Ustawa posła Czesława Hoca, który domagał się masowych szczepień, poszła w odstawkę. Teraz wydaje się, że ministerstwo zdrowia lobbuje za ustawą zgłoszoną przez posła Pawła Rychlika. Najważniejszym zapisem tego dokumentu jest umożliwienie pracodawcy żądania od pracowników informacji o „posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2” i… możliwość dochodzenia odszkodowań finansowych od osób, które odmówią podania pracodawcy informacji o wykonanym teście. Co jeszcze jest w Lex Rychlik?
W projekcie ustawy jest zapis, że obowiązkowym testom będzie podlegał każdy pracownik: zaszczepiony, niezaszczepiony i ozdrowieniec. Nieodpłatny test pracownik będzie mógł wykonać raz w tygodniu, a koszty pokryje Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Koszty jakie będą ponosić podatnicy za to powszechne testowanie pracowników będą ogromne. Według komunikatu NFZ, test przeprowadzony w aptece jest wyceniony na 35,83 zł (to łączny koszt pobrania materiału biologicznego, testu antygenowego i wykonania testu).
Ustawa posła Rychlika zakłada, że pracownik, który odmówi poddania się testowi lub przekazania informacji o jego wyniku pracodawcy, nie będzie delegowany do wykonywania pracy poza stałe miejsce, będzie mógł nadal świadczyć pracę na dotychczasowych zasadach, ale… może zostać zobowiązany do zapłaty odszkodowania z tytułu zakażenia koronawirusem. Postępowanie „w przedmiocie świadczenia odszkodowawczego z tytułu zakażenia wirusem SARS-CoV-2” będzie wszczynał wojewoda na wniosek osoby zakażonej. Wysokość tego świadczenia autorzy ustawy proponują ustalić na poziomie pięciokrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę.
Jeśli pracodawca nie będzie wymagał od pracowników okazania negatywnego wyniku testu, a któryś z pracowników będzie przekonany, że zaraził się w pracy, wniosek odszkodowanie będzie mógł być skierowany przeciwko pracodawcy.