Nauczyciele obawiają się zakażenia koronawirusem, chaosu, zatłoczonych sal, dodatkowych obowiązków, a także presji ze strony rodziców – wynika z sondażu Fundacji Ja, Nauczyciel dotyczącego powrotu do szkół w czasie epidemii. Aby poczuć się bezpieczniej, oczekują m.in. mniej licznych klas.
Na pytanie, w jaki sposób nauczyciele przygotowali się do pracy w nowym roku szkolnym, 58 proc. odpowiedziało, że zakupiło środki ochrony indywidualnej, 51 proc. zorganizowało miejsce do pracy zdalnej w domu, a 50 proc. zadeklarowało, że zdobyło nowe umiejętności z zakresu prowadzenia zdalnych zajęć. 41 proc. stwierdziło, że współpracowało z innymi nauczycielami, by wspierać się w obliczu nowych zadań. Podobny odsetek powiedział, że konsultował się z uczniami i rodzicami w sprawie największych problemów w nauce zdalnej.
„Na drugim biegunie znajduje się 5 proc. osób, które zadeklarowało brak podejmowania jakichkolwiek przygotowań do nowej sytuacji oraz bardzo zindywidualizowane wypowiedzi typu: posprzątałam klasę, zeskanowałam wszystkie podręczniki, nagrałam materiały, poddałam się szczepieniom, zadbałam o siebie czy odpoczęłam przed nowym rokiem szkolnym” – podano w podsumowaniu sondażu.
Jeśli chodzi o obawy związane z powrotem do szkół w czasie epidemii, 66 proc. przyznało, że boi się o zdrowie swoje i domowników. 22 proc. obawia się chaosu, np. w przypadku, gdy ktoś z uczniów lub nauczycieli zachoruje.
20 proc. wyraziło obawy o niskie standardy i złe warunki sanitarno-higieniczne: bardzo liczne klasy, brak odpowiedniej wentylacji w salach, niewystarczającą liczbę pomieszczeń sanitarnych, ujęć wody i toalet. „Jeden kran z ciepłą wodą w szkolnej łazience – w pokoju nauczycielskim woda ciepła jest dopiero 2 lata… ja pracuję 31” – napisała jedna z ankietowanych.
14 proc. badanych niepokoją zmiany w organizacji pracy wymuszone przez epidemię i wytyczne sanitarne, m.in. brak przerw na odpoczynek, niejasne zasady przydzielania dyżurów starszym nauczycielom. „Dezynfekowanie przed i po zajęciach, rezygnacja z wielu pomocy dydaktycznych w procesie dydaktycznym i rewalidacyjnym, bieganie po szkole na lekcje i na dyżury bez odpoczynku i higieny”; „Brak możliwości skorzystania z toalety, mycia rąk, gdyż przerwy nauczyciele mają spędzać z uczniami w sali lub na korytarzu” – pisali nauczyciele.
10 proc. boi się oczekiwań i presji ze strony rodziców. Lęki te dotyczą zarówno braku dobrej komunikacji, współpracy i zrozumienia dla nowych procedur, jak też pretensji czy skarg rodziców w razie zakażenia dziecka. 8 proc. badanych nauczycieli obawia się nieodpowiedzialnych zachowań rodziców: posyłania do szkół chorych dzieci, wchodzenia rodziców do szatni czy klas. Podobny odsetek denerwuje się na myśl o dodatkowych obowiązkach. „Obawiam się trochę: że nauczyciele odpuszczą zasłanianie ust i nosa (przyłbice) i zaczną się zakażenia, zwolnienia, zwielokrotnione obowiązki pozostających przy zdrowiu nauczycieli”, „boję się konieczności łączenia pracy online i offline w przypadku kwarantanny niektórych dzieci” – przyznali w ankiecie nauczyciele.
Wśród zgłaszanych obaw jest też presja ze strony dyrekcji i organu prowadzącego, a także zmiana metod pracy z uczniami, np. brak możliwości nauki w pracowni komputerowej ze względu na przypisanie klas do stałych sal. „Osoby uczące boją się także pogorszenia relacji z dziećmi oraz młodymi ludźmi, gorszej kondycji psychicznej podopiecznych, trudności w odbudowaniu relacji, powrotu do dalszej systematycznej pracy i współpracy z rówieśnikami, jak również dalszej edukacji w czasach dystansu” – podają autorzy badania.
Niewielka część ankietowanych zauważyła ryzyko pogłębienia się problemów u dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Nauczyciele mówili też o lęku przed powrotem do edukacji zdalnej. „Nadal nie przeszkolono nas na wypadek pracy zdalnej. Nie ustalono zasad. Znowu będę pracować na własnym sprzęcie za swoje pieniądze” – zauważyła jedna z badanych.
W ankiecie zapytano też nauczycieli, czego by oczekiwali, żeby poczuć się bezpieczniej i mieć większy komfort pracy. 31 proc. powiedziało, że oczekuje zapewnienia kadrze środków ochrony osobistej. Według 6 proc. zaopatrzeni powinni być także uczniowie. 27 proc. widzi potrzebę pracy w grupach i podziału klas.
26 proc. chce elastycznych metod pracy i edukacji hybrydowej. „Wśród propozycji na zoptymalizowanie pracy szkoły w czasie pandemii pojawiły się takie jak: skracanie lekcji, organizowanie zajęć dodatkowych w celu nadrobienia zaległości z wiosny, przesunięcie rozpoczęcia roku szkolnego, zminimalizowanie liczby okienek, organizowanie zajęć zblokowanych przedmiotowo lub dziedzinowo” – piszą autorzy badania.
Ankietowani oczekują też przestrzegania zasad bezpieczeństwa, jasnych wytycznych i procedur szkolnych (np., jak pracować z najmłodszymi bez gier i zabawek), miejsca i sprzętu do pracy zdalnej. 8 proc. wskazało na potrzebę szczepień przeciwko grypie i regularnych testów na obecność koronawirusa dla kadry, 6 proc. – na konieczność odchudzenia podstawy programowej oraz realnego wsparcia ze strony dyrektorów, organów prowadzących i resortu edukacji.
„W sytuacji kryzysowej związanej z pandemią, jak w soczewce uwypukliły się problemy, z którymi cały system edukacji zmaga się od lat: niedofinansowanie oświaty, skomplikowane i nieadekwatne do rzeczywistości rozwiązania prawne, brak realnej autonomii szkół, bałagan kompetencyjny, brak konsultacji ze środowiskiem kluczowych decyzji w systemie, niski standard wyposażenia szkół i placówek oświatowych, braki kadrowe, hierarchiczny styl organizacji i zarządzania instytucjami oświatowymi, przeładowana podstawa programowa, przewaga kontroli nad wsparciem, nierówności edukacyjne, dystans i problemy w relacjach kadry pedagogicznej z rodzicami” – podsumowali autorzy badania.
Ankietę przeprowadzono w dniach 25-31 sierpnia.(PAP)
Autor: Karolina Mózgowiec
One comment
jakub
3 września, 2020 at 9:21 am
wyszstkie problemy wynikają z wystraszenia ludzi….a nie z MOCY…wirusika.