Jak naprawdę podzielona jest Polska? Na postępowców i tradycjonalistów? Na Europejczyków i narodowców? To podziały mylące. W głębi rzeczy dzieli nas stosunek do tego, co nowe, różne od nas. Jedni przyjmują różnorodność bardziej otwarcie, inni się jej boją – pisze na łamach Gazety Wyborczej Marcin Matczak, prawnik.
Dzielimy się na unikaczy i piewców różnorodności. Unikacz chce spokoju. Ufa władzy, która wprowadza jednolitość: poglądową, religijną, rasową, estetyczną. Normalnie w populacji jest około 30 procent takich ludzi, ale w czasach chaosu ich liczba się zwiększa. Unikaczy więcej jest po prawej stronie, ale unikaczką może być i feministka, która nie akceptuje różnorodności w postaci czyichś poglądów na naturę płci – twierdzi Matczak.
I dodaje: „Piewca różnorodności nie boi się inności, jest otwarty na nowość i eksperymentowanie. Problem z nim taki, że nie umie tolerować odmienności unikacza i na siłę chce go na różnorodność nawrócić”.
– Podział unikacze – piewcy nie jest absolutny. Każdy z nas może być jednym lub drugim w zależności od sytuacji. Możesz być piewcą różnorodności w sprawach wiary, ale niegotowy, by zaakceptować różnorodność swego transpłciowego dziecka. Podział na piewców i unikaczy nikogo ze wspólnoty nie wyklucza i nie stygmatyzuje – czytamy dalej wywód prawnika.
Morał z tego taki: im głośniej nienawidzisz unikacza, im bardziej naśmiewasz się z tego, że nie radzi sobie z różnorodnością, tym bardziej służysz PiS-owi.
– podsumowuje Matczak.
Całość do przeczytania tutaj.