Gazeta przypomina, że na przełomie marca i kwietnia rząd zniósł izolację i kwarantannę, obowiązek noszenia maseczek, a także niemal zupełnie zlikwidował testy diagnozujące COVID-19. Jak argumentowali politycy, nadszedł czas, by koronawirus stał się jedną z wielu chorób zakaźnych, z którą będziemy żyć. Jak z grypą. Dlatego z systemu zniknęło specjalne traktowanie koronawirusa.
„Decyzję popierają zwolennicy obozu rządzącego (72 proc.), ale także w gronie przeciwników rządu odsetek odpowiedzi na +tak+ jest wysoki – 57 proc. Większe różnice widać przy podziale na wyborców konkretnych partii. Głosujący na Lewicę nie są zadowoleni z ogłoszenia końca pandemii: taki kierunek popiera niewiele ponad jedna czwarta pytanych. W tej grupie jest też najwięcej aktywnych przeciwników – aż 45 proc. mówi, że jest zdecydowanie przeciwna równaniu koronawirusa z grypą” – czytamy w „DGP”.
W grupie wyborców Koalicji Obywatelskiej głosy popierające „koniec pandemii” oraz przeciwne rozkładają się mniej więcej po równo. Różnice są zauważalne przy podziale na wiek. W grupie młodszej przeważają optymiści – aż 80 proc. 30-latków na pytanie „Czy pana/pani zdaniem dobrze, że zaczęliśmy traktować COVID-19 jak sezonową grypę?” odpowiedziało „tak” i „zdecydowanie tak”.
„Im starsze osoby, tym większy sceptycyzm wobec działania rządu – wśród badanych powyżej 60. roku życia +za+ jest mniej niż połowa. Eksperci są w tej sprawie podzieleni. Główny zarzut dotyczy braku testów – te są potrzebne, by monitorować przebieg pandemii, która może jeszcze zaatakować jesienią” – czytamy.
(PAP)