Ewa Leniart: każdy kandydat na prezydenta Rzeszowa zabiega o jak najszersze poparcie

Magdalena Targańska17 kwietnia, 20217 min

Każdy kandydat na prezydenta Rzeszowa zabiega, aby zdobyć jak najszersze poparcie. Ja uzyskałam poparcie NSZZ „S”; moim zdaniem to cenniejsze poparcie niż te, które uzyskał pan Marcin Warchoł, bo jest mierzalne – powiedziała PAP kandydatka PiS na prezydenta miasta wojewoda podkarpacki Ewa Leniart.

W środę Waldemar Kotula z Porozumienia Jarosława Gowina zrezygnował ze startu w wyborach na prezydenta Rzeszowa i poprał wiceministra sprawiedliwości, b. polityka Solidarnej Polski Marcina Warchoła.

Dzień później poparcie dla Leniart ogłosił Zarząd Regionu Rzeszowskiego NSZZ „Solidarność”. W przyjętym stanowisku zaapelowano do wszystkich członków związku z Rzeszowa o głosowanie na Leniart. Jak podkreślono, jest ona „najlepszym kandydatem” i gwarantuje poszanowanie praw wszystkich mieszkańców Rzeszowa.

Wojewoda podkreśliła w rozmowie z PAP, że bardziej ceni poparcie Solidarności, od tego, które otrzymał Warchoł, bo „wsparcie organizacji społecznej jest mierzalne”. „Solidarność w Rzeszowie ma określoną liczbę członków. Natomiast siła poparcia pana Waldemara Kotuli byłaby do zmierzenia dopiero wtedy, gdyby poddał się weryfikacji w czasie wyborów” – zauważyła Leniart.

Zwróciła też uwagę, że wyborcy Kotuli mogą czuć się zawiedzeni, bo to kandydat zdecydował za nich, nawet jeszcze przed oddaniem na niego głosu, kogo mają poprzeć.

„Sądzę, że to tak łatwo nie działa. Wyborca to podmiot w stosunku do wyborów i ostatecznie zdecyduje nad urną czy poprze kandydata wskazanego przez pana Kotulę, czy dokona własnego wyboru. Według mnie dokona własnego wyboru, niekoniecznie opierając się na wskazaniu osoby, która była jego faworytem” – stwierdziła.

Zdaniem Leniart wybory samorządowe rządzą się innymi regułami niż polityka krajowa. W jej ocenie „wtłoczenie kampanii w Rzeszowie” w politykę to „próba wypełnienia przestrzeni publicznej”. Wojewoda zauważyła, że rzeszowskie wybory są jedynymi, w takiej skali, które obecnie się odbywają.

„Dlatego jest chyba potrzeba niektórych polityków, żeby nadać im wymiaru ogólnokrajowego. Jednak z moich rozmów z mieszkańcami Rzeszowa wynika, że w kontekście wyborów samorządowych polityka krajowa nie jest dla nich najważniejsza. Mówią, że prezydent miasta ma reprezentować mieszkańców, czyli tych, którzy go wybierają i preferencje polityczne nie mają dla nich kluczowego znaczenia” – powiedziała Leniart.

Jak zaznaczyła, w pracy dla samorządu również dla niej nie liczą się „partyjne barwy”. „Dlatego powołałam swój własny komitet wyborczy – Wspólny Dom Rzeszów – i myślę, że to jest jasne zaproszenie. Polityka jest ważna, natomiast w przypadku wyborów samorządowych ważne są osobowości i determinacja do realizacji konkretnego programu, który kandydat proponuje swoim wyborcom” – podkreśliła.

W ocenie Leniart wybory w Rzeszowie nie powinny przełożyć się na sytuację w rządzie, czy poparcie poszczególnych partii w kraju. „Nie sądzę, że nawet ten sojusz między Solidarną Polską a Porozumieniem Jarosława Gowina w sprawie wyborów w Rzeszowie będzie miał jakiekolwiek przełożenie na to, co się dzieje w rządzie czy w Zjednoczonej Prawicy” – zaznaczyła.

Pytana czy żałuje, że Zjednoczonej Prawicy nie udało się wyłonić jednego kandydata w wyborach w Rzeszowie, Leniart odpowiedziała, że nie.

„Wybory to taki festiwal, gdzie szansę na zaprezentowanie mają różni kandydaci, na tym polega demokracja. Wierzę, że mieszkańcy wybiorą mądrze, bo przyszłość mojego miasta jest dla mnie bardzo ważna i zależy mi, żeby to miasto było w dobrych rękach. Głęboko wierzę, że Rzeszowianie to mądrzy, rozważni ludzie, którzy wiedzą, jak wybrać najlepszego kandydata i zrobią to 9 maja”- powiedziała Leniart.

Wybory w Rzeszowie zaplanowane zostały na 9 maja br. Oprócz Marcina Warchoła i Ewy Leniart kandydują w nich m.in. b. współpracownik dotychczasowego prezydenta Tadeusza Ferenca, wiceprzewodniczący rady miasta i szef klubu Rozwój Rzeszowa Konrad Fijołek – popierają go m.in. PO, Lewica, PSL i Ruch Polska 2050 oraz poseł Konfederacji Grzegorz Braun.(PAP)

 

Autor: Wojciech Huk

Udostępnij:

Magdalena Targańska

Leave a Reply

Koszyk