Polska olimpijka Zofia Klepacka po raz kolejny wystąpiła zdecydowanie w obronie życia. Została za to zwyzywana przez „GW”, Strajk Kobiet i podobne lewackie środowiska. Ale bluzgi mają swoją czerwoną tradycję. „GW” przed laty broniła knajackiego języka i osoby, która go nadużywała: Heleny Danielak/Wolińskiej/Brus – innej kobiety, a właściwie potwora w mundurze. Dziś „ideowi” spadkobiercy krwawej stalinowskiej prokurator niszczą Kościoły i popierają współczesnych komunistycznych Hunów. Dodatkowo, w 1962 r. Wolińska – morderczyni polskich niepodległościowców – napisała książkę „Przerwanie ciąży w świetle prawa karnego”, w której domagała się mordowania polskich dzieci.
„Biedna chora nazistko”
Organ Michnika (Adama, brata krwawego stalinowskiego sędziego Stefana) napisał: „Zofia Klepacka, najsłynniejsza homofobka wśród polskich sportsmenek, odpowiada na wezwanie Kaczyńskiego do obrony kościołów przed kobietami protestującymi w obronie swoich praw”. Dalej „Wyborcza” przypomniała, „że swoje antyliberalne poglądy Klepacka pierwszy raz zaprezentowała publicznie protestując przeciwko wprowadzeniu w Warszawie Karty LGBT+ przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego”.
Potem na facebooku Zofia Klepacka spotkała taki wpis:
„Biedna chora nazistko. Nic ci nie da to smętne pierdolenie w tvp. Ani ustawki z twoimi kolesiami nazistami pod kościółkami. Widzisz nas na ulicach? Po ciebie też przyjdziemy. I zesrasz się ze strachu. Ty nazistowska kupo łajna”. Podpisane: „Kobiety”
Laury dla Wolińskiej
Wracamy do wzorców. Nazistami, wymiennie z faszystami, nazywali swoich wrogów komuniści. I ich wpływowa prokurator – płk Helena Wolińska.
Gdy w 1999 r. byłem w Oksfordzie, nie wpuściła mnie do swojego domu. Razem z mężem mieszkała w wiktoriańskiej kamienicy z widokiem na piękną, willową dzielnicę tego akademickiego miasta. Wobec sąsiadów uchodzili za statecznych emerytów.
Przyjechali tu z Polski na początku lat siedemdziesiątych. Pan profesor i pani profesorowa. On – Włodzimierz Brus, niegdyś Benjamin Zylberberg, politruk LWP – wykładał ekonomię, ale też filologię rosyjską i środkowoeuropejską w Wolfson i Saint Anthony’s College. Ona – Helena Wolińska-Brus – uczestniczyła w sympozjach naukowych, ale przede wszystkim udzielała się towarzysko. Potem krwawa stalinowska prokurator stała się inspiracją dla studenta prof. Brusa – Pawła Pawlikowskiego i jednej z bohaterek jego filmu „Ida”, który zdobył laury na całym świecie.
Przedstawiciele prawdziwej polskiej emigracji (tej zaraz powojennej, niepodległościowej) zapamiętali, że Wolińska wręcz demonstracyjnie popierała „Solidarność” i potępiała stan wojenny. Przyjaźnili się z prof. Normanem Daviesem i innymi oksfordzkimi akademikami. Wiedzieli, kim była – że to stalinowska prokurator. W Polsce bronił jej np. prof. Andrzej Friszke – ten sam, który ekshumacje Żołnierzy Niezłomnych nazywał wykopkami. Trudno się dziwić – na warszawskiej „Łączce” i Służewie leżą w dołach śmierci ofiary Wolińskiej. Nieprzypadkowo rodziny ofiar nazywały ją potworem w mundurze.
Nienawiść do AK-owców
Na początku polskich starań o ekstradycję prokurator Wolińskiej-Brus w „Daily Mail” można było przeczytać: „Za ozdobnymi oknami imponującej wiktoriańskiej posesji w północnym Oksfordzie 80-letnia żona czołowego oksfordzkiego akademika czeka na dzwonek do drzwi. (…) Pieczołowicie skonstruowane emigracyjne życie profesora Brusa i jego żony zawaliło się. Oboje ukrywają się w domu za zaciągniętymi zasłonami, z niepokojem wyczekując wieści z Ambasady RP w Londynie lub brytyjskiego MSW”.
My też czekaliśmy (Helena Wolińska-Brus, urodzona 27 lutego 1919 r. w Warszawie jako Fajga Mindla Danielak, zmarła 26 listopada 2008 r. w Oksfordzie i została pochowana na tamtejszym cmentarzu żydowskim – nigdy nie osądzona za swoje zbrodnie.)
21 listopada 1950 r., jako płk Helena Wolińska, na wniosek por. Zygmunta Krasińskiego z Departamentu III MBP (walka z podziemiem), usankcjonowała bezprawne aresztowanie szefa „Kedywu” Armii Krajowej – gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”. W konsekwencji doprowadziło to do śledztwa, skazania i zamordowania jednego z największych bohaterów Polski Podziemnej (dowody winy spreparowano). Gen. Fieldorf został powieszony 24 lutego 1953 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Kilkakrotnie uzupełniany wniosek ekstradycyjny o wydanie nam z Wielkiej Brytanii tej zbrodniarki wymieniał jeszcze 23 inne osoby, które pozbawiła wolności, łamiąc nawet stalinowskie „prawo” – m.in. bp. Czesława Kaczmarka, wielu AK-owców. Bo żołnierzy Armii Krajowej szczególnie nienawidziła.
Ukręcić łeb
W wywiadach dla brytyjskiej prasy Wolińska oznajmiła, że ta „kretyńska sprawa” jej „nic a nic nie obchodzi”. Że nie przyjedzie do Polski (podobno jej rodzinnego kraju), gdyż nie może tu liczyć na sprawiedliwy proces, polskie władze nic jej nie obchodzą, a prokuratorowi, który ośmielił się postawić jej zarzuty, „ukręciłaby łeb”. Już w „ludowej” partyzantce – GL i AL, pod wdzięcznym pseudonimem „Lena”, była znana z niewyparzonego języka; jej wulgarny styl przerażał nawet innych stalinowców, ale bali się jej, bo niejednemu – ze względu na koneksje na szczytach komunistycznej władzy – złamała karierę, a nawet „załatwiła” odsiadkę.
Jeden ze stalinowskich sędziów, który zwolnił z więzienia aresztowanych wcześniej przez Wolińską świadków Jehowy, relacjonował jej późniejszy telefon: „Dzwoniła do mnie »warszawska Dolores« [przydomek Wolińskiej] (…) i pytała, na jakiej podstawie zwolniliście jehowców. Odpowiedziałem, że na podstawie decyzji sądu. Wówczas powiedziała: »Nie bądźcie tacy mądrzy« i wyzwała mnie od ch…”.
Kiedy w „Życiu Warszawy” odkrywałem sprawę Wolińskiej, Marek Beylin z „Gazety Wyborczej” napadł na mnie, że uprawiam „wstrętną pomarcową propagandę”, czyli – ni mniej ni więcej – nazwał mnie antysemitą. Dziś drogą opluwania innych – w tym Zofii Klepackiej – idzie dalej „GW” we wspólnym lewackim marszu z aborcjonistkami.
Tadeusz Płużański
Felietony i komentarze nie zawsze odzwierciedlają poglądy i opinie redakcji.