Lis zaprzecza zarzutom

Karol Kwiatkowski25 czerwca, 202215 min

Nikogo nie poniżałem, do nikogo nie odnosiłem się pogardliwie. Jednym z elementów pracy naczelnego jest konstruktywna krytyka, a moje uwagi były podyktowane wyłącznie dobrem pisma i interesem czytelników – stwierdził Tomasz Lis na zarzuty o przemocowe zachowanie w redakcji Newsweeka.

Doprowadzanie pracowników do ataków paniki, poniżanie, wulgarne, seksistowskie odzywki, atmosfera przesiąknięta chamstwem – to zarzuty pracowników wobec Tomasza Lisa. Podwładni od lat alarmowali o jego przemocowych zachowaniach – wynika z ustaleń Wirtualnej Polski. Portal ujawnia treść zgłoszeń pracowników dotyczących byłego redaktora naczelnego „Newsweeka”.

Pisaliśmy o tym szerzej tutaj.

„Ostatnie kolegium »Newsweeka« prowadzone przez Tomasza Lisa, poniedziałek 23 maja. Do redakcji wpada spóźniona młoda dziennikarka. Jedyne wolne miejsce czeka tuż obok redaktora naczelnego, który właśnie opowiada z przejęciem o spotkaniu Andrzeja Dudy z Wołodymyrem Zełenskim. I gdy chce pokazać, jak prezydent Polski uściskał prezydenta Ukrainy, przyciąga do siebie dziennikarkę i zaczyna ją obłapiać, ewidentnie naruszając jej strefę komfortu. Dziewczyna sztywnieje, nie jest w stanie wydusić z siebie słowa sprzeciwu. Po twarzach zgromadzonych widać, że sytuacja budzi ich głęboki niesmak. Ale nikt się nie odzywa” – czytamy w artykule Wirtualnej Polski.

Tomasz Lis stanowczo zaprzeczył sformułowanym w tekście zarzutom: „Nikogo nie poniżałem, do nikogo nie odnosiłem się pogardliwie. Jednym z elementów pracy naczelnego jest konstruktywna krytyka, a moje uwagi były podyktowane wyłącznie dobrem pisma i interesem czytelników” – odpowiedział na jedno z postawionych pytań.

„Żadne wyszydzanie wyglądu czy ubioru nie miało miejsca, bo – poza wszystkim – są to kwestie, które zupełnie mnie nie interesują. Równie kategorycznie zaprzeczam, by dochodziło do gnębienia, prześladowania czy zastraszania kogokolwiek. Nie jest prawdą, że „część pracowników informowała mnie, że była mobbingowana” – wyjaśnia Lis i kategorycznie zaprzecza, że stosował wobec pracowników redakcji „Newsweeka” zachowania mogące być uznane za mobbing: wyszydzanie ich wyglądu i ubioru, krytykowanie bez powodu, gnębienie, prześladowanie, zastraszanie.

Zarząd RASP na pytania WP.pl nie odpowiedział. Wciąż nie wiadomo, jaka była oficjalna przyczyna odejścia Lisa.

Tomasz List odniósł się do artykułu w Poranku Radia TOK FM. – Wzrokiem go przemazałem, dostałem też pytania od autora. To zestaw półprawd, rozdmuchanych i poprzekręcanych. Jest to oparte na wyznaniach dwóch osób, które według mnie zasadnie usunąłem z redakcji. Dziś zrobiłbym to samo. Nie chcę tego ekstensywnie komentować, bo nadmierne komentowanie bzdur tylko je nobilituje – powiedział były naczelny „Newsweeka”.

Tomasz Lis stracił pracę w „Newsweeku” 24 maja. Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska rozwiązało z nim umowę w trybie natychmiastowym. Bez poinformowania o powodach rozstania.

Źródło: WP.pl, TOK FM, Wyborcza

Udostępnij:

Karol Kwiatkowski

Wiceprezes Zarządu Fundacji "Będziem Polakami" - wydawcy Naszej Polski. Dziennikarz, działacz społeczny i polityczny.

One comment

Leave a Reply

Koszyk