Kazik, czyli Kazimierz Staszewski, słynie z mówienia wprost o swoich poglądach. A te bywają bardzo nie w smak to rządowi, to opozycji, to prawej, to lewej stronie sceny politycznej. Ostatnio jego piosenka na temat wizyty Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu zamkniętym dla „zwykłych” Polaków wywołała burzę i prawie rozpad trzeciego programu Polskiego Radia. Tym razem mówi wprost, że Janusz Waluś siedzący w afrykańskim więzieniu za morderstwo powinien wyjść na wolność.
Janusz Waluś został skazany na dożywocie za zamordowanie w 1993 roku Chrisa Haniego, lidera południowoafrykańskiej partii komunistycznej. Zdaniem Kazia, Waluś „swoje już odsiedział” i powinien wyjść na wolność. „Chris Hani był politykiem bardzo radykalnym, który otwarcie nawoływał do holokaustu na białych. Stanowił zagrożenie dla pokojowej transformacji od apartheidu do demokracji. Co tu dużo ukrywać, jego śmierć zmniejszała niebezpieczeństwo białych. Ale była też na rękę Nelsonowi Mandeli, który był wielkim politykiem i mimo że 27 lat spędził w więzieniu, doskonale wiedział, skąd wziął się dobrobyt i bogactwo jego kraju. To Mandela we wspaniały sposób spacyfikował nastroje poza zastrzeleniu Haniego, bo było już na granicy wojny domowej” – tłumaczył Kazik w wywiadzie dla „Wirtualnej Polski”.
Jego zdaniem sytuacja z Hanim przypomina Niemcy w przededniu wojny. „Co by było, gdyby Hitler zginął wtedy w tej piwiarni? Nie ma pewności, że uniknięto by wojny, ale na pewno ruch nazistowski straciłby charyzmatycznego lidera. Niestety Hitler przeżył” – mówił Kazik.