„Posłowie nie muszą już informować Sejmu o dodatkowych umowach-zleceniach i umowach o dzieło. Niezależnie od tego, ile na nich zarobią, dostaną pełne uposażenie parlamentarne” – pisze piątkowa „Gazeta Wyborcza”.
„Od początku IX (obecnej – red.) kadencji Sejmu RP obowiązują zmienione wnioski w sprawie wypłaty i o przyznanie uposażenia poselskiego” – wskazuje dziennik, przytaczając informację, jaką znaleźli w skrzynkach w środę posłowie.
Z pisma z Kancelarii Sejmu dowiedzieli się, jak podkreśla gazeta, że „z wniosków (…) usunięto zapisy dotyczące informowania przez posłów o prowadzonej aktywności pozaparlamentarnej i uzyskiwanych z tego tytułu dochodach” – czytamy. W związku z tym posłowie nie muszą już informować o dochodach z umowy-zlecenia, umowy o dzieło i na wynajem lokalu – wyjaśnia dziennik.
Jak pisze „GW”, zmiana oznacza, że „Prezydium Sejmu, w którym większość ma PiS traci kontrolę nad pracami, które dodatkowo wykonuje każdy poseł”. „Wcześniej należało zgłaszać je na piśmie” – przypomina dziennik. Wniosek, jak dodaje, był jawny, podlegał ocenie i mógł zostać odrzucony.
Teraz, jak pisze gazeta, z tego obowiązku został tylko zapis, że „o zmianie podjęcia dodatkowych zajęć”, takich jak np. wykłady na uczelni, posłowie są zobowiązani „do powiadamiania Marszałka Sejmu” Elżbiety Witek (PiS). Jak wylicza gazeta, poseł dostaje 8 tys. zł brutto pensji miesięcznie, 2,3 tys. zł nieopodatkowanej diety i 11 tys. zł na prowadzenie biura.