Widok Platformy Obywatelskiej zjadającej własny ogon po sejmowym głosowaniu w sprawie podwyżek dla osób funkcyjnych w państwie i zwiększenia finansowania dla partii politycznych był przecudnej urody.
Przypomnijmy. Najpierw wiodąca siła opozycji skwapliwie zagłosowała „za”, odwołując się do argumentacji, że sprawę trzeba było w końcu załatwić, gdyż nie godzi się, by osoby odpowiedzialne za sprawy państwa pracowały za miskę ryżu, po czym wiodąca siła opozycji na dwa dni zamilkła, by w końcu oznajmić, że miska ryżu jest jednak wystarczająca i że w ogóle przeprasza, że głosowała w tej sprawie odwrotnie, oznajmiając ustami swoich liderów – owszem popełniliśmy błąd, ale wyciągamy z niego wnioski.
Jakie to będą wnioski tego nie wiemy, ale przypomnieć wypada, że refleksja nie zrodziła się w głowie Platformy Obywatelskiej sama z siebie, ale została do niej zaimplementowana, najpierw przez Donalda Tuska, który stwierdził na Twitterze, że opozycja, która złej władzy podwyższa wynagrodzenie, i to w czasie kryzysu, nie ma racji bytu i że powinna się ona ogarnąć, a potem przez „Internety”, które nie za bardzo nadają się do zacytowania, a których przekaz można, przepraszam za dosadność, określić jednym słowem – „wkurw”.
Ów „wkurw” rozciągnął się nie tylko na szeregowych członków PO czy szeroko rozumiany elektorat Rafała Trzaskowskiego, ale także na zaplecze intelektualne PO, które nie zostawiło suchej nitki na decyzji liderów tej partii. Padły słuszne skądinąd słowa, że wysiłek poniesiony w niedawnych wyborach prezydenckich, który pozwolił opozycji na nowo poczuć się silną, został właśnie modelowo zmarnotrawiony przez jej liderów, którzy z merkantylnych względów przytroczyli właśnie opozycję do pisowskiej kulbaki.
Mistrzowsko całą sprawę rozegrało Prawo i Sprawiedliwość, które ustami marszałka Ryszarda Terleckiego oznajmiło, że w trakcie poufnych negocjacji podwyżek chciała sama opozycja i to jak najszybciej, dodając do projektu nowelizującego ustawę zapisy „robiące posłom dobrze”. Jak było naprawdę nikt poza zainteresowanymi oczywiście nie wie, ale wydźwięk jest jaki jest – oto Platforma Obywatelska za plecami elektoratu negocjuje apanaże dla swoich posłów. Nic dziwnego, że na Nowogrodzkiej głośno strzelają korki od szampana.
Nie wiem, kto doradza Platformie Obywatelskiej tak spektakularne strzały w kolano. Zastanawiające jest, że w sumie tak niewielu posłów znalazło się w jej szeregach, którzy zagłosowali przeciw projektowi. Nadziwić się nie mogę, dlaczego PO nie zrobiła użytku z prezentu, jaki zrobiło jej Prawo i Sprawiedliwość i nie zgrillowała Jarosława Kaczyńskiego w najbardziej dla niego czułym miejscu. Dlaczego perspektywa trochę większej miski ryżu z lepszą okrasą warta była aż takiej katastrofy wizerunkowej? Nie wiem. Ale jak wytknął skwapliwie Platformie Szymon Hołownia, pozbawiła się ona właśnie prawa do bycia głosem opozycji.
W sumie nadziwić się nie mogę, że PO tak ochoczo dała wciągnąć się w tę pisowską intrygę. Nawet, jeśli liderzy Platformy pragnęli większej miski ryżu dla swoich parlamentarzystów, to przecież wystarczyło nie robić nic. Ba, można było niezajadle być przeciw i w odpowiednim momencie „wyłączyć” z głosowania wystarczającą ilość własnych posłów, by projekt przeszedł niezagrożoną pisowską większością, co pozwoliłby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. A tak, cytując prezesa, PO cnotę straciła, a rubelka nie zarobiła. O ile – rzecz jasna – można stracić coś, czego od dawna się nie posiada.
Reasumując. To drugi katastrofalny błąd Platformy Obywatelskiej w ostatnim czasie. Pierwszym, przypomnijmy, było wystawienie w wyborach Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, drugim głosowanie za wspomnianą podwyżką wynagrodzeń i zwiększeniem subwencji partii politycznych. W obu tych przypadkach beneficjentem podjętych przez PO decyzji było Prawo i Sprawiedliwość. Czyż mogą zatem dziwić rzucone onegdaj – ni to pół żartem ni to pół serio – słowa Jarosława Kaczyńskiego, że będzie rządził Polską do dziewięćdziesiątki? Bo kto mu w sumie przeszkodzi? No kto?
Felietony nie zawsze odzwierciedlają poglądy i opinie redakcji.
One comment
gustek
10 września, 2020 at 9:17 pm
Tak sobie przypadkiem tu trafiłem i z pominięciem jakiejkolwiek chronologii czytam już kolejny Pański felieton. Bardzo przyjemne to w odbiorze i uderza prosto w nabiał. Szacun!