Posłowie partii rządzącej na posiedzeniu sejmowej komisji ds. petycji poparli projekt zakazujący znieważania gejów i lesbijek; miałoby grozić za to aż pięć lat więzienia – czytamy we wtorkowej „Rzeczpospolitej.
„Komisja ds. Petycji należy do najmniejszych w Sejmie. Liczy 16 posłów, z czego połowę z PiS. Rozpatruje pisma, które trafiają do parlamentu w formie petycji, a na podstawie niektórych wnosi projekty ustaw. O wniesieniu jednego z nich zdecydowała 23 września. A jego treść może zaskakiwać, biorąc pod uwagę retorykę partii rządzącej. Z projektu, który wniosła komisja, wynika, że poseł za takie słowa mógłby nawet trafić do więzienia. Przewiduje on zmianę w art. 257 kodeksu karnego, który obecnie zakazuje publicznego znieważania grupy ludności albo poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu bezwyznaniowości. Grozi za to do trzech lat więzienia, a po proponowanej przez komisję zmianie, sankcja wzrosłaby do pięciu lat. Do treści artykułu zostałyby zaś dopisane nowe przesłanki: płeć, wiek, niepełnosprawność, tożsamość płciowa i orientacja seksualna” – czytamy w „Rzeczpospolitej”
Propozycję inicjatywy, jak pisze „Rz”, przedstawił doradca komisji, po czym jej szef Sławomir Piechota z KO spytał, czy jest akceptacja dla projektu. Ponieważ nie usłyszał sprzeciwu, uznał, że komisja go wniesie. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Piechota mówi, że w posiedzeniu uczestniczyło kilkoro posłów PiS. I jego zdaniem poparli projekt świadomie. „Jak się nie rozmawia na poziomie zadęcia ideologicznego, lecz rzeczywistych mechanizmów pomocy prawnej, można dojść do takiego właśnie konsensusu” – tłumaczy.
Również poseł PiS Grzegorz Wojciechowski, który uczestniczył w posiedzeniu, mówi, że poparcie było świadome. „Uważam, że dotychczasowe brzmienie artykułu jest wystarczające, ale petycje w jego sprawie są ponawiane w naszej komisji. Dlatego uznaliśmy, że powinna się wypowiedzieć Komisja Sprawiedliwości” – wyjaśnia. Inny członek komisji z PiS, proszący o zachowanie anonimowości, mówi jednak, że poparcie mogło być efektem zamieszania. „Nasza komisja jest specyficzna. Rzadko zajmuje się drażliwymi tematami, więc sobie ufamy. Propozycje prezydium komisji z reguły są przyjmowane z dobrą wiarą” – wyjaśnił w rozmowie z gazetą.
Według gazety o przypadkowym poparciu może też świadczyć to, że jednocześnie PiS blokuje w Sejmie dwa podobne projekty, złożone przez Koalicję Obywatelską i Lewicę. (PAP)