Według niemieckich mediów wybory prezydenckie przesądzą o tym, w jakim kierunku pójdzie Polska.
Wybory prezydenckie w Polsce były głównym tematem wieczornych wiadomości niemieckiej telewizji publicznej ARD i ZDF, które zgodnie wskazały, że prognozowane wyniki I tury świadczą o tym, jak bardzo podzielone jest polskie społeczeństwo. Korespondentka ZDF Natalie Steger podkreśliła w swojej relacji, że wybierając prezydenta „Polacy wybierają także kierunek”, w jakim pójdzie Polska, podzielona na „dwa światy”: wspierającą PiS wieś i miasteczka oraz duże miasta, gdzie u steru jest liberalno-konserwatywna opozycja.
Dla Polski chodzi faktycznie o wybór kierunku: czy będzie dalej, jak jest czy też monopol PiS upadnie
– ocenia korespondentka ZDF.
Jej zdaniem bardzo wysoka frekwencja pokazuje, że jest w Polsce ”chęć na zmianę”, co nie oznacza, że prezydent Andrzej Duda przegra w II turze. Z kolei zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego, według korespondentki ZDF, oznaczałoby wielką zmianę polityczną i zahamowanie prowadzonej przez PiS konserwatywnej przebudowy Polski. – Jednak ponowne zjednoczenie głęboko podzielonego społeczeństwa byłoby niezwykle trudnym zadaniem – oceniła Steger.
W podobnym tonie o I turze polskich wyborów prezydenckich wypowiadał się Olaf Bock z telewizji ARD. Zauważył on, że najnowszym przykładem trudnych do pogodzenia podziałów w społeczeństwie Polski była „polaryzująca kampania urzędującego prezydenta Dudy” wymierzona w prawa mniejszości seksualnych i „ideologię LGBT”. „To będzie bardzo szorstka i ostra kampania” – ocenił Bock.
Agencja DPA napisała w swojej pierwszej relacji po ogłoszeniu wyników exit polls, że wybory prezydenckie w Polsce uchodzą także za „formę referendum w sprawie polityki PiS”, które od 2015 roku ma prezydenta i większość w parlamencie. „Druga kadencja Dudy potwierdziłaby monopol władzy tej partii do następnych wyborów prezydenckich w 2023 roku” – stwierdza DPA i dodaje, że zwycięstwo Trzaskowskiego w II turze wyborów mogłoby oznaczać, że PiS musiałoby się liczyć z tym, iż prezydent korzystałby z prawa weta przy niemal wszystkich ustawach i powstrzymywałby inicjatywy partii rządzącej.
Z kolei niemiecka gazeta „Die Welt” napisała, że prezydent Duda to „zwycięzca, który nie jest zwycięzcą”. „To, co wygląda na zwycięstwo obozu rządzącego, jest w rzeczywistości gorzkim wynikiem wstępnym dla polskich narodowych konserwatystów. Urzędujący prezydent Duda musi bić się w II turze” – komentuje korespondent dziennika Philipp Fritz. I dodaje, że jest jasne, iż wygranie II tury wcale nie będzie łatwe. „Wynik wyborów prezydenckich może uczynić wyłom w systemie władzy PiS. Jeszcze nigdy opozycja nie była tak dużym zagrożeniem dla obozu rządzącego. W sondażach przed II turą Duda i Trzaskowski idą łeb w łeb, a według niektórych ośrodków badań opinii kandydat opozycji jest nawet na prowadzeniu niewielką większością głosów” – pisze Fritz. Ocenia, że wysoka frekwencja świadczy o tym, iż Trzaskowski jest w stanie zmobilizować swoich wyborców tak samo dobrze, jak Duda elektorat PiS.
Fritz pisze, że Duda nazywany jest czasem „Długopisem”, bo „dotychczas podpisywał prawie każdą ustawę PiS i w ten sposób torował drogę do coraz bardziej autorytarnej polityki tej partii, zaczynając od reformy mediów aż po przebudowę sądownictwa. Prezydent nie ma tylko roli reprezentacyjnej, ale jest strażnikiem polskiej konstytucji – albo też tym, który może jej zaszkodzić. Ma też kompetencje w polityce zagranicznej i jest zwierzchnikiem sił zbrojnych” – zauważa dziennikarz. I dodaje, że prezydent Trzaskowski mógłby zakłócić budowanie „IV Rzeczpospolitej” przez PiS. Ocenia także, że Trzaskowski jako prezydent mógłby też narzucić mniej konfrontacyjny ton w relacjach polskich władz z Niemcami, bo jest krytyczny w sprawie możliwych polskich żądań reparacyjnych wobec Niemiec.
Również „Frankfurter Allgemeine Zeitung” wskazuje, że wyniki II tury wyborów mogą być bardzo wyrównane, gdyż większość pozostałych kandydatów „jechała na fali sprzeciwu wobec Dudy”. Dlatego obaj kontrkandydaci w wystąpieniach podczas swoich wieczorów wyborczych bardzo dużo czasu poświęcili na gratulacje i słowa uznania pod ich adresem, aby zrobić dobre wrażenie także na ich wyborcach – ocenia dziennikarz Gerhard Gnauck i przytacza słowa Trzaskowskiego, że „58 procent społeczeństwa chce zmiany” w kraju i on chce być „kandydatem zmiany”.