Izrael, Serbia, Bułgaria. Protesty wszędzie mają to samo źródło: obostrzenia wprowadzone przez rządy pod pretekstem walki z koronawirusem. Demonstranci szybko jednak zaczęli formułować szersze postulaty.
W Izraelu ludzie doszukują się winy premiera Benjamina Natanyahu, który ich zdaniem niewłaściwie ocenił zagrożenie epidemiczne dwa miesiące temu. Przeciwko obostrzeniom protestują tysiące Izraelczyków w Jerozolimie i Tel Avivie. „Ratujemy demokrację, zwalczamy korupcję” i „NIE dla dyktatury pod pretekstem koronawirusa” – takie transparenty protestujący rozwiesili między innymi przed jerozolimską rezydencją premiera. Kilkadziesiąt osób jest aresztowanych każdego wieczoru, ale przybywają nowi. Mają czas, bo w całym Izraelu stopa bezrobocia w ostatnich tygodniach skoczyła do 21 procent.
Podobne postulaty rozbrzmiewają w Belgradzie, gdzie protestujący Serbowie domagają się ustąpienia prezydenta Aleksandra Vucica. Protestujący są określani przez oficjalną propagandę jako „ekstremiści” kierowani przez „obce ośrodki”. Na ulicy toczą się regularne potyczki demonstrantów z policjantami, których ponad stu jest już rannych. W powietrzu fruwają butelki z benzyną.
W dziesiątym dniu antyrządowych protestów w Bułgarii ich organizatorzy wezwali w sobotę uczestników demonstracji do obywatelskiego nieposłuszeństwa i blokowania ważnych gmachów rządowych. Rozpoczynająca się w poniedziałek akcja ma przebiegać pod hasłem „W obronie demokracji”.
Właśnie w poniedziałek, kiedy parlament ma rozpatrywać wniosek o wotum nieufności dla rządu premiera Bojko Borisowa złożony przez lewicową Bułgarską Partię Socjalistyczną, blokowany ma być gmach Zgromadzenia Narodowego.
Protestujących wezwano, by zaczęli zbierać się tego dnia z samego rana. Protest ma przekształcić się w działania, mające na celu sparaliżowanie władzy – poinformował jeden z organizatorów akcji, politolog Arman Babikian.
„Niech każdy, kto może, przyjdzie w poniedziałek o godz. 7 przed parlament w Sofii, by powiedzieć: +Precz+. Blokada parlamentu, rządowych i samorządowych budynków, dworców jest ostatnią możliwością zmuszenia rządu do odejścia” – oświadczył Babikian.
Protestujący w Sofii, Płowdiwie, Ruse, Jambole, Chaskowie i innych miastach domagają się dymisji rządu i prokuratora generalnego oraz rozpisania przedterminowych wyborów. W Sofii protestujących są tysiące, na prowincji – mniej.
Według demonstrantów ma być wybrany parlament, który wprowadziłby zmiany w konstytucji, a konkretnie w systemie sądowniczym. Protestującym chodzi o ograniczenie uprawnień prokuratora generalnego, który nie podlega – według nich – praktycznie żadnej kontroli.
W sobotę wielu protestujących wyszło na ulice z portretami Wasiła Lewskiego – bohatera narodowego Bułgarów z okresu walk o niepodległość, straconego przez tureckie władze w 1873 roku. 18 lipca przypada 183. rocznica urodzin Lewskiego. Na uroczystościach w jego rodzinnym mieście Karłowo wygwizdano szefową parlamentu Cwetę Karajanczewą.
(PAP) (ps)