7 września 1805 r. w Śmiłowiczach urodził się Jan Józef Baranowski, najwybitniejszy wynalazca wśród przedstawicieli Wielkiej Emigracji. W literaturze francuskiej jest nazywany „ojcem wynalazczości kolejowej”, przez Brytyjczyków – „wynalazcą znad Wisły”.
„Słownik polskich pionierów techniki” Bolesława Orłowskiego podaje, że Baranowski „we Francji uzyskał w latach 1842—1870 siedemnaście patentów (łącznie z dodatkami 35). Posiadał też patenty belgijskie na system sygnalizacji kolejowej z 1858 i 1863 r.”. Zachowała się dokumentacja tych patentów.
Jako 16-latek Baranowski ukończył publiczne gimnazjum klasyczne w Mińsku Litewskim wykazując zdolności do nauk ścisłych a także języków obcych. W 1828 r. ukończył wydział matematyczno-fizyczny oraz wydział prawny na Uniwersytecie Wileńskim. „Następnie był przyjętym do Banku Polskiego w Warszawie (1828 r.) przez ówczesnego prezesa, Ludwika Jelskiego, i tam, jako dobrze obeznany z językiem francuzkim, dosłużył się stopnia podsekretarza w Biurze Korrespondencyi Zagranicznej” – czytamy w biografii wynalazcy, opublikowanej przez tygodnik „Kłosy” 28 sierpnia 1880 r., pomijając z powodów cenzuralnych ważne wydarzenia w historii gospodarczej ziem polskich. „Po dwóch latach podał się do dymissyi i wstąpił do służby wojskowej” – co w praktyce oznaczało, że Baranowski odszedł z Banku, by wziąć udział w powstaniu listopadowym.
Założenie Banku Polskiego stanowiło wielki sukces Ksawerego Druckiego-Lubeckiego, który od 1821 r. był ministrem skarbu Królestwa Polskiego i uzdrawiał jego finanse oraz system gospodarczy. Zadania Banku Polskiego były zakreślone bardzo szeroko poza emisją pieniądza miał on udzielać kredytów komercyjnych, wspierać rozwój przemysłu, finansować budowę dróg. Mikołaj I podpisał dekret o utworzeniu Banku Polskiego w styczniu 1828 r. Uroczyste otwarcie nastąpiło 6 maja. Młody Baranowski pracował w zespole założycieli banku. Odtąd przez kilkanaście lat jego kariera była związana z przedsięwzięciami, którym patronował hr. Ludwik Jelski, uczestnik kampanii napoleońskich, syn ministra Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Niewiele wiadomo o udziale Baranowskiego w powstaniu listopadowym. „Uczestnik Nocy Listopadowej, wszedł do korpusu gidów, podczas bitwy pod Grochowem przy sztabie Skrzyneckiego, następnie ppor. 5 puł., przeszedł 16 września 1831 r. z Ramorino do Galicji” – czytamy w notce w „Słowniku biograficznym oficerów powstania listopadowego” Roberta Bieleckiego (1995).
Pod pojęciem „Noc Listopadowa” historycy rozumieją wystąpienie zbrojne podchorążych w nocy z 29 na 30 listopada 1830, inicjujące irredentę. „Było nas stu sześćdziesięciu kilku!” – czytamy w „Pamiętniku Piotra Wysockiego o powstaniu 29 listopada 1830 roku” (1867). W tej elitarnej gromadce był Baranowski. A później trafił do elitarnej jednostki – korpusu gidów (franc. guide – przewodnik) – konnej eskorty wyższych dowódców.
Baranowski pełnił służbę w kwaterze dyktatora Jana Zygmunta Skrzyneckiego. Niektóre źródła podają, że następnie był w 5 Pułku Ułanów, ufundowanym przez Zamoyskich, a inne – że w 5 pułku, ale Piechoty Liniowej. Oba te pułki brały udział w bitwie pod Grochowem w sierpniu 1831 r., a potem weszły w skład kilkunastotysięcznego korpusu gen. Girolamo Ramorino, który w nocy z 16 na 17 września w okolicach wsi Borowa Góra przekroczył granicę Austrii. Niepobity korpus złożył 10 tys. karabinów z bagnetami, 5 tys. szabel, 40 dział, 108 wozów z amunicją, 12 wozów ze sprzętem artyleryjskim, 10 kuchni polowych, szpital polowy, apteki — w konsekwencji wszystko to stało się własnością armii rosyjskiej.
„Zrazu wojsko wzbraniało się oddać broń; ale trzymane pod gołem niebem, bez ognia, w słotną porę, po trzydniowym głodzie, przy braku furażu, podczas którego padła wielka część koni, ujrzało się zniewolone poddać się smutnej ostateczności. Przed złożeniem broni, żołnierze umyślnie ją psuli, lub zakopywali w ziemię” – opisał rozbrojenie historyk Lubomir Gadon („Przejście Polaków przez Niemcy po upadku powstania listopadowego”, 1889). Pragnąc uspokoić europejską opinię publiczną car Mikołaj I ogłosił 1 listopada 1831 roku amnestię dla uczestników powstania, umożliwiającą im powrót do kraju, nie obejmowała jednak ona grona inicjatorów Nocy Listopadowej – Baranowski był więc skazany na emigrację, gdyż inaczej czekała go katorga, zsyłka lub kara śmierci.
