Ogłoszona przez premiera Mateusza Morawieckiego tzw. tarcza antyinflacyjna, to „jedna, wielka lipa” – ocenili posłowie Lewicy. Ceny galopują, ubóstwa jest coraz więcej, ludziom nie starcza „do pierwszego” – podkreślali, domagając się od rządu realnych działań ws. drożyzny.
Premier Mateusz Morawiecki zaprezentował w czwartek rozwiązania składające się na tzw. tarczę antyinflacyjną, która ma zamortyzować wzrost cen. Na tarczę o łącznej wartości do 10 mld zł składa się sześć elementów, m.in. czasowa obniżka akcyzy na paliw silnikowe i czasowe zwolnienie ich z podatku od sprzedaży detalicznej, czasowe obniżenie stawki VAT na gaz oraz czasowa zerowa akcyza na prąd dla gospodarstw domowych.
Politycy Lewicy zorganizowali w piątek konferencję prasową przed warszawską Halą Mirowską, gdzie chwilę wcześniej zrobili zakupy. Poseł Tomasz Trela poinformował, że zrobili te zakupy m.in. po to, aby udowodnić Jarosławowi Kaczyńskiemu i Mateuszowi Morawieckiemu, że próby walki z inflacją, jakie podejmowali w ostatnich miesiącach, „spełzły totalnie na niczym”.
Zakupy polityków Lewicy obejmowały podstawowe produkty, m.in. chleb, masło, jajka, ser żółty, wędlinę, olej, warzywa i owoce oraz ser biały. „Za wszystko zapłaciliśmy 82 zł 70 gr” – mówił Trela. Podkreślił, że są to podstawowe artykuły spożywcze, które dwu-trzyosobowej rodzinie wystarczą na około dwa dni. „I to naprawdę w bardzo skromnym wydaniu” – dodał.
Politycy, robiąc piątkowe zakupy, mieli także okazję porozmawiać ze sprzedawcami. „Nie było stoiska ani sprzedawcy, który nie powiedziałby, że ceny rosną, ale nie tak, jak było to dotychczas, tj. raz na kwartał, lub raz na dwa miesiące. Te ceny rosną co tydzień” – zauważył Trela.
„Z tego miejsca, apelujemy do premiera Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego, żeby przyszli tutaj na tę Halę, żeby zrobili zakupy i zobaczyli, ile ludzie każdego dnia muszą wydawać na podstawowe produkty” – mówił Trela.
W jego ocenie, ogłoszona przez premiera Morawieckiego tzw. tarcza antyinflacyjna to „tak naprawdę jedna, wielka lipa antyinflacyjna”. „Dlatego, że ceny po jej ogłoszeniu nie spadną. One będą rosły” – podkreślił poseł. Według niego, w okresie świątecznym, ceny będą najwyższe. „To nie są żarty, ceny galopują, ubóstwa jest coraz więcej, ludziom nie starcza do pierwszego” – mówił. „Oczekujemy realnych działań” – apelował.
Jako takie realne i konkretne działanie wskazał zaproponowaną przez Lewicę obniżkę podatku VAT z 23 do 15 proc. Przekonywał, że dzięki temu ceny staną się niższe.
O tym, co rząd powinien zrobić, by walczyć z inflacją, mówiła również posłanka Paulina Matysiak. „Nie możemy być jako kraj zależni od dostaw gazu z Rosji, od eksporterów ropy naftowej i od spekulantów na rynku paliwowym” – wyliczała.
Zdaniem posłanki, rząd powinien także zająć się kryzysem mieszkaniowym, ponieważ ceny mieszkań na rynku windują. „Rząd powinien zacząć budować tanie mieszkania na wynajem i skończyć spekulacje na rynku mieszkaniowym” – powiedziała Matysiak. Ponadto, jej zdaniem, rząd powinien „przestać uginać się” przed wielkimi sieciami handlowymi, które narzucają olbrzymie marże na produkty.
Tarcza antyinflacyjna o łącznej wartości do 10 mld zł oszczędności, składa się z: obniżki cen paliw silnikowych – akcyza na poziomie minimum unijnego oraz 0 proc. podatku od sprzedaży detalicznej paliw; obniżki cen gazu (styczeń-marzec) – niższy VAT (8 proc., zamiast 23 proc.); zero proc. akcyzy na energię elektryczną dla gospodarstw domowych; obniżki cen energii elektrycznej (styczeń-marzec) – niższy VAT (5 proc. zamiast 23 proc.); obniżenia kosztów energii elektrycznej i podstawowych produktów spożywczych – poprzez dodatek „tarczowy” od 400 zł do 1150 zł na rok, w zależności od dochodu gospodarstwa domowego; oszczędności w administracji i budżecie. (PAP)
Autor: Daria Kania