Zgodnie z art. 23 ust. 3 ustawy tzw. covidowej, przedsiębiorca ubiegający się o udzielenie pomocy publicznej w związku z prowadzeniem działalności gospodarczej na obszarze, na którym ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego lub stan epidemii, obowiązany jest złożyć oświadczenie, że nie naruszył ograniczeń, nakazów i zakazów epidemicznych.
Sprawie przyjrzał się prawnik, dr hab. Mikołaj Małecki, twórca Dogmatów Karnisty. Według niego władza zastawiła na przedsiębiorców potężną pułapkę – groźba 8 lat więzienia za złożenie „nieprawdziwego” oświadczenia przy ubieganiu się o pomoc finansową w związku z epidemią. Jak stwierdza Małecki taki zamysł uchwalonych przepisów potwierdziło pismo Krajowej Administracji Skarbowej.
Skąd bierze się problem? – zastanawia się ekspert. Ano stąd, że oświadczenie, iż nie naruszyło się covidowych restrykcji, jest składane pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń. Składający oświadczenie jest zobowiązany do zawarcia w nim klauzuli: „Jestem świadomy odpowiedzialności karnej za złożenie FAŁSZYWEGO oświadczenia”.
Małecki pisze, że odpowiedzialność karną za złożenie fałszywego oświadczenia przewiduje art. 233 § 6 k.k., zgodnie z którym na karę pozbawienia wolności nawet do 8 lat naraża się osoba, „która składa fałszywe oświadczenie, jeżeli przepis ustawy przewiduje możliwość odebrania oświadczenia pod rygorem odpowiedzialności karnej” (przepisem ustawy przewidującym możliwość odebrania takiego oświadczenia jest właśnie przytoczony art. 23 ustawy covidowej).
Ekspert wyjaśnia, że przepisy wprowadzone przez większość rządzącą zakładają taki oto mechanizm: jeśli chcesz dostać pomoc finansową, podporządkuj się rozporządzeniom. Jeśli się nie podporządkowałeś lub, co gorsza, skłamałeś o tym w oświadczeniu, to nie tylko nie dostaniesz pomocy finansowej/będziesz musiał oddać przyznaną pomoc, ale też naślemy na ciebie prokuraturę i będziesz odpowiadał karnie.
Małecki stwierdza, że politycznie rzecz biorąc ma to jakiś „sens”: zmuszenie do przestrzegania nielegalnych rozporządzeń. Od strony prawnej jest to, w jego ocenie, piętrowe nieporozumienie.
Prawnik uważa, że absurdem jest sama treść oświadczenia. Zgodnie z przepisem przedsiębiorca składa „oświadczenie, że nie naruszył ograniczeń, nakazów i zakazów”. Jego zdaniem absurd polega na tym, że nie da się „zgodnie z prawdą” albo „niezgodnie z prawdą” oświadczyć, czy naruszyło, czy nie naruszyło się przepisów. Można złożyć oświadczenie, czy zrobiło się coś faktycznie, a nie jaka jest OCENA prawna tego, co się zrobiło.
Oczywiście zamysł polityczny jest zupełnie jasny – chodzi o to, by można było przedsiębiorcę „złapać” na kłamstwie, gdy jakiś organ państwowy uzna, że jednak naruszył on przepisy, do czego sam się nie „przyznał” – uważa ekspert.
Całość wywodu dr hab. Mikołaja Małeckiego można przeczytać w miediach społecznościowych.