania szczurów w mieście. Lewicowa rada miasta odrzuciła wniosek, bo nie mówi się „szczur”, co jest nacechowane pejoratywnie, ale „nadmyszowaty” (surmulot). Według rady miasta trzeba je usunąć, a nie zabijać.
Pour ceux qui s’ennuient comme un surmulot mort, voici les échanges à découvrir : https://t.co/HhGhQDIncd
— Paul Hatte (@Paul_Hatte) July 7, 2022