Nasza polska firma została zniszczona na zlecenie polityczne przez Donalda Tuska. Nie było zakazu importu rosyjskiego węgla, a więc działania Donalda Tuska były niezgodne z prawem – twierdzi Marek Falenta w wywiadzie jakiego udzielił Rzeczpospolitej.
Rzeczpospolita zaznacza, że to pierwszy i jedyny wywiad, jakiego Marek Falenta udzielił mediom od publikacji na temat taśm w Newsweeku. W efekcie publikacji „Newsweeka” i apelu byłego premiera Donalda Tuska o powołanie komisji śledczej Prokuratura Krajowa opublikowała stenogramy z sześciu zeznań Marcina W. Mówił on w nich m.in. o łapówkach: 600 tys. euro, które miał odebrać Michał Tusk, syn byłego premiera, 6 tys. zł dla Sławomira Nowaka, eksministra infrastruktury, i datku 20–30 tys. zł na fundację wskazaną przez Grzegorza Napieralskiego z Lewicy. Marcin W. współpracuje z prokuraturą – za przestępstwa podatkowe grozi mu nawet 15 lat więzienia – przypomina Rzeczpospolita.
Marek Falenta mówi w wywiadzie o swojej współpracy z Marcinem W. i zaanagażowaniu Donalda Tuska w zniszczenie jego firmy. – Nasza współpraca (z Marcinem W. – red.) zakończyła się bardzo szybko, bo w maju 2014 r., w momencie zatrzymania Marcina W. przez prokuraturę w Bydgoszczy w ramach „interwencji” Donalda Tuska, do czego w końcu po ośmiu latach publicznie się przyznał na konferencji prasowej. Tusk publicznie też przyznał, że zrobił to na podstawie podejrzenia o wyłudzenie VAT. Po latach, tak jak cały czas mówiliśmy, okazało się, że nie było żadnego wyłudzenia, bo urząd skarbowy zwrócił syndykowi SkładówWęgla.pl cały należny VAT. Pisał o tym około dwa lata temu „Puls Biznes”. Potwierdziło się to, co mówiłem od początku, że nasza polska firma została zniszczona na zlecenie polityczne przez Donalda Tuska. Nie było zakazu importu rosyjskiego węgla, a więc działania Donalda Tuska były niezgodne z prawem – opowiada przedsiębiorca.
Talenta był pytany o to, czy sprzedał taśmy Rosjanom – taśmy z rozmów podsłuchanych w restauracji „Sowa i przyjaciele”.
Po pierwsze, nigdy nie spotkałem nikogo z rosyjskich służb, po drugie, nie znałem nikogo z osób, które W. przedstawił mi w Kemerowie, po trzecie, nigdy nikomu nie sprzedałem żadnych nagrań
– twierdzi biznesmen.
Marcin W. twierdzi, że w siedzibie pana firmy syn byłego premiera przyjął od was łapówkę 600 tys. euro. Czy do tego doszło? Michał Tusk utrzymuje, że nie zna ani pana, ani W. – pytali Falenty dziennikarze Rzeczpospolitej.
Odpowiedź na to pytanie pozostawię sobie na komisję śledczą bądź weryfikacyjną
– mówił Falenta.
Źródło: Rzeczpospolita
One comment
Dr. Pavl Kopetzky
2 listopada, 2022 at 11:27 am
Kaszub, tow. DT nienawistnikiem…?!
Za pieniądze polskich podatników, to pewne!