Placówka WUM nie była przygotowana do szczepień. Trzykrotnie odmawiała przyjęcia dawek szczepionek z puli do pilnego wykorzystania – donosi Rzeczpospolita.
Nie było nadprogramowych dawek szczepionek, wszystkie placówki otrzymały tyle, ile zamówiły – twierdzą zgodnie: Agencja Rezerw Materiałowych, NFZ i resort zdrowia. „Rzeczpospolita” ustaliła jednak, że szpitale otrzymały w ostatnich dniach roku od dwóch do nawet trzech razy więcej dawek, niż zamawiały.
Według Rzeczpospolitej Centrum Medyczne Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego nie było przygotowane w 2020 r. do szczepień, bo planowo miało zacząć szczepić od 4 stycznia. Ale tuż przed sylwestrem naciskano na uczelnianą spółkę, żeby wzięła szczepionki „by się nie zmarnowały”. I zaczęła się „łapanka” – pisze „Rz”.
W połowie grudnia NFZ opublikował listę 509 szpitali węzłowych, które miały szczepić personel medyczny grupy 0. Na liście jest Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM przy Banacha, a nie spółka – Centrum Medyczne WUM. Spółka ma szczepić personel na mocy niejasnego do dziś porozumienia podpisanego między prof. Zbigniewem Gaciongiem, rektorem WUM, a dr Ewą Trzeplą – prezesem tej spółki – donosi Rzeczpospolita.
Spółki brak na liście kluczowych szpitali węzłowych. Mimo to Agencja Rezerw Materiałowych przysyła jej szczepionki aż dla 450 osób z personelu szpitalnego, które musi wyszczepić w trzy dni.
„Do Centrum Medycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zostały dostarczone szczepionki w ilości zgodnej z zamówieniem złożonym przez WUM. Do 30 grudnia włącznie CM WUM otrzymało 90 wielodawkowych fiolek Comirnaty” – zapewnia nas Krzysztof Bielak z ARM.
Według ustaleń „Rzeczpospolitej” prezes Ewa Trzepla trzykrotnie odmówiła przyjęcia szczepionek – wie, że nie jest w stanie szybko znaleźć tylu chętnych z grupy 0. Bo to czas świąt i urlopów. To powszechny problem, tyle że szpitale pracują, mają listy personelu. Według naszych ustaleń w Wigilię miał zadzwonić do niej pracownik agencji, a 27 grudnia koordynator z NFZ. Mieli argumentować, że dawki nie mogą się zniszczyć, muszą być zużyte do 31 grudnia. Dr Trzepla ulega po obietnicy, że zgodnie z apelem Naczelnej Izby Lekarskiej wejdzie wyjątek – szczepienia także rodzin medyków i pacjentów.
Spółka otrzymuje od ARM 450 dawek. Dostało ją 300 osób z grupy 0 i 150 w ramach wyjątku – w tym 18 znanych osób.
– Presja była taka, że szczepiliśmy każdego, kto był pod ręką. Także sprzątaczki i woźnych – mówi osoba pracująca przy szczepieniach.
Afera wybucha, gdy jeden z lekarzy odszedł z kwitkiem, bo szczepionkę dostał aktor – co ujawniają studenci WUM z profilu na FB „Zum na WUM”.
Wciąż jest niejasne, kto „zaprosił” aktorów? Zadzwonił „ktoś z przychodni” – wynika ze słów Krystyny Jandy. – Dlaczego nie zadzwoniono, np. do szefów klinik, by ściągnęli swoich pracowników? – pyta jeden z lekarzy.
ARM nie odpowiada „Rz”, dlaczego rozdawała więcej niż pierwotnie zamawiały szpitale. Zapewnia, że powodem nie był brak zamrażarek do szczepionek. „Obecnie możliwości magazynowania (w temperaturze od -90° do -60°C) są obliczone na przyjęcie i prawidłowe przechowywanie oraz dystrybucję wszystkich zakontraktowanych szczepionek” – zapewnia „Rz” Krzysztof Bielak z ARM. Termin ważności szczepionki przechowywanej w temperaturze od -90° do -60°C to sześć miesięcy od daty produkcji zapisanej na fiolce i tacce.