W Brukseli narasta krytyka wobec Komisji Europejskiej ws. braku szczepionek w UE. Z powodu deficytów tempo szczepień jest znacznie niższe niż w USA i Wielkiej Brytanii. Kraje UE oczekują, że Komisja rozwiąże problem. „Państwa członkowskie chcą otrzymać szczepionki, za które zapłaciły” – mówi jeden z dyplomatów.
Atmosfera w Brukseli wśród urzędników i dyplomatów, jeśli chodzi o szczepienia, jest zła. Dostawy szczepionek w imieniu Unii negocjowała Komisja Europejska, która jeszcze na początku stycznia zapewniała unijne stolice, że są one zabezpieczone. Tymczasem pod koniec stycznia brytyjsko-szwedzka firma AstraZeneca ogłosiła, że w pierwszym kwartale tego roku dostarczy państwom członkowskim o kilkadziesiąt milionów dawek mniej, niż wynika to z kontraktu. Poza słowami krytyki i serią spotkań Komisji jak dotąd niewiele udało się z tym zrobić.
„Odsetek zaszczepionych w UE, w porównaniu do Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady czy Izraela, jest dramatycznie niski. Wszystkie państwa członkowskie zaufały Komisji i wszystkie oczy zwrócone są teraz na szefową KE Ursulę von der Leyen. W sytuacji kryzysowej można się schować – jednak problemy same się wtedy nie rozwiążą – albo trzeba po prostu zmierzyć się z rzeczywistością” – powiedział PAP w Brukseli jeden z unijnych dyplomatów.
Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że KE zapewnia cały czas kraje członkowskie, iż zapisy w kontraktach Komisji z firmami farmaceutycznymi są bardzo dobre i rozmowy z firmami trwają.
„W takim razie jak wytłumaczyć fakt, że Wielka Brytania wyprzedziła UE, jeśli chodzi o dostęp do szczepionek? Wierzymy, że KE skutecznie zainterweniuje. Państwa członkowskie chcą otrzymać szczepionki, za które zapłaciły, można być nawet powiedzieć(, że) zapłaciły podwójnie. Przeznaczyliśmy gigantyczne środki z pieniędzy podatników na badania, a także zapłaciliśmy pewne kwoty za zakontraktowane szczepionki” – powiedział jeden z unijnych dyplomatów.
Rozmówca PAP podkreśla, że jeszcze pod koniec grudnia KE „triumfalnie ogłaszała rozpoczęcie szczepień”, a na początku stycznia podkreślała, że UE ma zakontraktowane 2,3 mld dawek, których cena jest kilkakrotnie niższa niż w przypadku innych krajów.
„Przekaz był wtedy bardzo pozytywny. Dziś jednak kraje takie jak USA czy Wielka Brytania zakazują wywozu szczepionek, a nasze granice są otwarte. Nadchodzi czas, gdy KE będzie musiała odpowiedzieć na pytania dotyczące szczepień. Jeśli zapisy w umowach są dobre, to (należałoby) sądzić się z firmą, która nie realizuje kontraktu, a jeśli w kontraktach są gorsze zapisy, niż wynegocjowali sobie np. Brytyjczycy, to ktoś powinien ponieść za to konsekwencje” – powiedział dyplomata jednego z krajów UE.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że KE podkreśla w rozmowach z krajami unijnymi, że powinny być zadowolone, bo płacą mniej za szczepionki niż inne kraje poza UE.
„Jeśli jednak chodzi o ludzkie życie i straty dla gospodarki, to ceny nie mają znaczenia. Myślę, że wiele unijnych rządów byłoby gotowych zapłacić znacznie więcej, gdyby te szczepionki były, biorąc po uwagę umierających ludzi, starty gospodarcze i straty polityczne. Z dnia na dzień sytuacja w UE staje się, mówiąc językiem dyplomatycznym, coraz bardziej złożona, bo dobre wieści nie przychodzą” – powiedział PAP jeden z dyplomatów.
W Brukseli część przedstawicieli reprezentujących kraje UE i dziennikarzy zwraca uwagę, że von der Leyen jest mało obecna w przestrzeni medialnej, od kiedy rozpoczęły się problemy z dostawami szczepionek.
We wtorek rzecznik KE Eric Mamer był pytany na konferencji, dlaczego przewodnicząca Komisji nie pojawiła się w ostatnich dniach w sali prasowej należącego do KE budynku Berlaymont lub w Parlamencie Europejskim, aby odpowiedzieć na pytanie dotyczące szczepień.
Mamer odpowiedział, że von der Leyen pojawia się w sali prasowej, gdy uznaje, że ma jakieś wiadomości do przekazania i gdy są pytania, na które trzeba odpowiedzieć.
Napiętej sytuacji w Brukseli nie poprawiło uruchomienie w piątek przez Komisję mechanizmu autoryzacji eksportu szczepionek z UE. Unijni urzędnicy tłumaczą go potrzebą większej transparentności, jeśli chodzi o produkcję i dostaw. W praktyce, zgodnie z założeniami mechanizmu, kraje członkowskie mają możliwość wprowadzania blokady eksportu szczepionek poza terytorium UE.
Konsekwencją uruchomienia mechanizmu było przywrócenie kontroli na granicy między Irlandią Północną a Irlandią, choć przez wiele miesięcy Komisja powtarzała, że utrzymanie otwartej granicy jest kluczowe dla procesu pokojowego w Irlandii Północnej.
Po fali oburzenia po kilku godzinach Komisja wycofała się z tej decyzji. Mamer skomentował to słowami: „Tylko papież jest nieomylny. (…) Pomyłki się zdarzają”.
Komisja Europejska popełniła też błąd przy okazji publikacji umowy z AstraZeneca na dostawy szczepionek. Opublikowała kontrakt, „zaciemniając” poufne paragrafy dotyczące między innymi płatności i dostaw, jednak zapomniała usunąć „zaciemnione” paragrafy z zakładek w pliku umowy. W efekcie uznane za poufne elementy kontraktu stały się dostępne dla wszystkich i trafiły do mediów społecznościowych. KE przyznała we wtorek, że był to błąd.
Unijni urzędnicy starają się uspokajać sytuację i budować pozytywną atmosferę wokół szczepień w UE.
W poniedziałek von der Leyen napisała na Twitterze, że firmy BioNTech i Pfizer dostarczą „75 milionów dodatkowych dawek w drugim kwartale roku – i łącznie do 600 milionów w 2021 roku”. Nie jest to jednak nowa informacja, bo o dodatkowych szczepionkach od tych dwóch firm Komisja informowała już na początku stycznia. Dlatego po tym oświadczeniu część mediów, w tym Reuters, napisała, że KE powtarza wcześniejsze informacje.
W tym tygodniu działania KE skrytykował Jean-Claude Juncker, były premier Luksemburga, który przewodził Komisji Europejskiej w latach 2014-2019. Jak napisało „Politico”, Luksemburczyk stanowczo potępił ograniczenia eksportu preparatu.
„Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie. To pandemia, która dotyka wszystkich na tej planecie. Jestem bardzo przeciwny Unii Europejskiej sprawiającej wrażenie, że dba (tylko) o siebie i że cierpienie innych ludzi, zwłaszcza w biedniejszych krajach i na biedniejszych kontynentach, nie ma na nas wpływu” – powiedział Juncker cytowany przez brukselski portal.
Skrytykował też tempo, w jakim negocjowano umowy z firmami farmaceutycznymi. „Uważam, że wszystko szło zbyt wolno, nie wszystko zostało zrobione z maksymalną przejrzystością, chociaż byłoby to trudne zadanie” – powiedział.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)