We Francji starcia z policją podczas marszu przeciw ustawie o „globalnym bezpieczeństwie”

Karol Kwiatkowski5 grudnia, 202016 min

W sobotę w dziesiątkach miast Francji odbyły się manifestacje przeciwko ustawie o „globalnym bezpieczeństwie” i – na apel związków zawodowych – „przeciw ubóstwu”. W Paryżu doszło do starć z policją. Zatrzymano ponad dwadzieścia osób.

W Paryżu sobotni pochód, w którym według policji, szło około 5 tys. osób, zahamowany został już po kilkuset metrach, gdy grupy zamaskowanych chuliganów, zwane we Francji „czarnym blokiem” zaczęły rozbijać witryny sklepów i banków oraz podpalać samochody.

Policjanci próbowali początkowo bezskutecznie odłączyć „czarny blok”, który sformował się w grupę na czele pochodu. Chuligani, którym udało się jednak wejść w środek manifestacji, zaczęli natychmiast niszczyć wiaty przystankowe, wybijać szyby agencji nieruchomości i banków.

Wandale wtargnęli na pobliską budowę i z desek ogrodzenia zbudowali w poprzek ulicy barykadę, którą podpalili. Żwir z budowy wykorzystali jako pociski przeciw policji. Starali się też oślepiać policjantów wiązkami laserowymi. Sprawnie łączyli się w grupy atakujące siły porządkowe, po czym szybko rozłączali się i uciekali. Każdy w innym kierunku. Policja użyła gazu łzawiącego.

Maski, kaptury lub w integralne kaski motocyklowe utrudniały policji zidentyfikowanie napastników.

Spokojni manifestanci, którzy nie mogli kontynuować pochodu, próbowali się wycofywać. Niektórzy w popłochu uciekali przed gazem, szukali schronienia w pobliskim bloku, przeskakując przez parkan oddzielający go od ulicy.

Części demonstrantów udało się dojść do placu Republiki, który miał być miejscem rozwiązania manifestacji. O godzinie 19 starcia wciąż trwały.

Manifestacje, podczas których systematycznie dochodzi do ataków „czarnych bloków”, doprowadzają paryżan do rozpaczy, a przede wszystkim handlowców, którzy po złagodzeniu lockdownu niedawno otworzyli sklepy.

Zadymiarzy eksperci nazywają „zawodowcami do walki z policją” i sugerują, że niektórzy przybywają specjalnie na gościnne występy z Belgii i Niemiec. Zdaniem specjalistów, a wśród nich historyka ruchów społecznych Sylvaina Boulouque’a, nie są to tylko lewaccy anarchiści lub młodzież z tzw. „trudnych przedmieść”, zamieszkałych przez imigrantów z Afryki, ale wszelkiego rodzaju szumowiny, pragnące się wyżyć.

Według Danielle Simonet, deputowanej skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej, władze tolerują te wybryki, aby mieć argumenty za ograniczeniem swobody manifestowania.

Tydzień wcześniej, gdy doszło do podobnych zajść pod koniec manifestacji, związkowcy policyjni wyrażali żal, że prawo francuskie nie pozwala na wyłapywanie „czarnych bloków” przed manifestacją. Ich zdaniem, agresywnym kibicom, zakazuje się wstępu na stadion, lecz nie wolno zabronić chuliganom udziału w demonstracjach.

Protesty powodowane są przez artykuł 24 ustawy o „globalnym bezpieczeństwie”, uchwalonej niedawno w pierwszym czytaniu przez Zgromadzenie Narodowe. Celem tego artykułu miała być lepsza ochrona sił porządkowych w wypadku rozpowszechniania zdjęć i nagrań.

Proponowany przepis ustawy przewiduje karę do roku więzienia i 45 tys. euro grzywny za „publikację twarzy lub cechy umożliwiającej identyfikację” funkcjonariusza policji w celu wyrządzenia mu szkody.

Artykuł uznany jednak został za „zabójczy dla wolności”, gdyż uniemożliwi filmowanie policjantów podczas interwencji. Wobec protestów, większość parlamentarna zapowiedziała zmodyfikowanie tego zapisu, po powrocie ustawy z Senatu. Dla komentatorów nie ulega wątpliwości, że oznacza to jego porzucenie.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)

Udostępnij:

Karol Kwiatkowski

Wiceprezes Zarządu Fundacji "Będziem Polakami" - wydawcy Naszej Polski. Dziennikarz, działacz społeczny i polityczny.

One comment

Leave a Reply

Koszyk