Dziś w Parlamencie Europejskim ludzie zobaczyli, że PiS to nie Polska, a Polska to nie PiS – podkreślił marszałek Senatu Tomasz Grodzki. W jego ocenie bardzo przykre było to, że premierowi Mateuszowi Morawieckiemu klaskali „jedynie przedstawiciele partii faszyzujących i proputinowskich”.
Według marszałka Senatu dziś w Parlamencie Europejskim ludzie przekonali się, że „PiS to nie Polska, a Polska to nie PiS”. „To było bardzo ważne. Wszyscy liczyli, że pan premier wykaże się pewną koncyliacją. A jemu dopiero pod koniec wystąpienia przez usta, przez zęby przeszła uwaga, że trzeba będzie Izbę Dyscyplinarną (Sądu Najwyższego) zlikwidować” – podkreślił Grodzki na konferencji prasowej w Toruniu.
„Z drugiej strony premier Morawiecki i my wszyscy zobaczyliśmy, że Bruksela nie jest naszym wrogiem, że PE nie jest naszym wrogiem. Zobaczyliśmy, że jesteśmy członkami wspólnoty, która docenia nasze wysiłki w budowaniu wolności bloku wschodniego, która docenia rolę Polski i po prostu się martwi, że zaczynamy zbaczać ze ścieżki, która najpierw nas zaprowadziła na pozycję niemal jednego z liderów UE, a teraz (Polska) wyprowadzana jest na Wschód” – zauważył marszałek Senatu.
Jak dodał, dla niego bardzo przykre i znamienne było to, że premier polskiego rządu, dumnego narodu musiał występować w takiej roli. „Powinien występować w innej roli. Jeszcze bardziej przykre było dla mnie to, że jedynymi, którzy mu klaskali byli przedstawicielami partii faszyzujących i proputinowskich. To było dla mnie okropne” – podkreślił Grodzki.
Według niego, źle się dzieje, gdy to bardziej opozycja zabiega o pieniądze, których Polska potrzebuje ogromnie, niż rządzący. Polskie władze, dodał, otrzymanie tych funduszy wystawiają na „zupełnie niepotrzebne ryzyko”.(PAP)
autor: Tomasz Więcławski