Dzienniki „De Tijd” i „De Morgen” podały, że dyrektywa belgijskiego Towarzystwa Gerontologii i Geriatrii przewiduje, że najsłabsi rezydenci belgijskich domów opieki, którzy zakażą się koronawirusem, nie będą hospitalizowani.
Ta dyrektywa ma dotyczyć osób osłabionych, co do których nie będzie wątpliwości (sic!), że choroba wywoływana przez koronawirusa, Covid-19, będzie dla nich śmiertelna. Działanie to ma odciążyć szpitale, które na razie czekają na nadejście dużej fali chorych wymagających intensywnej opieki medycznej.
„W szpitalach nie możemy dla nich zrobić nic więcej, niż zapewnić dobrą opiekę paliatywną, z której mogą korzystać również w domach opieki. Przeniesienie ich do szpitala, aby tam umarli, byłoby nieludzkie” – tłumaczy profesor Nele Van Den Noortgate ze Szpitala Uniwersyteckiego w Gandawie.
Walczyć o życie człowieka trzeba do końca. Bezapelacyjnie! Nie wolno nigdy nikogo spisywać na straty. Przecież jest bardzo wiele potwierdzonych przypadków ozdrowienia lub wyleczenia beznadziejnych i nierokujących pacjentów. Znam osobiście kobietę, której dawano kilka miesięcy życia, a było to kilka lat temu i rak ustąpił. Mało tego! Nie ma po nim śladu.
Kim my jesteśmy, aby decydować o życiu lub śmierci innych, nawet ciężko schorowanych, ludzi? Kto dał nam prawo moralne do takich decyzji? Ludzie z tytułami profesorskimi widać zapomnieli o przysiędze Hipokratesa. Nie wiem jaką przysięgę, o ile w ogóle, składają belgijscy „lekarze”. Dla przypomnienia zacytuję naszą, polską przysięgę lekarską:
Przyjmuję z szacunkiem i wdzięcznością dla moich Mistrzów nadany mi tytuł lekarza i w pełni świadomy związanych z nim obowiązków przyrzekam:
- obowiązki te sumiennie spełniać,
- służyć zdrowiu i życiu ludzkiemu,
- według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnej różnic, takich jak rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek,
- nie nadużywać ich zaufania i dochować tajemnicy lekarskiej nawet po śmierci chorego,
- strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić, a do kolegów lekarzy odnosić się z należną im życzliwością, nie podważając zaufania do nich, jednak postępując bezstronnie i mając na względzie dobro chorych,
- stale poszerzać swą wiedzę lekarską i podawać do wiadomości świata lekarskiego wszystko to, co uda mi się wynaleźć i udoskonalić.
Drodzy Czytelnicy! Sami sobie odpowiedzcie na pytanie: czy dyrektywa belgijskiego Towarzystwa Gerontologii i Geriatrii (czyt. Towarzystwa Uśmiercania i Eutanazji) jest zgodna z przysięgą Hipokratesa.
Jestem ciekawy czy rezydenci belgijskich domów opieki wiedzą o tej dyrektywie…
Karol Kwiatkowski