Przed Sądem Rejonowym w Koszalinie zakończył się proces lekarza Pawła K. Został uznany winnym naruszenia nietykalności cielesnej ratownika medycznego i spowodowanie u niego obrażeń ciała na okres poniżej 7 dni. Sąd skazał go na grzywnę – poinformował we wtorek PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie.
„Paweł K. ma także zapłacić 4 tys. zł tytułem zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonego” – poinformował sędzia Przykucki.
Dodał, że wyrok, który zapadł 28 września br., nie jest prawomocny.
Lekarz Paweł K. odpowiadał przed sądem za naruszenie nietykalności cielesnej ratownika medycznego Michała Pelca (zezwolił PAP na podawanie danych osobowych i publikację wizerunku) i spowodowanie u niego obrażeń ciała na okres poniżej 7 dni.
„Najważniejsze, że sąd uznał, że w tym zdarzeniu nie było mojej winy, że to nie ja zaatakowałem, tylko sam zostałem zaatakowany. Ja swój cel osiągnąłem” – powiedział PAP po ogłoszonym wyroku pokrzywdzony ratownik medyczny.
Pelc zaznaczył, że ma nadzieję, iż ten wyrok otworzy drogę innym, którzy „z panem doktorem mieli podobną sytuację do mojej, a takie sygnały do mnie docierają”.
„Ten wyrok jest sygnałem, że nie należy się bać, jeśli dzieją się sytuacje, które nie powinny mieć miejsca i których nie powinno się tolerować” – podkreślił.
Do przestępstwa doszło w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie (Zachodniopomorskie) w nocy z 13 na 14 czerwca 2019 r. Karetka na SOR przywiozła z Parnowa nieprzytomną pacjentkę w stanie zagrożenia życia. W zespole ratownictwa medycznego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego był pokrzywdzony Michał Pelc. W oddziale lekarski dyżur pełnił wówczas Paweł K.
Pokrzywdzony ratownik medyczny mówił w sądzie, że z nieprzytomną pacjentką, pielęgniarką koszalińskiego szpitala, wjechał z drugim ratownikiem do sali reanimacyjnej SOR-u. „Gdy odpinałem elektrody z EKG i mankiet od ciśnieniomierza i przypinałem sprzęt defibrylatora z SOR-u, z drugiej strony szpitalnych noszy ratownik i pielęgniarka pobierali pacjentce krew do badań. By zrobić sobie więcej miejsca, popchnęli te nosze w moją stronę o ok. 10 cm. O tyle zostałem odepchnięty do tyłu i dotknąłem kogoś, kto stał za moimi plecami” – mówił na sali rozpraw Pelc.
Tym „kimś” był lekarz Paweł K. „Złapał mnie oburącz za kamizelkę i mocno odepchnął. (…) Przestałem udzielać pacjentce pomocy. Odpierając ten atak powiedziałem do lekarza +zabieraj łapy baranie+ i wtedy zostałem złapany oburącz za szyję i pchnięty 2 m do tyłu, aż plecami i głową uderzyłem o ścianę. Wszyscy, którzy byli na sali przestali udzielać pomocy pacjentce. (…) Cała sytuacja trwała ok. jedną minutę” – wyjaśniał w sądzie Pelc. (PAP)
autorka: Inga Domurat