Francuskie media określiły jako fiasko rządową aplikację StopCovid stworzoną w celu powiadamiania o zagrożeniu koronawirusem. Działający od trzech tygodni program wysłał zaledwie 14 powiadomień o zagrożeniu.
Francuskie media nie zostawiają w środę suchej nitki na rządowej aplikacji, wskazując na jej bezużyteczność. „Totalne fiasko” – uznał w środę dziennik „Le Figaro”.
We Francji 68 osób zadeklarowało poprzez aplikację, że choruje na Covid-19. Z ich 223 kontaktów udostępnionych w aplikacji 14 osób otrzymało wiadomość zachęcającą do konsultacji z lekarzem.
„Zaprojektowaliśmy aplikację, która szanuje prywatność użytkowników. Nie mamy dostępu do danych” – przyznał w rozmowie z mediami jeden ze współpracowników ministra. Wysoką liczbę odłączeń aplikacji minister Cedric O wyjaśnił „zmniejszeniem niepokoju związanego z epidemią”.
Zawsze istnieje ryzyko „wznowienia epidemii” – ostrzega epidemiolog z Instytutu Pasteura Simon Cauchemez, dla którego aplikacja byłaby szczególnie przydatna w czasie ewentualnej drugiej fali epidemii.
„Epidemia wciąż krąży we Francji kontynentalnej, a w Gujanie sytuacja jest wciąż poważna. Nie należy pomijać żadnego sposobu ochrony ludności. Jednym z nich są narzędzia cyfrowe”- uważa wiceszef Dyrekcji Generalnej ds. Zdrowia Maurice-Pierre Planel, cytowany przez „Le Figaro”.
Od czasu wdrożenia StopCovid jego hosting oferowany przez firmę Outscale (Dassault Systemes) kosztował 40 tys. euro miesięcznie. Natomiast sama aplikacja kosztowała podatników do tej pory ok. 740 tys. euro, mimo że część firm, takich jak Orange, Withings czy Lunabee, pracowało przy niej pro bono.
„Le Figaro” oraz portale, m.in. 20minutes, porównują francuską aplikację z jej niemieckim odpowiednikiem, wskazując, że 10 mln Niemców pobrało swoją aplikację zaledwie w ciągu tygodnia. Kosztowała jednak 20 mln euro.
Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)