Wirtualna Polska prześwietliła stan posiadania Donalda Tuska. Jest zaskoczenie – szef Platformy Obywatelskiej poszedł w ślady Mateusza Morawieckiego i tak jak on przepisał swój majątek na żonę.
Ponad dwa miesiące temu Witualna Polska opisała majątek, który udało się zgromadzić Mateuszowi i Iwonie Morawieckim. Całość majątku państwa Morawieckich wycenili na ok. 40 milionów złotych. Okazało się także, że zdecydowaną większość nieruchomości szef rządu przepisał na małżonkę. Tym razem, po powrocie Donalda Tuska z Brukseli do Polski, WP sprawdza stan posiadania szefa Platformy Obywatelskiej.
Zadanie było utrudnione. To dlatego, że Tusk po raz ostatni składał oświadczenie majątkowe w 2014 r., tuż przed odejściem z polskiej polityki. W dokumencie z 29 kwietnia 2014 r. czytamy, że ówczesny premier zgromadził 152 tys. złotych i 2400 dolarów. Był też właścicielem (razem z żoną) dwóch mieszkań o wielkości 40 oraz 65,5 metrów kwadratowych i działki letniskowej. Miał też Toyotę Auris z 2007 r.
Przez lata stan finansów „prezydenta Europy” znacząco się poprawił. Jak wyliczyli koledzy z portalu Money.pl, przez lata spędzone w Brukseli mógł zarobić ok. 6,7 mln zł. Do tego dochodzą kolejne profity z racji pełnienia funkcji przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej.
W poszukiwaniu należących do niego nieruchomości, dziennikarze WP przystąpili do przeglądania ksiąg wieczystych. Ku ich zdziwieniu Tusk na początku sierpnia 2021 r. nie miał żadnych domów, mieszkań, lokali użytkowych, działek, gruntów rolnych. Nic. Zero. Nawet tych nieruchomości, które w 2014 r. zgłosił jako swoje. Dziś już nie są jego.
Co się stało? Z ksiąg wieczystych, które przeglądali dziennikarze WP, wynika, że 17 sierpnia 2017 r. jeden z gdańskich notariuszy dokonał podziału majątku pomiędzy Małgorzatą Tusk a Donaldem Franciszkiem Tuskiem. W efekcie nieruchomości przeszły na własność małżonki byłego premiera.
O decyzję Donalda Tuska dziennikarze WP postanowili spytać polityków. Na początku rozmów najpierw ogólnie pytali o przepisywanie majątków na żony.
Dopiero po kilku minutach – gdy wszyscy nasi rozmówcy oceniali zachowanie premiera Mateusza Morawieckiego – wskazywali, że chodzi nam nie o Morawieckiego, lecz o Tuska.
– Przepisanie majątku na żonę przez polityka to naganna, typowo pisowska, praktyka – ocenił Robert Kropiwnicki, członek zarządu krajowego Platformy Obywatelskiej.
Kropiwnicki wskazał, że ukrywanie swojej własności to oszukiwanie wyborców. Gdy jednak dowiedział się, że na żonę swój majątek przepisał pełniący obowiązki przewodniczącego PO Donald Tusk, zmienił front.
Podkreślił, że to „sytuacje nieporównywalne” oraz że czepiamy się szczegółów. Po czym parlamentarzysta stwierdził, że nie ma czasu na dalszą rozmowę.
Stanowcza w ocenach była też Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej: Gdy podjęłam decyzję o wejściu do polityki, rozmawialiśmy z mężem o podziale majątku. Stwierdziliśmy, że wyjęcie poza nawias majątku męża byłoby nieuczciwe, moralnie wątpliwe – podkreślała.
Zaznaczyła, że w pełni popiera rozwiązanie przewidujące publikowanie oświadczeń majątkowych małżonków polityków. Niestety – stwierdziła Lubnauer – PiS uchwalił złą ustawę, a następnie Andrzej Duda skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego.
Gdy wreszcie dziennikarze poinformowali posłankę, że nie chodzi o Mateusza Morawieckiego, do którego nawiązywała w rozmowie, lecz o Donalda Tuska, wskazała, że przepisanie majątku przez Morawieckiego na żonę oraz przepisanie majątku przez Tuska na żonę to „sprawy całkowicie nieporównywalne”.
– Morawiecki, jako premier, podejmuje decyzje, które mogą mieć wpływ na majątek jego i żony. Tusk nie jest funkcjonariuszem publicznym, nie ma obowiązku składania oświadczenia majątkowego, nie podejmuje decyzji gospodarczych państwa – mówiła Katarzyna Lubnauer.
I dodała, że w 2017 r. – gdy były szef rządu przepisał majątek na żonę – Donald Tusk nie był formalnie politykiem. Dzisiaj też nie pełni żadnej publicznej funkcji, nie ma zatem – w ocenie parlamentarzystki – powodu ujawniania majątku ani swojego, ani żony.
Już po rozmowie z dziennikarzami WP i przesłaniu jej wypowiedzi do autoryzacji, Lubnauer stwierdziła, że „trudno uznać w jakim kontekście użyjemy poszczególnych zdań” oraz zaznaczyła, że nie wie, czy w ogóle mówimy prawdę o przepisaniu majątku przez Donalda Tuska na żonę.
Znacznie większą wstrzemięźliwość w pierwszym komentarzu zaprezentował Radosław Fogiel z Prawa i Sprawiedliwości.
Gdy tylko wskazaliśmy, że chcemy rozmawiać o przepisywaniu majątku na bliskich, nie krył rozczarowania, że nie zajmujemy się dobytkiem milionerów z Lewicy, tylko znów Zjednoczoną Prawicą.
– Byłbym ostrożny z używaniem generalizacji w kwestii przepisywania majątków przez polityków. Zawsze istotny jest kontekst i należy go w każdym przypadku brać pod uwagę. Jeśli któryś polityk robi to w legalny sposób, to ma takie samo prawo zawrzeć umowę o podziale majątku z osobą bliską jak każdy inny obywatel – zaznaczał Fogiel.
I dodał, że dobrą praktyką byłaby jawność majątków osób najbliższych politykom.
– Takie jest zresztą założenie ustawy, którą uchwaliliśmy. Trafiła ona jednak do Trybunału Konstytucyjnego, w efekcie czego do dziś nie weszła w życie. Nasza intencja jest jednak jasna – wskazał cytowany przez WP Fogiel.
Źródło: Wirtualna Polska