Obecność wojsk USA w Afganistanie była w dużej mierze korzystna dla Chin. Teraz Pekin musi wypracować skuteczne relacje z talibami – ocenił w rozmowie z PAP ekspert z Uniwersytetu Harvarda dr Anthony Saich. Jego zdaniem rząd chiński chce się też upewnić, że talibowie nie udzielą wsparcia Ujgurom w Sinciangu.
Jego zdaniem o zabiegach na rzecz porozumienia się z talibami świadczy aktywna dyplomacja, w tym lipcowe spotkanie talibskiej delegacji z szefem chińskiego MSZ Wangiem Yi w Tiencinie niedaleko Pekinu. Komentatorzy oceniali je z jednej strony jako przydające prestiżu talibom, a z drugiej – przygotowujące grunt pod oficjalne uznanie ich rządu przez Pekin.
„Głównym interesem Chin jest stabilność w regionie. To może być lepiej zagwarantowane przez reżim talibów. Jednak drugim interesem Pekinu jest upewnić się, że żaden reżim nie udzieli wsparcia, materialnego lub duchowego, islamistycznym grupom w Sinciangu” – ocenił Saich, który jest dyrektorem Centrum Demokratycznych Rządów i Innowacji im. Roya i Lili Ashów na Uniwersytecie Harvarda.
„Jednak dotychczas islamistyczne reżimy nie pomagały raczej Ujgurom w Sinciangu w ich niedoli. Co ważne, nowy reżim (talibów w Afganistanie) sam będzie potrzebował znacznego wsparcia, by odbudować kraj. Wsparcia, którego Zachód raczej nie udzieli, więc takie kraje jak Chiny i Rosja będą dla niego ważne” – ocenił Saich.
Pekin ogłosił, że zależy mu na rozwoju „przyjaznych, dobrosąsiedzkich relacji” z talibami. Po zajęciu przez nich Kabulu chińska ambasada nie przerwała pracy. Chińskie władze wyrażały też skłonność do pomocy w powojennej odbudowie Afganistanu.
Według Saicha przemiany w Afganistanie mogą się okazać korzystne dla Chin, ale niekoniecznie tak będzie. „Myślę, że jest to przede wszystkim zarządzanie gwałtownie zmieniającą się sytuacją. W perspektywie mogą być korzyści, ale są też potencjalne wyzwania” – ocenił ekspert z Uniwersytetu Harvarda.
Komunistyczne władze Chin mierzą się z coraz większą krytyką Zachodu w związku z kampanią zwalczania terroryzmu, separatyzmu i ekstremizmu religijnego w regionie Sinciang na zachodzie ChRL, gdzie znaczny odsetek ludności stanowią Ujgurzy. USA oskarżają Pekin o ludobójstwo i wykorzystywanie pracy przymusowej w tym regionie.
Ateistyczne chińskie władze odrzucają zagraniczną krytykę i przekonują, że stanowcze działania są konieczne, by uchronić Sinciang przed wpływem religijnego ekstremizmu i separatyzmu. Twierdzą też, że prowadzona przez nie kampania wyzwala tamtejszą ludność, w tym kobiety, z okowów islamskiego fundamentalizmu.
Według analityków Pekin obawia się, że zwycięstwo talibów w Afganistanie zachęci do walki innych islamistycznych bojowników w regionie, w tym w Pakistanie, gdzie chińskie interesy są większe. Doszło tam w ostatnich tygodniach do szeregu zamachów na pracujących tam Chińczyków.
Talibowie deklarowali, że pod ich rządami Afganistan nie będzie zagrożeniem dla okolicznych państw. Obiecali szefowi chińskiego MSZ, że nie pozwolą, aby terytorium Afganistanu wykorzystywane było do podważania interesów ChRL. Komentatorzy wyrażali jednak wątpliwości, na ile talibskie władze będą potrafiły kontrolować swoich bojowników.
Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)