Wychodźcy mieli zaplecze. Od 28 stycznia 1831 r. działał w Paryżu Francusko-Polski Komitet Pomocy dla Powstania Listopadowego pod przywództwem „bohatera dwóch światów”, dawnego towarzysza Kościuszki w walce o wolność Ameryki, gen. Marie Josepha La Fayette’a. Komitet był złożony z 73 wpływowych Francuzów: polityków, wojskowych i pisarzy o liberalnych i demokratycznych poglądach. Sprawę polską popierały również grupy katolickie.
Polacy byli fetowani na terenie wszystkich niemieckich państewek w drodze do Francji. Jedna z kolumn tułaczy „już na granicy księstwa została (…) powitana i wprost do pałacu zaprowadzona. W dziedzińcu straż wystąpiła i przy odgłosie trąbek i bębnów prezentowała broń. W wielkiej sali jadalnej zastawione stoły, czekały już na gości” – Gadon opisał przyjęcie u księcia Ernesta Gotajskiego z relacji kilku uczestników żołnierzy 5. pułku, w którym służył Baranowski. Po obiedzie oprowadzono Polaków po pałacu – i wtedy się okazało, że książę kolekcjonuje polonica: „Było to istne muzeum historyczne naszej rewolucyi: na ścianach wisiały portrety polskich generałów i mnóstwo obrazów i rycin w związku z ostatniemi w Polsce wypadkami” – napisał Gadon.
We Francji Baranowski „zrzekłszy się rządowego zasiłku”, od 1832 r. „zajmował ważne posady w domach handlowych i bankowych” w mniejszych francuskich miastach. W 1837 r. został „powołany do Paryża przez śp. Jelskiego, który był założył bank pod firmą: Jelski, Dussard &; C-ie, uorganizował rachunkowość i był kassyerem tego banku aż do jego likwidacji” – podały „Kłosy”.
Po śmierci Jelskiego kariera Baranowskiego splotła się z karierą Jeana Louise’a Hippolyte Dussarda, ekonomisty, dziennikarza ekonomicznego i inwestora-sponsora. „Kłosy” przypominają, że w 1843 r. Baranowski miał „poleconem uorganizowanie rachunkowości (en partie double) dla kolei żelaznej na linii Paryż- Houen-Havre, i, jako naczelny inspektor tej rachunkowości (zastosowanej potem do wszystkich innych kompanii dróg żelaznych we Francyi), przemieszkiwał w Paryżu”. Inspektorem rachuby kolei Paryż-Hawr był do 1848 r. Następnie „podał się do dymissyi, by zająć się rozmaitemi wynalazkami w zakresie mechaniki, do której od dzieciństwa miał popęd i zdolności niepospolite” – doniósł tygodnik. Opisał kilka sukcesów naszego rodaka. „Na wystawie narodowej paryzkiej w roku 1849 znajdowało się kilka machin naszego rodaka, a między niemi szczególniej na siebie zwracała uwagę tak nazwana Taxe-machine do kontrolowania rozmaitego rodzaju rachunków. Wynalazek ten przyniósł mu w nagrodzie medal Towarzystwa Zachęty (Societe d’Encouragement), a inny pierwszego rzędu ofiarowało mu Ministeryum Spraw Publicznych, z wizerunkiem króla Ludwika Filipa, za machinę, którą zastosował do kontrolowania wszystkich taryf dróg żelaznych we Francyi”.
W roku 1851, na pierwszej wystawie światowej w Londynie otrzymał Prize-Medal za maszynę do drukowania w kilku kolorach i kontrolowania biletów. Baranowski wystawiał tam także maszynę do obliczeń bieżących, urządzenie do mechanicznego liczenia głosów, oraz gazomierz.
W 1857 r. opracował „automatyczny, mechaniczny system sygnalizacji kolejowej, uruchamiany przez jadący pociąg (można go uznać za zaczątki systemu blokowego, zapobiegającego obecności dwóch pociągów na określonym odcinku toru), w tym samym roku wypróbowany na linii Paryż-Rouen” – zanotował prof. Bolesław Orłowski, historyk techniki z PAN („Polskie osiągnięcia naukowo-techniczne”). „Urządzenie uznano za zadowalające, ale zbyt kosztowne” – dodał. Wynalazek zebrał pochlebne recenzje i pomyślnie przeszedł testy, ale nie został powszechnie wdrożony. Zdaniem Orłowskiego. „zbliżone rozwiązania, może oparte na pomyśle Baranowskiego”, w którym przejazd pociągu powodował podniesienie na jakiś czas ostrzegawczej tarczy, „stosowano lokalnie na rozmaitych kolejach, m.in. warszawsko-wiedeńskiej, jeszcze w okresie międzywojennym”.
