Cywilizacja naukowo-techniczna przyniosła krajom Zachodu ogromny dostatek materialny, lecz nie uczyniła świata bezpieczniejszym – mówi PAP socjolog dr hab. Andrzej Zybertowicz. Podkreśla, że tempo współczesnego życia coraz częściej przekracza zdolności adaptacyjne społeczeństw.
W rozmowie z PAP Andrzej Zybertowicz – socjolog i doradca prezydenta Andrzeja Dudy – wskazał na potrzebę spowolnienia tempa rozwoju technologicznego w skali globalnej; w jego ocenie widać to zwłaszcza obecnie w okresie kryzysu społecznego wywołanego pandemią koronawirusa. Zbyt szybkie tempo rozwoju nie pozwala na racjonalne porządkowanie ludzkich spraw. Według niego konieczny jest zwrot ku fundamentom ludzkiej duchowości, m.in. ku wielowiekowemu dorobkowi kulturowo-religijnemu, który pozwala ludziom budować i wzmacniać ich autonomię intelektualną i moralną.
Nie ma sensu tracić czasu na kolejne gadżety, aplikacje czy hiperstymulujące filmy z platform w internecie – apeluje badacz.
„Cywilizacja naukowo-techniczna próbuje spełnić obietnicę Oświecenia, by człowiek – poprzez rozumowe poznanie, odwagę bycia mądrym, pozbywszy się balastu przeszłości, przesądów i uległości wobec starych autorytetów – czynił świat mu przyjaznym. Okazało się jednak, że choć cywilizacja współczesna – wiedza naukowa i sprzężona razem z nią technika – zbudowała świat ogromnego dostatku materialnego, to jednak wcale nie uczyniła go ani bezpiecznym ani zrozumiałym dla nas” – powiedział Zybertowicz.
„Wystarczy chwila namysłu nad naszą obecną sytuacją związaną z pandemią. Skoro tak wspaniale rozwinęliśmy się technologicznie, to dlaczego jesteśmy podobnie bezradni, jak kiedyś ludzkość w obliczu grypy hiszpanki? Przecież gdyby nie rewolucja cyfrowa i umożliwiona przez nią globalizacja, to mielibyśmy do czynienia z epidemią w tym lub innym kraju, ale nie z pandemią na cały świat” – podkreślił socjolog, przypominając, że do tej pory pandemia koronawirusa dotknęła prawie 200 krajów na całym świecie.
„Rewolucja cyfrowa zamieniła kapitalizm w turbokapitalizm – w system pośpiechu, wysokiej mobilności społecznej, ciągle wymuszanych innowacji, które każdego dnia rozrywają zastane wzorce organizacyjne i kulturowe. To rewolucja cyfrowa przyśpieszyła optymalizację i tak ponapinanych już do granic możliwości łańcuchów dostaw i spowodowała, że tempo rozprzestrzeniania się wirusa przekroczyło zdolności adaptacyjne prawie wszystkich społeczeństw” – mówił Zybertowicz.
„W globalizacji przedinternetowej nie rozwijałyby się tanie linie lotnicze z milionami podróżujących po świecie biznesmenów lub turystów. W razie poważniejszej epidemii nieliczne kraje czasowo oddzielonoby od pozostałych blokując rozprzestrzenianie się zarazy. Pora dostrzec, że rewolucja cyfrowa zwiększyła podatność cywilizacji ludzkiej na zagrożenia. Tzw. zjawisko interconnectedness – połączenia wszystkiego z wszystkim – spowodowało, że konsekwencje kryzysu czy błędów w walce z pandemią w jednym kraju przerzuciły się na całą planetę” – dodał.
Dopytywany, czy jednak nauka i technika nie przyniosły ludzkości wielu korzyści np. w postaci rozwoju medycyny, Zybertowicz zwrócił uwagę, że nie jest do końca jasne, czy nowoczesna medycyna – określana przez wielu jako „zbawienna” – nie zmaga się w coraz większym stopniu z chorobami cywilizacyjnymi. „Chorobami, których sporej części by nie było, gdyby tempo życia było mniejsze” – wyjaśnił. Podkreślił, że chociaż w obecnej sytuacji ludzkość musi polegać na krytykowanej przez niego nauce i technice, to nie wolno zapominać o ich roli w nadaniu obecnemu kryzysowi tak głębokiej skali.
„Nauka miała nam świat odszyfrować, żebyśmy byli w nim bezpieczni. Dzięki nauce znamy naturę wielu zjawisk – wiemy, czym są burze, pioruny, przypływy i odpływy morza. Wiemy, jak zbudować skuteczny piorunochron czy falochron, ale nadal nie potrafimy poradzić sobie z wojnami, z przemocą, z korupcją, z kłamstwem. Dostrzeżmy i to, że cywilizacja ludzka nigdy nie uginała się pod takim ciężarem fakenewsów i teorii spiskowych, jak w okresie obecnej wielkiej pandemii” – zaznaczył socjolog.
„Gdyby nie media społecznościowe, to absurdalne koncepcje spiskowe nie mogłyby tak bardzo panoszyć się w ludzkiej mentalności. Żyjemy w zasłonie gęstych narracji oddzielających nas od rzeczywistości – od tego, co ważne, od rzeczywistych ludzkich lęków i potrzeb” – dodał.
