W Polsce liczba pracowników medycznych na tysiąc mieszkańców jest znacznie niższa niż w innych krajach UE, a sytuacja pogarsza się z każdym rokiem. Prognozy na kolejne lata także są alarmujące. Średnia wieku pielęgniarek to 53 lata, a według szacunków w 2030 roku będzie to 60 lat. Co roku na emeryturę odchodzi znacznie więcej osób, niż wchodzi do zawodu. W ocenie Marioli Łodzińskiej, wiceprezeski Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, deficyt kadr jest szczególnie istotny w opiece długoterminowej. Wpływają na to m.in. zasady wynagradzania pracowników służby zdrowia, które zmieniły się w czasie pandemii.
– Publiczna ochrona zdrowia kona, a opieka długoterminowa jest w tej chwili w agonii – mówi agencji Newseria Biznes Mariola Łodzińska. – Patrząc na nasze dane zawarte w centralnym rejestrze, widać, że mamy ogromny deficyt kadr pielęgniarskich i położniczych, ale nie tylko, mówimy generalnie o wszystkich kadrach medycznych.
Problem ten mocno uwydatniła pandemia. Jesienią 2020 roku, podczas drugiej fali, zawieszone zostały normy zatrudnienia na oddziałach szpitalnych, zgodnie z którymi na daną liczbę pacjentów musi przypadać określona liczba personelu lekarskiego i pielęgniarskiego. Okazało się wówczas, że jest go za mało, co de facto powinno oznaczać zamknięcie niektórych oddziałów. Niedobór kadr medycznych to wielka bolączka przede wszystkim obszaru opieki długoterminowej.
– Wynika to z tego, że pielęgniarki muszą zapewnić opiekę pacjentom w publicznych i niepublicznych podmiotach leczniczych. Jeżeli pielęgniarki pracują w tych podmiotach, to podlegają regulacjom płacowym dotyczącym ustawy o płacy minimalnej dla pracowników – wyjaśnia wiceprezeska NIPIP. – Ta ustawa spowodowała, że pielęgniarki zamiast podejmować pracę w opiece długoterminowej, na przykład domowej, nie realizują swoich zadań, ponieważ więcej zarobią w szpitalach.
Mowa tu o wprowadzonej w lipcu br. nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. W odpowiedzi na zapisy tej ustawy tysiące pracowników służby zdrowia, w tym pielęgniarek i położnych, wzięło udział w manifestacji 11 września 2021 roku w Warszawie. Wśród postulatów znalazły się m.in. natychmiastowa zmiana wspomnianej ustawy, uznanej za krzywdzącą personel z długoletnim stażem, ale bez tytułów licencjata czy magistra, ponadto realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, zatrudnienia dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego oraz wprowadzenia norm zatrudnienia uzależnionych od liczby pacjentów.
– W opiece długoterminowej domowej stawka nie została podniesiona od 2016 roku. Została wyceniona w 2015 roku według danych na 2013 rok. A borykamy się z inflacją, ceny poszły do góry, a wycena tej formy opieki została na poziomie niezmiennym od lat – tłumaczy Mariola Łodzińska.
Jak podkreśla, to o tyle istotne, że w opiece długoterminowej rola pielęgniarki powinna być wiodąca.
– Pielęgniarka nadaje rytm pracy, wyznacza cele. W mojej ocenie powinna mieć do pomocy opiekunów, którzy odciążą ją z pracy pielęgnacyjno-opiekuńczej. Pielęgniarki powinny być przygotowane do czynności specjalistycznych, edukacji, promowania zdrowia, do utrzymania zdrowia w należytym stanie, co u nas nie ma miejsca. Obecnie wymagane są tylko pielęgniarki do opieki nad pacjentem, natomiast jedni widzą potrzebę zatrudnienia opiekunów, a inni takiej potrzeby nie widzą. Dlatego braki i przeciążenie grupy pielęgniarek i położnych są znaczące. Marnotrawi się potencjał tych pielęgniarek na czynności, które mogłyby wykonać inne zawody medyczne – zauważa przedstawicielka NIPiP.
Dane OECD i KE (raport „State of Health in the EU: Companion Report 2021”) wskazują, że liczba praktykujących lekarzy na każdy tysiąc populacji wynosi w Polsce 2,4, a liczba pielęgniarek – niecałe 6. Średnia dla UE to odpowiednio – 3,9 oraz 8,4. Krajowe wyniki są jednymi z najgorszych wśród państw członkowskich.
– Od lat informujemy rządzących, niezależnie od ekipy, która była u sterów władzy, jak wygląda sytuacja. Obecnie realizuje się czarny scenariusz. Średni wiek polskiej pielęgniarki w tej chwili to 53 lata, położnej – dwa lata mniej – wylicza Mariola Łodzińska.
Raport Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych z 2021 roku wskazuje, że prawie 36 proc. pielęgniarek (ponad 83 tys.) jest w wieku między 51 a 60 lat. Mimo nabycia uprawnień emerytalnych w zawodzie ciągle pracuje 63 tys. osób, stanowiących aż 27,2 proc. ogółu. Podobnie sytuacja wygląda wśród położnych. Prognozy zawarte w raporcie wskazują, że do 2025 roku liczba zatrudnionych pielęgniarek i położnych zmniejszy się o ponad 16,7 tys., a do 2030 roku – aż o blisko 36,3 tys. osób.
– Do systemu nie wchodzi tyle pielęgniarek, ile powinno. Rokrocznie ok. 10 tys. pielęgniarek nabywa prawa emerytalne. Żeby utrzymać status quo, powinno ich wchodzić do systemu 10 tys. W tym roku prawo wykonywania zawodu odebrało 6,8 tys., to jest zdecydowanie więcej niż w roku poprzednim, kiedy było to 5,5 tys. pielęgniarek, natomiast do systemu weszło tylko 2,35 tys. Pytanie, gdzie jest cała reszta – mówi wiceprezeska NIPiP. – To pytanie powinno nurtować Ministerstwo Zdrowia i osoby decyzyjne w tym kraju, ponieważ Polski nie stać jest na kształcenie tak drogich kadr, jakimi są pielęgniarki i położne.