Na kary jednego roku więzienia w zawieszeniu skazał w piątek wrocławski sąd byłego sędziego sądu apelacyjnego Roberta W. oraz jego żonę Ewę W., oskarżonych o kradzież sprzętu elektronicznego o łącznej wartości ponad 4 tys. zł z marketów we Wrocławiu i Wałbrzychu w lutym 2017 r.
Wyrok jest nieprawomocny.
Sędzia Piotr Mgłosiek podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że w tej sprawie „nic nie było takie jak się z pozoru wydawało”. „Mamy trzy obszary – stan faktyczny, zdolność do zawinienia, kwalifikacja prawna – we wszystkich tych obszarach występowały pewne wątpliwości, które sąd starał się rozstrzygnąć” – mówił sędzia.
Sędzia Mgłosiek wskazywał, że jeśli chodzi o kradzież dokonaną w markecie we Wrocławiu, to nie budzi ona większych kontrowersji co do faktów. Sędzia przytoczył tu zapis monitoringu, na którym widać jak W. ściągą z półek różnego rodzaju przedmioty i umieszcza je w koszyku, a następnie rozpakowuje je i wkłada do kieszeni.
Większe wątpliwości sądu wzbudziła kradzież dokonana w markecie w Wałbrzychu. „Odzwierciedleniem tych wątpliwości jest dokonana przez sąd korekta opisu czynu (…) sąd wyeliminował z opisy czynu przywłaszczenie pendrivów oraz kabla, przede wszystkim z uwagi na analizę monitoringu” – powiedział sędzia.
Prokuratura oskarżyła sędziego W. o to, że 4 lutego 2017 r. w markecie w Wałbrzychu – wspólnie z żoną Ewą – dokonał kradzieży dwóch głośników, dwóch pendrivów oraz kabla, zaś dwa dni później – 6 lutego 2017 r. – w markecie we Wrocławiu sędzia W. dokonał kradzieży dwóch głośników, 13 pendrivów, dwóch kart Micro SD i słuchawek. Łączna wartość skradzionego sprzętu to ponad 4 tys. zł.
Oskarżeni nie stawili się w piątek przed sądem. Według prokuratury W. nie ustosunkował się do zarzutów, a jego żona się do nich nie przyznała.
W wyjaśnieniach złożonych podczas postępowania przygotowawczego, które podczas rozpoczęcia tego procesu odczytał sędzia Mgłosiek, W. powiedział, że „jego żona nie miała nic wspólnego z tą sprawą”. W. odmówił wówczas składania wyjaśnień.
Z kolei Ewa W. w odczytanych wyjaśnieniach nie przyznał się do zarzutów. „4 lutego 2017 roku byłam w Media Markt w Wałbrzychu z mężem (…) kupiłam telefon komórkowy (…) na ternie marketu przebywaliśmy dość długo” – mówiła. Powiedziała, że po kupnie telefonu jeszcze raz z mężem wrócili do tego sklepu, bo chcieli kupić ładowarkę telefoniczną do samochodu. „Sporo po tym sklepie chodziliśmy w różnych częściach, oglądaliśmy sprzęt AGD” – powiedziała. Dodała, że nic nie zabierała ze sklepu i jej mąż także tego nie zrobił. Zeznała, że nic nie wkładała do lodówki czy pralki. Według prokuratury, w lodówce znaleziono puste opakowanie po sprzęcie elektronicznym, który miało ukraść małżeństwo.
W marcu 2019 r. Iza Dyscyplinarna Sądu Najwyższego orzekła o usunięciu z zawodu sędziego Roberta W.(PAP)