Jak tłumaczy mężczyzna w rozmowie z Onetem, w Polsce bez najmniejszych przeszkód wynajął pokój w hotelu, kupił karnety na stoki i codziennie korzysta z restauracji.
– Tu życie toczy się jak przed pandemią. Bardzo mi się podejście waszego kraju podoba. Na każdym kroku słyszę obce języki. Nie tylko polski. To świadczy, że nie tylko ja postanowiłem tu odpocząć. Pod Tatrami jest teraz naprawdę międzynarodowe towarzystwo – dodaje Austriak.
W innej sytuacji jest Martin Zeman, turysta ze Zwolenia na Słowacji. – Ja jestem „zaoczkowany” (po słowacki zaszczepiony – przyp. red.) dwoma dawkami – mówi w rozmowie z dziennikarzem Onetu mieszanką polskiego i słowackiego. – Mógłbym więc normalnie pojechać na narty u siebie w kraju. Żona też jest po szczepieniu. Ale mamy też dwójkę dzieci w wieku 12 i 15 lat. Ich nie zamierzamy szczepić. Stąd pomysł, by przyjechać do Polski. Nie żałuję go. Tu wszędzie jest gwarno, a przez to wesoło. Życie tętni na stokach, w karczmach. Fajnie się przez to wypoczywa – ocenia.
Kolejni zagraniczni turyści, z którymi na stokach rozmawiał Onet, mówią mniej więcej to samo. Wszyscy oni przyjechali na Podhale, bo Polska to dziś w Europie kraj, gdzie obowiązują jedne z najłagodniejszych restrykcji pandemicznych. Ludzie ci twierdzą, że nie boją się koronawirusa. Część z nich odpowiada, że wcale nie wierzy w jego istnienie. Inni z kolei twierdzą, że nie jest on tak straszny, jak mówią o tym naukowcy.
Źródło: Onet.pl