Prawie 50 proc. kanadyjskich nastolatków piło lub zażywało narkotyki samotnie po wprowadzeniu dystansu społecznego z powodu COVId-19 – wynika z badań. „Trzeba zwiększać środki na profilaktykę opartą na dowodach – bo ona, choć jej efekty nie są tak wyraźnie i od razu zauważalne, to jest ogromnym prezentem dla społeczeństwa” – komentuje dr Marcin Szulc, psycholog, profesor Uniwersytetu Gdańskiego.
Jego zdaniem na profilaktykę „należy patrzeć holistycznie; nie chodzi o przeciwdziałanie używaniu konkretnych środków, ale o pracę nad wybraniem przez dziecko zdrowego stylu życia. O profilaktyce trzeba myśleć z dużym wyprzedzeniem” – podkreślił ekspert. – „Profilaktyka to przyszłość. Pod warunkiem, że będzie to profilaktyka dobrze zaprojektowana, czyli oparta na dowodach i realizowana przez specjalistów”.
Z badań nt. zmian w używaniu substancji przez nastolatki po rozpoczęciu pandemii COVID-19, opublikowanych na łamach „Journal of Adolescent Health” wynika, że w przypadku większości substancji odsetek użytkowników zmniejszył się, jednak częstotliwość używania zarówno alkoholu, jak i konopi indyjskich wzrosła. Tuż po wybuchu pandemii zaobserwowano spadek zainteresowania substancjami takimi, jak np. MDMA czy kokaina, używanymi wcześniej powszechnie w sytuacjach towarzyskich. „Spadło zainteresowanie nimi – bo są to substancje preferowane na spotkaniach towarzyskich, w miejscach takich, jak dyskoteki – a te w pandemii nie działały. Natomiast wyraźnie wzrosło użycie innych substancji, np. konopi indyjskich, nowych benzodiazepin i alkoholu” – podał w rozmowie z PAP psycholog, dr Marcin Szulc, profesor UG.
Naukowiec, który zajmuje się zagrożeniami społecznymi, zwłaszcza w okresie dorastania – zaznaczył, że pandemia nie przeszkodziła młodym ludziom w sięganiu po alkohol i używaniu narkotyków. „Badania pokazują, że największy odsetek nastolatków używał narkotyków/substancji samotnie – dotyczyło to prawie 50 procent użytkowników” – poinformował ekspert. Interesujące jest to, że prawie 32 proc. badanej kanadyjskiej młodzieży używało substancji za pośrednictwem komunikatorów zdalnych.
Mimo lockdownu i zakazu kontaktów bezpośrednich prawie 24 proc. młodzieży spotykało się i bezpośrednio używało różnych substancji, co generowało dodatkowe ryzyko zarażenia się COVID-19 i przywleczenia infekcji domownikom. „Spotykali się głównie nastolatkowie, mający niską pozycję w klasie. Na wezwanie liderów, którzy proponowali nielegalne spotkanie – właśnie ci odpowiadali pierwsi. Wierzyli, że jeśli inni koledzy się nie zgłoszą, a oni – tak, to w ten sposób pokażą odwagę; dowiodą, że potrafią łamać przepisy pandemiczne, że się nie boją. Widzieli w tym szansę dla siebie, okazję do poprawy swojej pozycji w grupie” – tłumaczy psycholog.
W efekcie kolejnych ograniczeń dotyczących przemieszczania się dealerzy zaczęli skuteczniej „obsługiwać” m.in. media społecznościowe i stosować usługi dostaw paczkowych, domowych. Wzrosło przez to ryzyko – a także cena narkotyków.
Jak powinni reagować rodzice podejrzewający, że ich dziecko eksperymentuje z narkotykami? Psycholog podkreśla, że najlepszą profilaktyką jest „budowanie bezpiecznej relacji z dzieckiem, bycie pozytywnym dorosłym”.
