„Jest rzeczą absolutnie niebywałą i nieakceptowalną, żeby w polskim państwie ktoś, prywatny właściciel medium, w tym wypadku społecznościowego, mógł tak głęboko ingerować i naruszać sferę wolności debaty politycznej i wpływać na przyszły wynik wyborów” – mówił Ziobro. Jak dodał „nie ulega wątpliwości, że wypracowana przez długie lata relacja między danym środowiskiem politycznym, a jego odbiorcami, poprzez tego typu ingerencje napotyka bardzo poważne przeszkody i w konsekwencji rokuje na możliwości sprawnej komunikacji z wyborcami”.
Ziobro podkreślił, że „o demokracji możemy mówić wtedy i tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z gwarancją wolności słowa i debaty”. „To są te wartości w samym centrum demokracji i te wartości takimi decyzjami wielkich korporacji internetowych i mediów społecznościowych jawnie zagrożone i naruszane” – powiedział.
Dlatego – zdaniem ministra – wskazuje to na potrzebę przepisów, które „zabezpieczałyby polskich obywateli i działające w Polsce środowiska polityczne przez tego rodzaju zewnętrzną, nieuprawniona i bezprawną w rozumieniu polskiej konstytucji, ingerencją prywatnych podmiotów”.
„To wydarzenie pokazuje zasadność naszej inicjatywy stworzenia specjalnej regulacji prawnej, która ograniczałaby co najmniej tego rodzaju praktyki. (…) Jeśli tak się nie stanie, będziemy obserwować kolejne, podobne wydarzenia ze strony tego lub innych mediów społecznościowych, które mogą ingerować na przykład w przededniu wyborów” – powiedział minister sprawiedliwości. Przypomniał, że rok temu powstał w resorcie taki projekt ustawy i „to jest najlepszy czas, aby prace przyspieszyć i jak najszybciej skierować ten projekt do Sejmu”.
Opracowany w resorcie sprawiedliwości projekt ustawy dotyczącej ochrony wolności słowa w internecie został przedstawiony przed rokiem i skierowany do KPRM z wnioskiem o wpisanie do wykazu prac legislacyjnych. W ostatnich miesiącach trwały konsultacje tego projektu. Jak przed rokiem informowano główne założenia propozycji, to m.in.: powołanie Rady Wolności Słowa złożonej z pięciu członków wybieranych przez Sejm oraz możliwość wniesienia reklamacji od decyzji serwisów społecznościowych o blokowaniu treści.
O szczegółach obecnego etapu prac nad tym projektem mówił w piątek wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Poinformował, że 9 miesięcy trwało oczekiwanie na możliwość przeprowadzenia konsultacji. „Pod koniec września projekt został wysłany do konsultacji i w ciągu ostatnich 3 miesięcy był konsultowany, wpłynęło do MS kilkaset uwag” – zaznaczył Kaleta.
„Projekt ustawy uwzględniający cześć z propozycji, które zostały przekazane w konsultacjach jest gotowy i zostanie dzisiaj skierowany do dalszych prac Rady Ministrów” – zapewnił wiceminister. Dodał, że projekt może być przyjęty bardzo szybko, jeśli taka będzie wola Rady Ministrów. „I będziemy to oczywiście rekomendować i takie wnioski składać” – zapowiedział Kaleta.
Wiceminister mówił, że przygotowany projekt ustawy nie stoi w sprzeczności z rozwiązaniami, które w przyszłości być może staną się prawem unijnym. Podkreślał znaczenie prawa użytkowników w Polsce do przywrócenia treści, jeśli została usunięta pod fałszywym oskarżeniem o naruszenie przez tą treść porządku prawnego.
Jednocześnie Kaleta przekazał, że po konsultacjach wprowadzono do projektu kilka zmian. „Podstawowa zmiana, która będzie przez nas proponowana polega na tym, że Rada Wolności Słowa, która jest głównym organem państwa, który będzie rozpoznawał reklamacje od decyzji wielkich serwisów będzie umiejscowiona w strukturach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji” – powiedział.
Druga istotna zmian to – jak mówił Kaleta – rozszerzenie podmiotów, które będą pozwalały Radzie Wolności Słowa dokonywać rozstrzygnięć. „RWS będzie korzystała z ekspertów, którzy będą rekomendowani przez takie organizacje jak Naczelna Izba Lekarska, samorządy zawodowe, również specjalistyczne urzędy, urzędy centralne” – mówił.
Zapowiedział też, że dodatkową regulacją będzie wprowadzenie tzw. podmiotów sygnalizacyjnych. Chodzi – jak wyjaśniał – o to, żeby urzędy mogły certyfikować organizacje, samorządy, instytucje, które mają szczególną wiedzę i znaczenie w poszczególnych dziedzinach życia. I te podmioty będą mogły zgłaszać Radzie ewentualne naruszenia dot. publikacji w mediach społecznościowych.
Zgodnie z cytowanym w środę w mediach oświadczeniem biura prasowego portalu społecznościowego, strona Konfederacji została usunięta z powodu powtarzających się naruszeń zasad Facebooka dotyczących mowy nienawiści poprzez publikowanie „treści bezpośrednio atakujących inne osoby na podstawie tzw. cech chronionych, takich jak narodowość czy orientacja seksualna” oraz zasad dotyczących dezinformacji na temat COVID-19, „a w szczególności fałszywych twierdzeń o tym, że maski nie ograniczają rozprzestrzeniania się choroby, że śmiertelność COVID-19 jest taka sama lub niższa niż grypy, a także że szczepionki na COVID-19 nie zapewniają żadnej odporności i są nieefektywne”.
Poseł Konfederacji Krzysztof Bosak oceniał, że usunięcie przez Facebook profilu formacji to „ingerencja w polską demokrację nie na rzecz prawdy, tylko na rzecz zawężenia swobody debaty i wyboru politycznego”. „Decyzja o zamknięciu profilu Konfederacji na Facebooku uderza w podstawowe wartości demokratyczne” – pisał zaś na swoim profilu w tym serwisie w środę premier Mateusz Morawiecki.
W piątek Konfederacja zaprezentowała własny projekt ustawy nakładający olbrzymie kary finansowe za „cenzurę partii politycznych ze strony mediów społecznościowych”. Zakłada on, że każdorazowe złamanie tej ustawy przez portale społecznościowe, będzie skutkowało nałożeniem przez Państwową Komisję Wyborczą kary finansowej w wysokości 50 mln zł. Kaleta pytany o tę propozycję odpowiedział, że ta regulacja „jest szczątkowa”. „Reguluje tylko kwestię partii politycznych i ta regulacja nie rozwiązuje problemu” – zaznaczył wiceminister i dodał, że zachęca Konfederację, aby przyjrzała się projektowi MS, który kompleksowo odnosi się do tych kwestii. (PAP)
autorzy: Marcin Jabłoński, Karol Kostrzewa, Wojciech Kamiński