Krajowy Rejestr Długów podaje, że na koniec maja bieżącego roku 300 tysięcy polskich rodziców zalegało z płaceniem alimentów. Łącznie byli winni rekordowe 13 miliardów złotych. Co ciekawe, w ciągu roku – przy obostrzeniach epidemicznych – ich liczba spadła o blisko trzy tysiące osób. Większość alimenciarzy – 60 procent – nie płaci także innych swoich zobowiązań.
Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że choć liczba dłużników alimentacyjnych spada, to łączna kwota niespłaconych alimentów wzrosła w ciągu roku o ponad pół miliarda złotych. Średni dług alimentacyjny wynosi dzisiaj prawie 44 tysiące złotych. Najgorzej jest z płatnościami na Mazowszu i na Śląsku. Najmniejsze zadłużenie mają rodzice z Podlasia, Lubuskiego i Opolskiego. Dłużnicy alimentacyjni najczęściej mieszkają w mieście (77 proc.) i w przeważającej większości są mężczyznami (96 proc.) Największą grupę (prawie 68 proc.) niepłacących znaleźć można wśród osób w wieku 36-45 lat (102,6 tys.) oraz 46-55 lat (prawie 100 tys.). Ta druga grupa ma jednak wyższe średnie zadłużenie z tytułu nieopłaconych alimentów przypadające na jednego dłużnika – 50,6 tys. zł na osobę. Z kolei dłużnicy alimentacyjni w wieku 36-55 lat mają najwyższe łączne zadłużenie, wynoszące 3/4 zgłoszonych zaległości. Wśród osób poniżej 25 roku życia 1,6 tys. nie dopełniło swojego obowiązku wobec dzieci, a ich zadłużenie z tytułu alimentów sięga 17,6 mln zł.
Spośród dłużników alimentacyjnych notowanych w Krajowym Rejestrze Długów ponad połowa (180 647) ma też inne długi. Ich łączna kwota opiewa na prawie 2,3 mld zł. Jak wskazuje Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, gros tego zadłużenia, czyli blisko dwa mld zł, przypada na wtórnych wierzycieli, czyli fundusze sekurytyzacyjne i firmy windykacyjne, które odkupiły je od pierwotnych wierzycieli. Najczęściej są to niespłacane kredyty, pożyczki czy raty leasingowe. Milionowe zaległości alimenciarze mają także za telefony, Internet czy telewizję – 81,6 mln złotych, w bankach, firmach pożyczkowych i leasingowych – 67,6 mln zł oraz za jazdę na gapę komunikacją miejską i międzymiastową – 65,5 mln zł.