Wyborcza informuje. że sytuacja w Medyce i Przemyślu zmienia się z godziny na godzinę. W pierwszy dzień inwazji przejście graniczne i miasto funkcjonowały jeszcze w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń.
W noc z piątku na sobotę (25/26 lutego) wyglądało już jak wielkie obozowisko. W kilkudziesięciu ciężarówkach (część wyładowanych towarem) czekali ukraińscy kierowcy – niektórzy kompletnie zdezorientowani. Opowiadali „Wyborczej”, że nie wiedzą, kiedy zostaną wpuszczeni na teren kraju i czy będą w stanie dowieźć ładunki na miejsce. – Szef nie odbiera, w okolicy moich magazynów trwały walki. Nie wiem jeszcze, czy mam dokąd wracać, czy po prostu powinienem zostawić ciężarówkę na parkingu i przedostać się do domu – zastanawiał się jeden z kierowców.
– Do godziny 19 w piątek 35 tys. osób przekroczyło granicę Ukrainy z Polską w stronę Polski – poinformował wiceszef ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker.
Wskazał, że w dużej mierze na osoby, które przekroczyły polsko-ukraińską granicę po polskiej stronie granicy czekają bliscy lub znajomi, którzy ich odbierają. „Zdecydowana większość osób, które przekraczają polską granicę to są osoby, które mają konkretny cel przybycia do Polski, konkretny adres, w który się udają. Dla tych, którzy nie mają takiego adresu są przygotowane punkty recepcyjne” – przekazał.
– Kolejne pociągi przyjeżdzają na przemyski dworzec, a w nich kolejne osoby szukające ratunku, bezpieczeństwa, spokoju… Na granicy Medyka-Szeginie kolejka samochodów na 60-80 km i tysiące osób na przejściu pieszym – napisał w mediach społecznościowych prezydent Przemyśla, Wojciech Bakun.
– Miasto Przemyśl udzieli wszelkiego wsparcia osobom, które ze względu na działania wojenne będą chciały opuścić swój kraj. Jesteśmy przygotowani i przygotowujemy się jeszcze bardziej na udzielenie pomocy każdemu kto tej pomocy będzie potrzebował. Pozostajemy w kontakcie z władzami państwowymi. Powołujemy sztab decyzyjny do szybkiego reagowania na zmieniającą się sytuacje – stwierdził Bakun.
W samym Przemyślu najważniejszym miejscem, w którym uciekinierzy mogli znaleźć tymczasową pomoc, stał się dworzec kolejowy. Opieka została zorganizowana bardzo profesjonalnie. Posiłki przygotował Caritas.
Źródło: Wyborcza, Twitter, Facebook