Artysta zaznacza, że w czasie pandemii nie zrobił sobie wolnego od pracy. Choć koncertów było niewiele, to ten czas poświęcił na pracę twórczą. Efektem była m.in. muzyka do filmu „Najmro. Kocha, kradnie, szanuje” w reżyserii Mateusza Rakowicza. Teraz z kolei przed Andrzejem Smolikiem intensywny czas koncertowy. W duecie z Kevem Foxem będzie go można usłyszeć m.in. podczas Męskiego Grania 2022, Stargard Festiwalu, Lubuskiego Lata Kulturalnego, Festiwalu Od Nowa czy też Charlotta Rock Festiwalu.
Andrzej Smolik i Kev Fox to dwóch niezwykle charyzmatycznych artystów, których łączy pasja do pokonywania muzycznych granic i odkrywania nowych przestrzeni artystycznych. To duet eklektyczny i wymykający się jasno określonym ramom. W wersji koncertowej misternie skonstruowane, melancholijne melodie Smolika i niepowtarzalny, hipnotyzujący wokal brytyjskiego songwrittera nabierają kompletnie nowej energii. Kompozytor przyznaje, że jednocześnie realizuje teraz kilka projektów.
– Jest czas letni, więc gramy dużo koncertów z Kevem Foxem. Piszę też muzykę do pewnego filmu i w ogóle dużo się dzieje. Właściwie mam mało czasu na oglądanie seriali i na życie, bo muszę poświęcać go na robienie muzyki – mówi agencji Newseria Lifestyle Andrzej Smolik.
Artysta przekonuje, że pandemia nie wymusiła na nim niemal żadnej przerwy w pracy. Czas lockdownu poświęcił na tworzenie nowych utworów i uporządkowanie wielu spraw.
– W zasadzie pandemia była dla mnie całkiem miłym okresem, bo miałem dużo czasu dla siebie i mogłem pewne rzeczy zdefiniować czy też zajrzeć do starych spraw. Siedząc w domu, napisałem dużo muzyki – przede wszystkim do filmu „Najmro” – i w zasadzie pracowałem w zupełnie innym trybie, bo donikąd mi się nie spieszyło. Więc można powiedzieć, że całkiem dobrze wspominam ten czas, oprócz przygód z samą chorobą, bo to już było mniej fascynujące – przyznaje.
Mimo wszystko muzyk cieszy się, że te wszystkie ograniczenia związane z pandemią są już za nami. Artyści mogli powrócić na sceny, organizowane są popularne festiwale i trasy koncertowe.
– W tej chwili jakby łapiemy życie, możemy być bez masek, spotykamy się po prostu w szerszym gronie i jest fajnie – podkreśla.