Musimy zrobić wszystko, żeby przerwać transmisję wirusa – zaznaczył w czwartek szef KPRM Michał Dworczyk, odnosząc się wprowadzanych obostrzeń. Dodał, że w chwili obecnej nie ma problemów, jeśli chodzi o zbyt małą liczbę respiratorów, ale istnieje poważny problem z personelem medycznym.
Szef KPRM był w czwartek gościem TVP Info, gdzie był pytany o sytuacją epidemiczną w kraju, a także o horyzont czasowy, w którym będzie wiadome, czy Polska zbliża się do narodowej kwarantanny, czy się od niej oddala.
„Mówiąc – w największym uproszczeniu – gdyby przyrost zachorowań nie zmniejszał się i był nadal tak dynamiczny jak to już miało kilkukrotnie miejsce, to rzeczywiście mogłoby do takiej sytuacji dojść pod koniec listopada” – ocenił Dworczyk. Jednocześnie podkreślił, że są to jedynie spekulacje.
Dworczyk wskazał również, że choć rządowi zależy na jak najszybszym odchodzeniu od obostrzeń, to na razie nie ma o tym mowy. „Będzie można o tym mówić, kiedy nastąpi spadek zachorowań” – powiedział.
Pytany o zasoby sprzętowe do walki z COVID-19 zaznaczył, że w tej chwili nie ma problemów, jeśli chodzi o liczbę respiratorów, „natomiast jest poważny problem z personelem” medycznym. „Są szpitale, w których np. nie ma personelu, żeby uruchomić respiratory, które są gotowe do użycia” – powiedział. Dodał, że właśnie dlatego niebawem Sejm zajmie się zmianami prawnymi, które mają ułatwić wykorzystanie personelu medycznego spoza UE w czasie pandemii. Jak zapowiadał wcześniej, w przyszłym tygodniu ma trafić do Sejmu projekt w tej sprawie.
Szef KPRM przypomniał również, że pod nadzorem wojewodów budowanych jest obecnie 18 szpitali tymczasowych – po jednym w każdym województwie, nie licząc małopolskiego i mazowieckiego, gdzie będą po dwa takie szpitale. Dodał, że 14 kolejnych szpitali zbudują spółki Skarbu Państwa. „W konsekwencji powinniśmy mieć na przełomie listopada i grudnia – a takie są deklaracje osób, które nadzorują te działania – dodatkowe ponad 8 tys. łóżek” – powiedział Dworczyk.
Dodał, że trwa również przekształcanie lóżek w szpitalach powiatowych, wojewódzkich i w rożnego rodzaju placówkach stacjonarnych, tak aby docelowo osiągnąć liczbę 35 – 40 tys. łóżek dla pacjentów covidowych.
Dworczyk poinformował również, że w środę szpital tymczasowy na PGE Narodowym osiągnął gotowość operacyjną. Tego samego dnia trafił tam pierwszy testowy pacjent.
„Możemy się spodziewać, że dzisiaj już rzeczywiście pierwsi pacjenci trafią do szpitala narodowego, ale podkreślam, to wszystko zależy od sytuacji w warszawskich i mazowieckich szpitalach, bo od początku, kiedy zaczęliśmy budować szpitale tymczasowe podkreślaliśmy, że te placówki będą wykorzystywane dopiero wtedy, gdy w normalnych szpitalach zabraknie miejsc” – zaznaczył. Jak dodał, w pierwszej fazie do szpitala narodowego będą przenoszeni pacjenci w stanie średnim z innych szpitali warszawskich, w pierwszej kolejności ze szpitala MSWiA na ul. Wołoskiej.
Pytany o związek pomiędzy protestami a wzrostem zachorowań, przypomniał duże demonstracje w Hiszpanii i USA i zaznaczył, że po tych wydarzeniach zawsze następował wzrost liczby osób zakażonych.
„Polska jest demokratycznym krajem i każdy może demonstrować swoje niezadowolenie, natomiast nie może łamać prawa i nie może postępować w ten sposób, żeby narażać zdrowie i życie innych ludzi” – ocenił. „My jesteśmy oburzeni tym, że niektórzy politycy, czy to KO, czy szeroko rozumianej opozycji nawołują do łamania prawa, i to na dodatek w taki sposób, który grozi rozwojem epidemii. To skrajna nieodpowiedzialność” – dodał.
Pytany o wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. przepisów antyaborcyjnych powiedział, że „nie mógł on być inny i wpisywał się w dotychczasową linię orzeczniczą Trybunału”. Dodał również, iż dobrze się stało, że pojawiła się w tej sprawie inicjatywa prezydenta.
„Nad tą sytuacją trzeba spokojnie rozmawiać. W pierwszym rzędzie powinni się wypowiadać eksperci, lekarze. Potrzebne nam wszystkim jest uspokojenie i merytoryczna dyskusja” – ocenił.(PAP)