W 1871 r., po zakończeniu wojny francusko-pruskiej Francja musiała zapłacić wysokie odszkodowanie wojenne. Baranowski wykorzystał swoje bankierskie doświadczenia i 11 marca 1871 r. przedstawił nowatorski plan finansowy. Rdzeniem operacji była rządowa pożyczka, rozpisana na kwotę pięciu miliardów franków. „Czytelnicy tej biografii (z urzędowych dokumentów czerpanej) może ani się domyślają, że ta ogromna kombinacya, która zadziwiła świat cały, wyszła z głowy Polaka. Tak przecież jest” – podały „Kłosy”. „Ówczesny minister finansów, Pouyer-Quertier, po otrzymaniu planu Baranowskiego, podziękował mu natychmiast listem własnoręcznym” – podkreśliły. Rewolucyjny projekt Baranowskiego zakładał, że Francja spłaci swoje zobowiązania częściowo w formie usług dla Niemiec np. pracą architektów i urbanistów, a częściowo w postaci towarów luksusowych. To rozwiązanie zostało zaakceptowane.
„Ta kombinacya, wcale nowa, na pożyczki rządowe, oddała w owym czasie tem większą przysługę, że Francya obowiązała się wypłacić nie tylko tak ogromną summę pięciu miliardów (i to jeszcze w brzęczącej monecie), ale nadto utrzymywać swoim kosztem wojska niemieckie, zajmujące prawie trzecią część kraju. Wszystko to się spełniło jakby w sposób magiczny. Miliardy wypłacone były z procentami, nawet przed umówionym terminem; koszta utrzymania wojsk niemieckich znacznie oszczędzone; kraj cały oswobodzony z wielką uciechą mieszkańców, prędzej, aniżeli się spodziewali; tak, że każdy, obeznany z planem naszego rodaka, sądził naturalnie, iż musiał on być hojnie wynagrodzony przez rząd Francuzki”. Lecz, niestety, za ten plan finansowy (który nie mógł być opatentowany) Baranowski nic nie otrzymał, oprócz wspomnianego już podziękowania od ministra „pomimo kilkakrotnych reklamacyi, z któremi się zwracał w tej sprawie nawet do dzisiejszego prezydenta respubliki, p. Grevego” – opisywały „Kłosy”.
Rozczarowany Baranowski „opuścił Francyą w 1872 r. i przeniósł się na mieszkanie do Londynu, gdzie, przyjąwszy, dla utrzymania życia, obowiązki podsekretarza Towarzystwa Literackiego, ze skromnem honoraryum, poświęca wolne chwile wyłącznie pracom literackim” – tyle mogły napisać „Kłosy” pod rosyjską cenzurą.
Jako sekretarz Towarzystwa Literackiego Przyjaciół Polski rozpoczął pracę nad słownikami – znał, bowiem oprócz polskiego i francuskiego, jeszcze niemiecki i angielski. Pierwszym owocem było wydane w 1879 r. „+Vade-mecum de la langue francaise+, w 1880 r. stworzył podręcznik do nauki języka polskiego dla Anglików „The Student`s Anglo-Polish Grammar”, a także jeden z pierwszych współczesnych słowników dla tych języków „Anglo-Polish Lexicon”.
Od 1877 r. Baranowski był członkiem Instytucji „Czci i Chleba”, swoistej kasy samozapomogowej, założonej 2 marca 1862 r. w Paryżu. Kasa miała za cel zabezpieczenie bytu wychodźcom politycznym na starość, wspieranie wdów po weteranach i nauki polskiej młodzieży. „Przystępujący do Instytucji +Czci i Chleba+ dobrowolnie zobowiązywali się płacić corocznie podatek, zwany narodowym” – ustalili Jan Skarbek oraz Jan Ziółek („Nieznana deklaracja Cypriana K. Norwida”, 1989). W latach 1862-69 przystąpiło do „wielkiej chrześcijańskiej i braterskiej akcji” około półtora tysiąca emigrantów, rozrzuconych po całej Europie. „Był to piękny akt solidarności ludzkiej emigrantów, bezinteresownego uczestnictwa w dziele pomocy braciom kombatantom, nie poniżający zarazem ich godności. Od początku też w dziele tym uczestniczyli rodacy ze wszystkich zaborów. Fakt ten nadawał Instytucji „Czci i Chleba” charakter ogólnonarodowy” – ocenili autorzy.
W 1885 r. Baranowski trafił na listy zapomóg od Towarzystwa Literackiego Przyjaciół Polski dla weteranów z roku 1830-31. „Wiadomo też, że w 1887 r. reklamował w Anglii projekt siłowni pływowej opracowany przez wszechstronnego polskiego wynalazcę działającego w Rosji, Aleksandra Ostrzeniewskiego. Czy były to zabiegi epizodyczne czy też szerzej działał na tym polu, nie wiadomo” – wskazał Orłowski.
Jan Józef Baranowski zmarł 30 marca 1888 r. w Londynie, w wieku 82 lat. Pamiętają o nim tylko historycy techniki oraz miłośnicy kolejnictwa. (PAP)