W Izbie Reprezentantów USA rozpoczęła się w środę debata w sprawie dwóch artykułów impeachmentu prezydenta Donalda Trumpa. Głosowania nad zatwierdzeniem zarzutów, mających uzasadniać usunięcie prezydenta z urzędu, mają odbyć się wieczorem czasu lokalnego.
Artykuły przegłosowała w piątek komisja sprawiedliwości Izby Reprezentantów. Zarzuca się w nich prezydentowi nadużycie władzy oraz utrudnianie pracy Kongresu USA. W centrum debaty na temat impeachmentu znajduje się tzw. afera ukraińska.
W przeddzień kluczowego głosowania w kontrolowanej przez Demokratów Izbie Reprezentantów w sprawie jego impeachmentu Trump oskarżył Demokratów o dążenie do „próby nielegalnego, partyjnego zamachu stanu” oraz o wypowiedzenie „otwartej wojny” amerykańskiej demokracji.
Na kilka godzin przed debatą w parlamencie prezydent po raz kolejny zapewniał na Twitterze, że nie zrobił niczego złego i wzywał do modlitwy.
Jeśli nawet jeden z artykułów zostanie przez Izbę zaaprobowany, sprawa impeachmentu trafi do Senatu, który będzie działał jako ława przysięgłych.
Według medialnych wyliczeń wystarczająca liczba kongresmenów w Izbie opowiedziała się już publicznie za oskarżeniem Trumpa. Oznacza to, że wieczorne głosowania nad artykułami będą formalnością. Według planów odbędą się one po godz. 18.30 (1.30 w czwartek w Polsce).
Spór o impeachment odbywa się w atmosferze emocji, zaciekłych partyjnych sporów i wzajemnych oskarżeń między partiami. Amerykanie są jednak prawie równo podzieleni i nieugięci w swoich opiniach na zasadność impeachmentu Trumpa.
We wtorek wieczorem w kilkuset miastach w USA odbyły się demonstracje wzywające do impeachmentu. Manifestujący oskarżali prezydenta m.in. o łamanie konstytucji oraz wzywali do „Trumpeachmentu”. Część mediów sympatyzujących z Republikanami wzburzonych jest niecenzuralnymi hasłami i okrzykami podczas demonstracji.
Aby postawić prezydenta przed sądem Kongresu, zarzuty opracowane i przyjęte przez komisję sprawiedliwości muszą zostać zatwierdzone zwykłą większością głosów w całej Izbie Reprezentantów. Z partyjnej linii może wyłamać się kilku Demokratów. Wahać się mają szczególnie parlamentarzyści tego ugrupowania z okręgów, w których w wyborach prezydenckich w 2016 roku wygrał Trump.
Po Izbie Reprezentantów o losach prezydenta – zgodnie z procedurą – decydować będzie Senat. Do usunięcia szefa państwa z urzędu potrzeba 67 głosów w 100-osobowej izbie wyższej. Przewagę mają w niej jednak Republikanie, co oznacza, że szansa na pozbawienie Trumpa urzędu jest minimalna.
Trump jest zaledwie trzecim prezydentem w dziejach USA, o którego dalszym pozostawieniu na stanowisku zadecyduje Kongres. Senat USA uniewinnił w 1868 roku Andrew Johnsona i 131 lat później Billa Clintona.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)