Ekspert dodał, że rodzice – widząc niepokojące objawy – chcą często wykonywać testy narkotykowe. Zastrzegł, że choć mają do tego prawo, to nie jest najlepszy pomysł. „Na każde działanie, każdy system – znajdzie się antysystem, a na każdą naszą kontrolę znajdzie się sposób jej obejścia. Samą kontrolą daleko nie ujedziemy. Właściwie w takim przypadku to droga donikąd, bo jak ma wyglądać dalszy scenariusz, jeśli test wyjdzie pozytywny? A jeśli wyjdzie negatywny – bo nie mam dowodów, ale podejrzewam, że bierze narkotyki – to jaką informację daję dziecku? +I tak Ci nie ufam!+. I nasze relacje stają się coraz słabsze” – mówi psycholog. – „Tymczasem okres dorastania jest czasem szczególnym, podczas którego dziecko testuje rzeczywistość i nierzadko rodzicielską cierpliwość, która – choć bywa niezmierzona – jest jednak zasobem wyczerpywalnym. Nastolatkowie w tym okresie popełniają błędy i podejmują niewłaściwe z naszej perspektywy decyzje, bo najogólniej mówiąc tak rozwija się ich mózg. To, że tak się dzieje nie powinno jednak zniechęcać do podejmowania działań profilaktycznych”.
Uważa on, że dla przeciwdziałania problemowi uzależnień młodzieży ważne są działania, ale i wzrost środków, np. na systemowe zmiany prozdrowotne, obejmujące m.in. dobrą profilaktykę, opartą na dowodach. Chodzi o takie projektowanie działań, które opiera się na dowodach naukowych, profesjonalnej diagnozie i rzetelnej ewaluacji. To wykorzystanie badań naukowych do ustalenia najskuteczniejszych i najbardziej precyzyjnych form oddziaływania, które przynoszą spodziewany skutek. „Chodzi o to, aby wdrażać takie interwencje, których skuteczność została potwierdzona badaniami. Czasem działania oparte na dobrych intencjach jedynie wydają nam się skuteczne a wręcz zdarza się, że są szkodliwe” – wyjaśnił ekspert.
Działania powinny obejmować też zmniejszenie dostępności alkoholu dla młodzieży, edukację rodziców i nauczycieli (np. w zakresie właśnie budowania dobrych relacji z dzieckiem) i uwalnianiu szkoły od „relacji folwarcznej”.
Na poziomie samorządowym, np. gminnym, można też wprowadzać niewielkie ograniczenia w dostępie do alkoholu. „Nie chodzi o prohibicję, ale o ograniczenie dostępu. Wbrew pozorom to przynosi efekt” – zaznaczył naukowiec. Jako przykład podał Olsztyn, który jako jedyne miasto w Polsce zdecydował się na wprowadzenie ograniczeń w sprzedaży alkoholu od 22.00 do 6.00 rano. „Obecnie rejestruje się tam 40-procentowy spadek problemów z zakłócaniem porządku publicznego związanego z używaniem alkoholu. Są na to twarde dane policyjne” – mówi dr Szulc.
Z raportu NIK z 2019 r., w którym dokonano analizy działań profilaktycznych wynika, że większość pieniędzy na profilaktykę jest przeznaczana na różne festyny, czyli na działania, które „mogą być miłe i pożyteczne, ale niekoniecznie związane są z profilaktyką” – przypomniał psycholog. Dodał, że gminy często wydają pieniądze np. na skyte-parki, które są „bardzo pożyteczne i stanowią kapitalną rozrywkę, nie tylko dla młodzieży, ale z profilaktyką nie mają wiele wspólnego”. „One tworzą przestrzeń do uprawiania sportu, ale nie są to działania – nazwijmy to kierunkowe” – mówi.
Gminy wskazują też na wysoki koszt programów profilaktycznych opartych na dowodach, a ich niechęć do wydawania środków na działania profilaktyczne może wynikać z tego, że nie zawsze można prosto wykazać, co się w profilaktyce udało. Policja może np. podać statystyki zatrzymanych pijanych kierowców – ale już trudniej dowiedzieć się, ilu kierowców pod wpływem działań profilaktycznych zrezygnowało z prowadzenia pojazdu po alkoholu – argumentuje naukowiec.
Zastrzegł on, że efekty profilaktyki będą widoczne dopiero za kilka lat. Jak powiedział, właśnie dlatego „trudno jest przekazać na te działania pieniądze. Efekty widzimy po dłuższym czasie. I tu kieruję apel do decydentów, którzy dysponują środkami: żeby przede wszystkim myśleli o profilaktyce, bo choć jej efekty nie są od razu widoczne – to jest ogromnym prezentem dla przyszłego pokolenia”.
„A co się stanie, jeśli do produkcji narkotyków zostaną wykorzystane nowe technologie, które pozwolą każdemu indywidualnie, w warunkach domowych, wyprodukować narkotyk, jaki chce? Właściwie można założyć, że zniknie systemowa kontrola nad tym zjawiskiem” – dodał ekspert.
Anna Mikołajczyk-Kłębek