Z redaktorem Arturem Żakiem (Radio Lwów) rozmawia Paweł Skutecki.
Mówi się nawet o dwóch milionach osób polskiego pochodzenia pozostających na Ukrainie. Faktycznie powinniśmy spodziewać się tak ogromnej fali uchodźców?
Myślę, że fala uchodźców będzie bardzo duża. Co do dwóch milionów Polaków na Ukrainie, byłbym ostrożny z takimi szacunkami. Ostatni spis ludności z bodajże 2001 roku zawierał około 140 tysięcy Polaków, osób przyznających się rachmistrzom do polskiej narodowości. Myślę, że te dwa miliony mogą brać się z liczby wydanych Kart Polaka, a to nie zawsze idzie w parze… Wśród mieszkańców Ukrainy trudno znaleźć kogoś, kto nie ma żadnych korzeni polskich, biorąc pod uwagę także rodziny mieszane. To jest prawie niemożliwe.
Fala uchodźców już ruszyła?
Patrząc na to co się dzieje na granicy, wydaje się, że tak. Przejścia graniczne są w sumie zapchane. Przed chwilą rozmawiałem ze znajomym z Mościsk. Kolejka do przejścia może sięgać nawet trzydziestu kilometrów. Samochody stoją po dwa, trzy i cztery rzędy. To przepotężna ilość ludzi. Część z nich zostanie w Polsce, część na pewno ruszy dalej na zachód. Jak rozmawiam ze znajomymi z Polski to widzę, że do przyjęcia uchodźców przygotowują się gminy, organizacje pozarządowe, zwykli ludzie. Do nas cały czas docierają oferty pomocy, ktoś proponuje swój dom, a ktoś inny jeden pokój w mieszkaniu. Ciężko mi mówić na ten temat. Jestem raczej osobą, która mało się wzrusza, a teraz mam przysłowiowy gul w gardle… Obok wsparcia finansowego, dyplomatycznego, takie oferty pomocy od zwykłych ludzi są dla Polaków mieszkających na Ukrainie niezwykle ważne.
We Lwowie jest teraz spokojnie?
Pod względem wojskowym – tak. Wczoraj zostały ostrzelane trzy jednostki. Straty materialne były dość duże, strat ludzkich nie było. Bardzo dużo ludzi wyjechało ze Lwowa, ale teraz docierają tu ludzie uciekający z innych regionów Ukrainy, gdzie trwają pełnowymiarowe walki z Federacją Rosyjską. Trzeba zaznaczyć, że Rosja wywołała pełnowymiarowy konflikt zbrojny z użyciem praktycznie całego potencjału militarnego, może z wyłączeniem broni nuklearnej. Ostrzeliwanie miast rakietami Koliber o zasięgu dwóch tysięcy kilometrów, artylerią, użycie desantu, czołgów – takiego czegoś Europa nie widziała od 1945 roku.
Ukraińcy zaciekle się bronią. Słyszymy o zestrzelonych samolotach, zniszczonych czołgach. To propaganda, czy fakty?
Rosjanie myśleli, że to będzie blitzkrieg, chwalili się, że wojna potrwa kilka godzin. Myśleli, że po ostrzale rakietowym ukraińskie wojsko w zasadniczej ilości się podda. Jest zupełnie inaczej. Morale Ukraińców jest na zdecydowanie wyższym poziomie niż morale Rosjan. Przede wszystkim dlatego, że Ukraińcy bronią swoich domów, swojej ojczyny, a czego bronią Rosjanie, którzy tutaj weszli, tego nie wie tak do końca nikt. Ukraińcy na każdym kierunku dobrze się przygotowali do obrony kraju. Na wielu odcinkach Ukraińcy dotychczas stawiają bardzo zaciekły opór. Rosjanie nie przesuwają się tak stanowczo. Oczywiście jeśli chodzi o obronę przeciwlotniczą Ukraina ma bardzo duże braki i jest praktycznie bezbronna przeciwko rakietom. Chociaż i tak często udaje im się je zestrzelić.
Gdzie szukać najbardziej wiarygodnych informacji o tym co się dzieje? Rosjanie mówią o samych sukcesach, podobnie Ukraińcy…
Mimo wszystko radziłbym korzystać z oficjalnych źródeł ukraińskich. Rosyjskie informacje to coś, co trudno zrozumieć. Oni do perfekcji opanowali propagandę, zarówno w sieci, jak i w mediach tradycyjnych. Sprawdzałbym raczej w oficjalnych źródłach ukraińskich, takich jak sztab generalny.