Noszenie maseczek na otwartej przestrzeni jest nieuzasadnione – powiedział w rozmowie z Radiem Szczecin prof. Bogusław Machaliński, rektor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.
W związku z tzw. pandemią COVID-19 od 10 października cała Polska znalazła się w żółtej strefie, co oznacza m.in. obowiązek zakrywania ust i nosa wszędzie w przestrzeni publicznej.
Prof. Bogusław Machaliński poddaje w wątpliwość sensowność tego obostrzenia. Według niego zbyt częste zakrywanie nosa i ust prowadzi do powikłań zdrowotnych. – Sportowcy, którzy biegają za chwilę mają zapalenie przedniej części oczodołu, czyraki, Nawet wśród księży to obserwujemy, w zasadzie prawie, że nagminnie – powiedział w rozmowie z Radiem Szczecin lekarz.
Tłumaczył, że powietrze z maski uderza w oczy. – Nie wszyscy to na pewno tolerują, ten dwutlenek węgla i te namnażające się tam bakterie. Mamy badania szwajcarskie, sprzed dwóch tygodni, mówiące o tym, że po dwóch godzinach noszenia bawełnianej czy flizelinowej maski powstaje tam koktajl bakterii, grzybów i pierwotniaków, którymi noszący inhaluje się – dodał profesor.
Według rektora PUM maski chronią tylko częściowo – zatrzymują wirusa, który może przenosić się drogą kropelkową, ograniczając w ten sposób transmisję powietrzną.
One comment
Thom
18 października, 2020 at 12:17 pm
W tej całej aferze ,chodzi o osłabienie organizmów. Niedługo dojdzie do ponownego holokaustu.