Przyczajona myszka, drzemiący smok

Monika Moroń9 sierpnia, 20205 min

Mała skuteczność skrajnie lewicowych środowisk w Polsce wynika m.in. z głupiego i bezrefleksyjnego stosowania zachodnich kalek (wzorców) na naszym społeczeństwie. Wbrew naszej tradycji i historii. Trudno wymóc na Polakach poczucie winy za grzechy, które popełniali inni.

Nie mamy historii kolonializmu (na wzór Brytyjczyków, Holendrów, Belgów, Niemców, Francuzów czy choćby Portugalczyków). Ludobójstwem też się brzydziliśmy. Nie urządzaliśmy nawet popularyzowanych przez belgijskiego króla Leopolda II polowań na ludzi. Regularnie stawaliśmy okoniem wobec powszechnych w oświeconej Europie prześladowań Żydów.
Nie rozpętaliśmy żadnej porządnej wojny. Co gorsza, jako jedyne państwo w Europie nie karaliśmy homoseksualistów. Karne sankcje dla homoseksualistów w Polsce wprowadzili Niemcy podczas okupacji. Prawa tego Polacy jednak nie uznawali. Drugą taka sytuacją była przeprowadzona przez komunistów (wcześniejszą partię Czarzastego i Millera tak dziś gardłujących) akcja „Hiacynt”, która nigdy nie spotkała się w Polsce ze społeczną aprobatą.
Mówienie o polskim „zaścianku”, „zadupiu” , „barbarzyństwie”i powszechnej „homofobii” to projekcje głębokiej ojkofobii i nieznajomości historii. Nic więcej.
Jeden przykład: podczas II WŚ każde wykonanie wyroku PP (Państwa Polskie – red.) poprzedzone było PROCESEM, w którym oskarżony (siła rzeczy nieobecny) był reprezentowany przez obrońcę! Aby dany szmalcownik mógł byc skazany przed sądem należało przedstawić dowody jego winy. Tak działało Państwo Polskie nawet w okresie okupacji. Jak działali wówczas oświeceni Niemcy czy Sowieci nie muszę przypominać.
Gdy w drodze do nieuchronnej samozagłady zachodnia lewica każe przepraszać wszystkich i za wszystko, Polacy stukają się w czoła jednocześnie chroniąc te wartości, które zawsze nas chroniły.
Skrajna lewica w Polsce to taka przyczajona pod miotłą myszka. Z braku prawdziwych męczenników – tworzy wydumane strefy wolne od LGBT+ i wydumane ofiary wydumanej homofobii. Przy czym działa agresywnie i głupio. Dowodem czego jest uczynienie „aktywistek” LGBT+ z tradycyjnej heteroseksualnej pary.
Szkoda tylko, że największą ofiarą takich działań nie będą ani dowodzący tym szaleństwem, ani podejmujący się ich pożyteczni idioci, a sami homoseksualiści. Historia pokazuje jednak, że ruchy skrajnie lewicowe nigdy nie liczyły się z ofiarami ich aktywności. Cel uświęca środki.
Ironią losu jest fakt, że na końcu tego szaleństwa praw i szacunku dla homoseksualistów w Polsce będzie bronić tradycyjnie nastawiona większość. Bo toleranacja była i jest nieodłączną częścią naszej kultury.
Udostępnij:

Monika Moroń

Leave a Reply

Koszyk