Szczepienia, szczepienia, szczepienia – inaczej zima będzie katastrofą. To jest mantra niemieckiego rządu. Nowy kanclerz Olaf Scholz i jego minister zdrowia Karl Lauterbach widzą w szczepieniach jedyne wyjście z pandemii, połączone z przywróceniem – przynajmniej częściowej – wolności.
Niemieccy lekarze mogą zarobić wielkie pieniądze dzięki pandemii i akcji masowych szczepień. Państwo płaci od listopada 28 euro za wykonanie szczepienia przeciwko COVID-19, a wcześniej stawka za wykonanie jednego zastrzyku wynosiła 20 euro. Ten znaczący wzrost wynagrodzenia to spuścizna byłego ministra zdrowia Spahna. W weekendy i święta można dostać nawet 36 euro. Każdy lekarz, który szczepi, co miesiąc może z łatwością zarobić kilka tysięcy euro.
Według Krajowego Stowarzyszenia Lekarzy Ubezpieczeń Zdrowotnych (KBV), w kampanii szczepień uczestniczy obecnie około 100 000 praktyk lekarskich. W zeszłym tygodniu przeprowadzono tam około 4,5 miliona szczepień koronowych. Daje to średnio 45 szczepień na praktykę na tydzień. Oznacza to dodatkowy dochód w wysokości co najmniej 1260 euro na jeden tydzień.
Dodatkowe dopłaty w weekendy nie są tutaj brane pod uwagę. W ciągu jednego miesiąca – dodatkowy – średni dochód wynosi zatem co najmniej 5040 euro. Dla porównania: według Statista średnia miesięczna pensja pracownika pełnoetatowego w Niemczech wyniosła 3975 euro brutto w 2020 roku.
Biznes szczepień w centrach szczepień jest jeszcze bardziej atrakcyjny. Lekarze zajmujący się szczepieniami pobierają tam stawkę godzinową około 150 euro, czyli 1200 euro za każdą ośmiogodzinną zmianę. Jeśli oferują swoje usługi, jak większość pracowników etatowych, 20 dni w miesiącu, daje to dochód w wysokości 24 000 euro, czyli dobre sześciokrotność średniej pensji w tym kraju.
W Saksonii i Turyngii lekarze w ośrodkach szczepień otrzymali na wiosnę znacznie wyższą cenę – 175 euro. Dodatkowa miesięczna pensja wynosi wtedy 28 000 euro. Stowarzyszenie Lekarzy Zakładowego Ubezpieczenia Zdrowotnego uzasadniło to stwierdzeniem, że utracone godziny konsultacji lekarskiej należy zrekompensować opłatą.
Mając to na uwadze, trudno się dziwić, że według „Spiegla” lekarze w Berlinie latem zabierali kolegom dyżury za pomocą sztuczek programowych i umów – mimo że stawka godzinowa była tam znacznie niższa.
Źródło: Reitschuster.de