Dzisiaj wszyscy ojcowie powinni świętować. Na leżaku, patrząc na bawiące się pociechy, sączyć dobrą kawę, wspominać zabawne i wzruszające chwile z przeszłości, snuć plany dotyczące przyszłości. Fakt jest jest jednak taki, że ogromna, liczona w setkach tysięcy armia mężczyzn jest ojcami wyłącznie w zakresie obowiązku płacenia alimentów. Potworna pandemia alienacji rodzicielskiej niestety w Polsce jest przez rządzących i stanowiących prawo praktycznie niezauważalna, mimo że dotyczy – jak wspomniałem – nawet kilkuset tysięcy osób.
Ubiegły rok był ze względu na obostrzenia epidemiczne wyjątkowy. Rozwiodło się bowiem „jedynie” nieco ponad 50 tysięcy małżeństw, czyli o 15-20 tysięcy mniej niż we wcześniejszych latach. Czy to znaczy, że rozpadło się faktycznie mniej rodzin? Niestety nie. Oznacza to jedynie tyle, że orzeczono mniej rozwodów, ale więcej alimentów i kontaktów „w zabezpieczeniu”. Polskie prawo jest błyskawiczne i bezwzględne w ściganiu niepłacących alimentów, ale absolutnie ślepe na alienację. Wciąż rośnie odsetek dzieci rodzących się w związkach pozamałżeńskich, dzisiaj już ponad jedna czwarta dzieci przychodzi na świat w rodzinach nieformalnych. Czy sądy potrafią sobie potem radzić z regulowaniem relacji między rodzicami, jeśli nie mają do czynienia z rozwodami? Z alimentami radzą sobie doskonale, ale z opieką nad dzieckiem uwzględniającą prawa obojga rodziców?
Statystyki są okrutne, ale i tak pomijające to co najważniejsze. Według nich po rozwodzie rodziców w ponad 60 procentach sąd nie odbiera żadnemu rodzicowi prawa do opieki, co nie oznacza oczywiście opieki naprzemiennej, ale równe – teoretycznie – prawa rodzicielskie i miejsce zamieszkania przy matce. Dokładnie w jednej trzeciej przypadków sąd przyznaje opiekę nad dzieckiem wyłącznie matce. Raptem w trzech (3!) procentach decyzją sądu opiekę sprawuje wyłącznie ojciec.
Alienacja rodzicielska – czyli w największym skrócie przemoc psychiczna wobec dziecka polegająca na tym, że jeden rodzic próbuje zniszczyć więź dziecka z drugim rodzicem poprzez utrudnianie lub uniemożliwianie ich kontaktu – jest jedną z najokrutniejszych krzywd jakie rodzic może zrobić własnemu dziecku. Jest zbrodnią przez obecne sądy nazywane nie wiadomo dlaczego rodzinnymi niezauważalną.
Podczas długich miesięcy obostrzeń epidemicznych liczba alienacji rodzicielskich dramatycznie wzrosła. Każdego tygodnia zrozpaczeni ojcowie (ale pojawiają się również matki!) szukają pomocy wszędzie, także poza sądami i instytucjami powołanymi do pomocy rodzinie. Pukają do polityków i dziennikarzy, ale mimo że to zjawisko dotyczy tak ogromnej rzeszy Polaków, wydaje się nikogo nie interesować. Bo nie wiadomo tak naprawdę, co tam się działo za zamkniętymi drzwiami – tak myślą i czasem mówią głośno ci, którzy nie chcą widzieć rażącej, kłującej w oczy, ewidentnej krzywdy dziecka, któremu patologiczny – choć czasem wykwitnie ubrany i elokwentnie żonglujący językiem – rodzic wyrywa z serca drugiego rodzica. W przeważającej większości tym tajemniczym „drugim rodzicem” jest po prostu ojciec. W przyszłości tę armię będzie się nazywało Ojcami Wyklętymi.
Wszystkim Ojcom życzę prawdziwego bycia Ojcem. Możliwości wspólnego przeżywania sukcesów i podnoszenia się po porażkach Waszych dzieci. Bycia Ojcem.
Paweł Skutecki
Felietony i komentarze nie zawsze odzwierciedlają poglądy i opinie redakcji.