Przykładem ogromnego wpływu technologii w rozprzestrzenianiu się fałszywych przekonań – jak zaznaczył – może być popularność ruchu antyszczepionkowego. „Niektórzy optymiści postoświeceniowi sądzili, że obecny kryzys wreszcie pokaże jak ważne są szczepionki i stojące za nimi badania naukowe. A tymczasem nigdy tak jak w ostatnich miesiącach, nie było tylu podejrzeń wobec firm produkujących szczepionki. Ten kryzys zamiast przynieść ze sobą oświecenie w tej sprawie, pogłębia zaciemnienie ludzkich osądów” – zauważył badacz.
„Nauka nie jest dla człowieka instancją nadrzędną, bardzo często jest po prostu narzędziem biznesowym. Dlaczego ta wspaniała współczesna medycyna jest dostępna dla tak nielicznych? Jakże często przy bardziej skomplikowanych zabiegach medycznych ogłaszane są zbiórki pieniędzy! Dlaczego nierówności społeczne tak rosną, chociaż liczni uczeni zjedli na tej problematyce zęby?” – dodał.
Nauka zatem – jak konkluduje Andrzej Zybertowicz – ze swej istoty nieźle radząca sobie z rozwiązywaniem cząstkowych problemów, nie jest zdolna do poradzenia sobie z całościowym, egzystencjalnym wymiarem ludzkiego życia.
„W sprawach życia i śmierci, w sprawach ludzkiej tożsamości i sensu życia, w sprawach ludzkiej solidarności, w sprawach fundamentalnych dla bytu społeczeństw nauka ma bardzo niewiele do powiedzenia” – zaznaczył, zwracając uwagę, że cywilizacja naukowo-techniczna nie powinna być ukierunkowana na mnożenie kapitalistycznego zysku, lecz na troskę o ludzki dobrostan. Rozwiązaniem obecnego kryzysu, w jego najgłębszej postaci, może być powrót do – jak zaznaczył socjolog – „fundamentów ludzkiej duchowości”.
„Musimy uświadomić sobie, że chociaż nauka jest nam niezbędna, to ma swoje poważne ograniczenia i nie możemy pokładać w niej całej nadziei. Podobnie należy traktować technologię, która również nie jest zdolna do rozwiązywania każdego ludzkiego problemu. Alternatywą jest sięgnięcie po dorobek cywilizacji antycznej, po wielkie pisma religii, po powtórne odczytywanie mitów greckich, hinduskich, refleksji Konfucjusza, pism Starego i Nowego Testamentu, pism buddyjskich, także Koranu. Wszędzie tam, gdzie powstały pisma święte, które przez wieki porządkowały ludzkie myślenie, tam kryją się jakieś głębokie prawdy o ludzkiej naturze i o ludzkich potrzebach” – powiedział badacz.
„Kluczowe dla nas dzisiaj – tu i teraz – jest rozumienie dziedzictwa ludzkości. Na przykład mówiąc, że cywilizacja europejska ma trzy wielkie źródła: Ateny, Jerozolimę i Rzym, pokazujemy, że twórcy tych ognisk cywilizacyjnych na swój sposób próbowali zmagać się z problemem istoty człowieczeństwa, tożsamości ludzkiej i problemem dobrego życia. I nauka nie prześcignęła jeszcze tego historycznego dorobku; ten dorobek jeszcze nie został przez nas nawet należycie wyeksplorowany… Natomiast czym więcej czasu poświęcamy na kolejny gadżet, na kolejną aplikację, kolejny kanał komunikujący zgiełk, kolejny atrakcyjny i hiperstymulujący nas film, tym mniej czasu mamy na budowanie naszej autonomii intelektualnej i moralnej” – zaznaczył Zybertowicz.
Badacz ostrzegł też, że ludzkości może grozić o wiele większy kryzys niż ten spowodowany chorobą COVID-19. „Jeżeli nie wyciągniemy wniosku z tego kryzysu i nie zbudujemy międzynarodowej kontroli nad badaniami nad sztuczną inteligencją, to w którymś momencie z laboratorium cyfrowego może wydobyć się taki system tejże sztucznej inteligencji, np. z niebacznie wszczepionym mu instynktem wolności, że dojdzie do takich zaburzeń, iż dzisiejszą pandemię będziemy wspominali jako czasy relaksu” – podsumował.
Dr hab. Andrzej Zybertowicz jest socjologiem związanym z UMK w Toruniu. Od 2015 r. jest doradcą prezydenta Andrzeja Dudy. Jest autorem licznych publikacji badawczych dotyczących zakulisowych wymiarów transformacji ustrojowej, socjologii wiedzy oraz społecznych konsekwencji rewolucji cyfrowej.
W 2015 r. wraz z zespołem napisał książkę „Samobójstwo Oświecenia? Jak neuronauka i nowe technologie pustoszą ludzki świat”, w której eksperci postawili tezę, że rewolucja cyfrowa grozi ludzkości cyfrowym totalitaryzmem, nowymi formami kumulacji nierówności i władzy, wreszcie „eksplozją” sztucznej inteligencji, za którą nie nadąży żaden ludzki umysł. Autorzy książki wskazując, że technologie zawsze zwalniały ludzi nie tylko z wysiłku fizycznego, ale także umysłowego i emocjonalnego, przestrzegają: „Nowe technologie – neuro, bio, nano oraz sztuczna inteligencja – przybliżają moment, gdy my-ludzie zostaniemy zwolnieni także z +obowiązku+ istnienia. Osiągnięcia neuronauki przybliżają bowiem moment, gdy człowiek, tak jak go teraz rozumiemy, stanie się zbędny”.
2 comments
PI Grembowicz
14 czerwca, 2020 at 11:17 am
To dopiero teraz PAN to zauważył?!
PI Grembowicz
14 czerwca, 2020 at 11:19 am
A miała?! =-O 😉 🙂 :-! :O 😀 O:-)