Tydzień po rozpoczęciu protestu przez załogę MZK, prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski przesłał list otwarty do pracowników MZK. Przedstawione w nim są cztery możliwe warianty spełnienia postulatu o podwyżkach, z prośbą o wskazanie, jakich decyzji oczekują protestujący – informuje Express Bydgoski.
W transporcie publicznym w Bydgoszczy tydzień bez zmian. Strajk trwa od zeszłego piątku. Pracownicy MZK czekają na realizację postulatów, miasto podtrzymuje, że strajk jest nielegalny, a mieszkańcom pozostaje korzystanie z komunikacji zastępczej, która jest niewystarczająca w ich opinii.
Zdaniem miasta działania prowadzone przez pracowników MZK są nielegalne. – Szanujemy prawo do strajku, ale zgodnie z ustawami krajowymi powinny być m.in. mediacje lub strajk ostrzegawczy. Nie można blokować firmy działającej na rzecz mieszkańców, bez dochowania procedur wynikających z prawa krajowego – czytamy na miejskiej stronie.
Ratusz uważa, że brak wykonywania usługi przez kierowców i motorniczych jest działaniem na szkodę MZK. – Miasto nie planuje likwidacji spółki. Miasto chce płacić spółce pieniądze na takich samych zasadach jak dotychczas. Osoby, które zorganizowały strajk działają na szkodę spółki i mogą przyczynić się do jej upadku, gdy będzie niewypłacalna – dodaje UM.
Na środowej sesji Rady Miasta powołano komisję doraźną do zbadania sytuacji w MZK. Jej przewodniczącym został radny Marcin Lewandowski (PiS).
Pierwsze posiedzenie odbyło się w czwartek w Ratuszu. Od godz. 15.15 przez kolejne 4 godziny trwały rozmowy przedstawicieli pracowników MZK z członkami komisji oraz prezydentem Rafałem Bruskim. Po kilkudziesięciu minutach prezydent wstał i wyszedł zostawiając skonfundowanych pracowników MZK i członków komisji.
Pan prezydent po prostu wyszedł ze spotkania, bez ustalenia czegokolwiek, ponieważ jak powiedział miał inne spotkania
– przekazał Andrzej Arndt, który reprezentuje kierowców i motorniczych w sporze z miastem.
Przewodniczący dodał, że tym samym po 4 godzinnym posiedzeniu komisji doraźnej i takim potraktowaniu ich przez prezydenta nie dostał żadnych argumentów by móc rzekonać załogę do powrotu do pracy.
– Najbardziej boli mnie, że pominięto wszystkie procedury przewidziane prawem i zastosowano szantaż używając do tego mieszkańców. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Decyzje rządu uderzają w miasto i mieszkańców jednak poprosiłem o wskazanie przez osoby strajkujące propozycji rozwiązania sytuacji – napisał w mediach społecznościowych prezydent miasta, Rafał Bruski.
W liście włodarz miasta napisał, że biorąc pod uwagę aktualną sytuację finansową spółki MZK (straty) i sytuację finansową miasta („aktualną, wynikającą z wprowadzonych przez obecny rząd RP zmian wpływających na spadek dochodów i wzrost wydatków samorządów”) spełnienie dodatkowych roszczeń wymaga zwiększenia dochodów lub ograniczenia wydatków.
Dalej prezydent tłumaczy, że prawa ekonomii nie podlegają negocjacjom i innych możliwości nie ma.Prosi o jednoznaczne wskazanie dla władz miasta – prezydenta i Rady Miasta Bydgoszczy, w której kompetencjach są działania wymienione w dwóch pierwszy punktach, jakich decyzji oczekuje załoga.
– Korzystając z okazji kolejny raz, przede wszystkim w imieniu mieszkańców, zachęcam do zaprzestania nielegalnego protestu i bezzwłocznego podjęcia pracy – kończy list otwarty. Sytuacja w MZK była jednym z punktów dyskusji na środowej sesji RM oraz powołanej wówczas komisji doraźnej, która pierwsze zebranie zorganizowała w czwartek. Na obu spotkaniach pojawili się przedstawiciele protestujących oraz prezydent Bydgoszczy, ale nie udało im się wypracować porozumienia.
Źródło: Express Bydgoski, Tygodnik Bydgoski.