Po środku Ukrainy, gdzie Rzeczpospolita nigdy nie sięgała, w mieście znanym z powodu drugiej co do wielkości Elektrowni Jądrowej, rośnie polskie Centrum Miłosierdzia i katolicka wspólnota. Jej członkowie udowadniają, że niewielu może bardzo wiele – mimo że pomoc z Polski dociera do nich bardzo rzadko.
Jużnoukraińsk nie budzi w Polakach żadnych sentymentalnych skojarzeń. Nie może. Miejscowość zaczęła się rozwijać dopiero w latach 70. XX wieku. Tymczasem już w 1985 roku w mieście zaczęła tworzyć się polonijna wspólnota. To była inicjatywa oddolna. Pierwszy ksiądz dołączył do nich dopiero kilka lat później.
W czterdziestotysięcznym mieście skoncentrowanym wokół trzech reaktorów elektrowni jądrowej coraz większą uwagę przykuwa, zrzeszające około stu osób, Stowarzyszenie Polaków „Polonia”. Przy wsparciu proboszcza, ks. Karola Karwowskiego, organizowane są m.in. pielgrzymki, wyjazdy dla młodzieży i wspólne, świąteczne spotkania.
Powstaje też kościół, obok którego nie można przejść obojętnie. To wciąż surowy budynek, ale dzięki monumentalnym kolumnadom otaczającym wejście, wygląda naprawdę imponująco. Inspiracją była świątynia w Tykocinie. Po wejściu okazuje się, że to nieco większa kaplica, jednak wystarczająca. Lokalna wspólnota jest niewielka. Podobno członkowie mają w mieście opinię tych, którzy nie odmawiają pomocy.
Niedaleko świątyni powstaje Dom Miłosierdzia. Mieści się w parterowym budynku wciśniętym między mieszkalne bloki. Z zewnątrz jest szary i niepozorny. Wewnątrz trwa jednak wielki remont. W kilku ukończonych już pomieszczeniach mieści się sala spotkań wypełniona patriotycznymi symbolami, sala katechetyczna i osobna – do nauki języka polskiego. Problemem jest między innymi niedostateczna ilość dobrych, polskich podręczników.
Mimo braków, członkowie wspólnoty dzielą się tym, co mają. Nikogo nie pytają o wyznanie. Nie tworzą zamkniętej enklawy. Chociaż obecność elektrowni jądrowej i przemysłu daje mieszkańcom Jużnoukraińska możliwość osiągania wysokich, jak na Ukrainę, zarobków, to ubogich, szczególnie wśród osób starszych, nie brakuje. Żeby móc pomagać, samo Stowarzyszenie potrzebuje pomocy. Ta dociera jednak rzadko – większość chętnych rezygnuje, kiedy spojrzy na mapę.
Jużnoukraińsk od granicy z Polską dzieli 750 kilometrów. W czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów granica była znacznie bliżej, ale polska kultura nie zdołała zapuścić w tym rejonie tak licznych i głębokich korzeni jak na zachodzie Ukrainy. Mimo to wciąż jest żywotna, między innymi za sprawą Festiwalu Polskiej Kultury w Jużnoukraińsku.
To okazja do spotkania w towarzystwie polskiej muzyki, ale także polskich lektur. W ramach festiwalu Stowarzyszenie Polaków „Polonia” organizuje własne, Narodowe Czytanie. Fragmenty polskiej literatury czytane i omawiane są po polsku i po ukraińsku. W 2020 roku impreza odbędzie się po raz szósty.
Ks. Karwowski na Festiwal ściąga przedstawicieli towarzystw polonijnych z Pierwomajska, Mikołajowa, Wozneseńska, Odessy, ale także z dalszych rejonów Ukrainy. Szczególnie zależy mu na artystach z Polski. Podobno każdy, kto zdobędzie się na daleką podróż, traktowany jest jak gwiazda.
Arkadiusz Jarzecki