Marsze wolności przeciwko ustawie o globalnym bezpieczeństwie i przemocy policji zgromadziły w sobotę w ok. 70 miastach w całej Francji 133 tys. osób – wynika z danych francuskiego MSW z godz. 18. 46 tys. osób demonstrowało w Paryżu, gdzie policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. Według organizatorów marsze zgromadziły w sumie ok. pół miliona osób – podaje agencja AFP.
Szef resortu Gerald Darmanin potępił na swoim koncie na Twitterze „niedopuszczalną przemoc wobec policji”.
Wielotysięczne demonstracje, oprócz Paryża, odbyły się w ok. 70 miastach, w tym m.in. w Lyonie, Lille, Bordeaux, Strasburgu, Marsylii, Grenoble, Rennes i Montpellier.
Ok. 46-tysięczny tłum wypełnił w sobotę plac Republiki i okoliczne ulice – podaje agencja AP. Ludzie trzymali czerwone flagi związkowe, trójkolorowe flagi Francji i robione przez siebie transparenty z hasłami potępiającymi przemoc policyjną; domagano się wolności mediów i wzywano do ustąpienia prezydenta Francji Emmanuela Macrona czy ministra Darmanina.
W tłumie tym byli dziennikarze, studenci dziennikarstwa, działacze lewicowi, przedstawiciele organizacji ds. praw migrantów i obywatele o różnych poglądach politycznych – informuje AP. Wyrażali sprzeciw wobec zaostrzania – jak utrzymują – taktyki policyjnej w ostatnich latach, zwłaszcza od czasu, gdy francuski ruch protestacyjny przeciwko trudnościom gospodarczym w kraju pojawił się w 2018 roku.
W stolicy protestujący domagali się również odejścia prefekta paryskiej policji Didiera Lallementa, któremu zarzucają tolerowanie przemocy i rasistowskich zachowań wśród funkcjonariuszy.
Pod koniec dnia w Paryżu grupy demonstrantów utworzyły barykady i rozpaliły kilka ognisk, nad którymi unosił się dym i swąd. Ogień, który zajął kiosk, bar i fasadę Banku Francji zostały opanowane ok. godz. 18 – podaje agencja AFP.
Reuters pisze, że setki ubranych na czarno demonstrantów starło się z policją na koniec protestu w stolicy po tym, jak zamaskowani manifestanci odpalili race i obrzucali policję kamieniami i kostką brukową. Wcześniej większość protestowała pokojowo, ale małe grupy zamaskowanych demonstrantów ubranych na czarno rozbiły witryny sklepowe i podpaliły dwa samochody, motocykl i kawiarnię. Pożary zostały szybko ugaszone. Policja użyła gazu łzawiącego i granatów ogłuszających, aby rozproszyć tłum, a wczesnym wieczorem użyto armatki wodnej wobec pozostałych grup protestujących na placu Bastylii.
Według prefektury Bordeaux w sobotę na ulice wyszło ok. 6 tys. ludzi, organizatorzy marszu twierdzą, że było ich 20 tys.
Procedowana obecnie w parlamencie ustawa przewiduje karę do 1 roku więzienia i grzywnę w wysokości 45 tys. euro za rozpowszechnianie wizerunku twarzy lub jakikolwiek innego elementu pozwalającego na identyfikację funkcjonariuszy policji podczas dokonywanych przez nich interwencji. Premier Jean Castex zapowiedział w zeszłym tygodniu, że art. 24 ustawy zostanie napisany na nowo i przeanalizowany przez specjalną komisję legislacyjną. (PAP)
3 comments
zdzichol
29 listopada, 2020 at 9:16 pm
..hmmm… a my się nabijamy, że francuska armia ma białe szmaty na wyposażeniu.
Tymczasem zwykli cywile potrafią brać sprawy we własne ręce i zwalczać opresanta do skutku!
Zdaje się, że naszym 'kibolom’ daleko do francuskiego radykalizmu. To nieśmiałe ptysie.
Vive la France!
Marcin
30 listopada, 2020 at 7:24 am
We Francji protesty to „sport narodowy” 🙂
Lubią kapsaicynę chyba…
zdzichol
30 listopada, 2020 at 10:03 pm
..hmmm… a my się nabijamy, że francuska armia ma białe szmaty na wyposażeniu.
Tymczasem zwykli cywile potrafią brać sprawy we własne ręce i zwalczać opresanta do skutku!
Zdaje się, że naszym ‚kibolom’ daleko do francuskiego radykalizmu. To nieśmiałe ptysie.
Vive la France!