Rocznica ludobójstwa w Bośni, śladem Pomorza i Wołynia

Paweł Skutecki11 lipca, 20207 min

W tym samym czasie obchodzimy rocznicę ludobójstwa dokonanego na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów i rocznicę ostatniego europejskiego szaleństwa, które skończyło się masakrą tysięcy cywilów. Dużo łączy te dwie daty, podobnie jak nieco wcześniejsze wydarzenia zwane dzisiaj Zbrodnią Pomorską. 

Fot. Paweł Skutecki

O Wołyniu wiemy coraz więcej, domagamy się wciąż prawdy, której ukraińska strona nie chce przyjąć do wiadomości. To trudne rozmowy, ale one się toczą, raz lepiej, raz gorzej. Bandera będący dla nas zbrodniarzem, dla nich jest bohaterem narodowym – jednym z nielicznych… Minęło już 77 lat od tej zbrodni, a ofiary wciąż niemo krzyczą o prawdę. 

W górskich okolicach bośniackiej Srebrenicy tragedia wydarzyła się później, raptem 25 lat temu. Historyczny, faktograficzny opis wydarzeń jest powszechnie znany, co zresztą nie pozbawia tlenu kilku naprawdę wiarygodnym teoriom spiskowym. Bezsprzecznie w ciągu kilku lipcowych dni zostało zamordowanych, planowo i z zimną krwią, kilka tysięcy bośniackich muzułmanów. Sprawcami bez wątpienia byli bośniaccy Serbowie. Ale czy faktycznie to oni byli inicjatorami mordu? Czy miał on taką skalę, o jakiej dzisiaj mówimy? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy. 

Kiedy byłem tam trzy lata temu, ziemia wciąż krwawiła wstydem. Sąsiedzi mordowali sąsiadów, religia była tylko tłem, a jak stwierdził obserwujący wydarzenia na miejscu Tadeusz Mazowiecki, obie strony za nic miały prawa człowieka. Przejmująca jest cisza w promieniu co najmniej kilkunastu kilometrów wokół Srebrenicy. Przejmująca jest pustka w samym miasteczku, gdzie Serbowie i bośniaccy muzułmanie żyli wcześniej może nie w przejmującej przyjaźni, ale i bez noży w zębach. W samej Srebrenicy mieszkałem w pokoju wynajmowanym u… Żyda. Łamaną angielszczyzną, niechętnie odpowiadał, że mieszka tam od zawsze. Co oznacza „od zawsze” w miejscu, gdzie się wydarzyło piekło? Nie wiem. Czy jest możliwe, żeby w oku cyklonu, gdzie chrześcijanie z muzułmanami ścigali się w wyścigu do Nieba przeżył mieszkający prawie w centrum mieściny, w dużym domu, poczciwy Żyd? Nie wiem. 

fot. Paweł Skutecki

Są co najmniej trzy okoliczności ludobójstw, nie wiem które z nich jest najstraszniejsze, ale na pewno to jedno najbardziej dowodzi istnienia Diabła. 

Kiedy jeden naród chce unicestwić drugi, tak jak Niemcy robili z Polakami, Żydami, Romami i innymi – można to zrzucić na jakieś zbiorowe szaleństwo. W sukurs przychodzi wówczas nauka, która pomaga odhumanizować – odczłowieczyć – brudnego Polaka, Żyda, Cygana. Przestaje on być człowiekiem, staje się mniej niż zwierzęciem. Trudno to zrozumieć, ale historia pokazuje, że to działało…

Kiedy wewnątrz jednego narodu część Starszych i Mądrzejszych dochodzi do wniosku, że część niepotrzebną, zakałę narodu trzeba fizycznie wyeliminować, żeby cały naród rósł w siłę – tak jak to miało miejsce w Kraju Rad, w Chinach i reżimach Dalekiego Wschodu (ale i ostatnio w Państwie Islamskim) – można to opisać jako narodowy kanibalizm zmieszany z syndromem sztokholmskim. 

Diabła widać najwyraźniej wtedy, kiedy sąsiad morduje sąsiada. Łopatą, karabinem, kamieniami, widłami. Tak jak „polscy Niemcy” z Selbstschutzu jesienią 1939 roku zakopywali w żwirowni pod Świeciem 10 tysięcy ciał pomordowanych polskich sąsiadów. Tak jak Ukraińcy widłami mordowali polskich sąsiadów na Wołyniu. Jak bośniaccy Serbowie mordowali muzułmańskich sąsiadów 25 lat temu. 

Te trzy zbrodnie nie wydarzyły się w zamierzchłej przeszłości. Dwie z nich faktycznie miały miejsce ponad 70 lat temu, ale kiedy krzyczeli umierający Bośniacy większość z nas już żyła. To było naprawdę przed paroma chwilami. 

Udostępnij:

Paweł Skutecki

Leave a Reply

Koszyk