Na pewno nie założymy scenariusza zakładającego utylizację preparatu AstraZeneca – powiedział w wywiadzie dla czwartkowego wydania „Dziennika Gazety Prawnej” prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski.
W wywiadzie „Epidemia przyspiesza. Przyspieszą też szczepienia” Kuczmierowski powiedział DGP, że producenci w kwietniu zapowiadają dostawy około 5 mln dawek. „Czas pokaże, na ile te deklaracje będą wiarygodne. Jeśli się potwierdzą, to mniej więcej tyle szczepień powinniśmy w tym miesiącu wykonać” – zapewnił.
Dziennik rozpatruje scenariusz, w którym Polacy nie chcieliby szczepić się preparatem AstraZeneca. Prezes zapewnił, że cały czas monitorujemy sytuację – dotyczy to preparatów wszystkich producentów. Zaznaczył, że wątpliwość, którą odnośnie do szczepionek AstryZeneki miała Austria, natychmiast przeanalizowaliśmy.
„Nie znaleźliśmy żadnego związku przyczynowo-skutkowego, że szczepienie mogło mieć wpływ na powstanie zakrzepów. Zresztą Austria już się wycofuje z ograniczeń. I wraca do szczepienia również tą serią” – powiedział DGP.
Wyjaśnił, że zastrzeżenia dotyczyły tylko jednej, przekazanej w połowie lutego serii preparatu i to ona była blokowana przez część krajów.
„EMA również podtrzymała nasz pogląd, żeby nie wstrzymywać szczepień. Austria przychyliła się do stanowiska EMA. Podobnie Estonia, Bułgaria i Grecja. Oprócz Polski nie zawieszały w ogóle m.in. Węgry, Słowacja, Finlandia” – wyliczał.
Wstrzymanie dostaw do innych państw nie oznacza jednak, że zwiększa się dostawy do Polski. „To tak nie działa” – zaznaczył.
Pytany, czy nie obawia się strachu przed AstrąZeneką i skomplikowania całego procesu, jeśli pojawią się masowe rezygnacje, odparł, że na pewno rodzi to pewne zamieszanie, „ale to problem nie tylko związany z dystrybucją, ale także etyką”.
„Mamy wiele zgłoszeń od osób, które deklarują, że jeśli jest problem z chętnymi do szczepienia AstrąZeneką, to oni chętnie przyjmą ten preparat. Wiadomo, że szczepionek Pfizera czy Moderny dla wszystkich nie wystarczy. Musimy podawać to, co mamy” – powiedział.
Ocenił, że „jeśli ktoś wybrzydza, to po pierwsze powoduje, że dana szczepionka leży niewykorzystana i nie wspiera szybkiego nabycia odporności polskiego społeczeństwa”.
„Po drugie, taka osoba blokuje miejsce w kolejce, a po trzecie, później będzie niepotrzebnie rywalizować z innymi chętnymi o zapisy na szczepienie w kolejnym rozdaniu terminów” – tłumaczył w wywiadzie dla dziennika.
„Na szczęście w tej chwili nie obserwujemy problemu, w którym dochodziłoby do masowej odmowy przyjęcia danej szczepionki” – dodał.
Dopytywany, czy Agencja jest gotowa na ten gorszy scenariusz przyznał, że to wyzwanie, które trzeba rozważyć. ale ma nadzieję, że pozostanie w sferze teorii.
„Na pewno nie założymy scenariusza zakładającego utylizację preparatu. Jestem przekonany, że znajdą się chętni, którzy będą chcieli jak najszybciej zabezpieczyć się przed konsekwencjami koronawirusa. Tym bardziej że wszystkie szczepionki według badań zabezpieczają w bardzo wysokim stopniu przed zarażeniem i w 100 proc. przed ciężkim przebiegiem choroby” – stwierdził szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. (PAP)